wtorek, 9 lutego 2016

Opuszczone miejsca w Puszczy Kampinoskiej i nie tylko, część 41

Biały domek z drewnianym kredensem, dewocjonaliami i "Młodym Technikiem", chatka nad zielonym stawem i zimowe, śnieżne wycieczki po Puszczy Kampinoskiej.






Dom młodego technika stoi niedaleko jednego ze szlaków, ale wzbudził moje podejrzenia dopiero jesienią zeszłego roku. Musiał być chyba jednak opuszczony od dość dawna, sądząc po dewastacji środka.



Najładniejszym elementem jest ten drewniany, pomalowany na brązowy kredensik. Na suficie wisi jemioła, tak jak kiedyś w nie istniejącym już Domu z jemiołą, zburzonym w grudniu w ramach wykupu gruntów.


 

Na stole i na podłodze w pierwszym pomieszczeniu - mieszanina śmieci, obrazków z papieżem, zdjęć i notatek.













W drugim pokoju był trochę mniejszy bałagan. Zielona lampa, zielone ściany, krzyż na starej lodówce. Na podłodze - dużo gazet "Młody Technik" sprzed ćwierci wieku:>




























 


To zdjęcie robiłam już od zewnątrz. Na parapecie stał plastikowy pojemnik pełen plastelinowej psychodelicznej masy:>


Domek nad zielonym stawem stał przy asfaltówce prowadzącej przez jedną z kampinoskich wsi. Niewiele tam już zostało, ale zawsze trzeba przyglądać się dokładniej i wtedy często znajduje się fanty tworzące klimat obiektu.




Obok jest zielony staw:




Nad wzniosłymi komunistycznymi hasłami z gazet wyrosły grzyby:


"Powinniśmy współdziałać w zapewnieniu trwałości odprężenia" - zaiste;>





W połowie stycznia, gdy w puszczy było dużo śniegu, robiłam objazd po różnych miejscach - trochę dorabiając miejsca po zburzonych domkach do poprzednich odcinków, trochę robiąc po prostu zdjęcia zimowym widokom. W Górkach na bocznej dróżce zobaczyłam stado koni, które swobodnie biegały po polu i bawiły się.









Pojechałam też drogą na położoną bliżej Górek część Cisowego. Zimą o dziwo łatwiej się tam jeździ autem, bo ubity śnieg trochę wyrównuje wyboje. Podobnie jest zresztą w przypadku drogi od muzeum w Palmirach do Pociechy i Truskawia.





Tak było w Zamościu:







Jak zawsze, kiedy jestem w Zamościu, przeszłam się w stronę lasu wiejską drogą przez pola, obok wierzb. Kiedyś przy tej drodze stał Dom Stanisława, pokazywany między innymi TU.












Wróciłam do głównej drogi przez Górki i ruszyłam w kierunku Józefowa, obok rezerwatu Nart. Przejeżdżałam przez mostek na Łasicy i zatrzymałam się na nim na chwilę, żeby zrobić zdjęcie.


Na zamarzniętej części kanału, od wschodniej strony, zauważyłam bardzo daleko jakieś zwierzę. Wzięłam lornetkę z samochodu. Wtedy zobaczyłam je jak na dłoni. Oczywiście mógł to być podobny do wilka pies, ale zwierzak wyglądał trochę jak wilk. Był rudawy, ale miał za długie łapy i w ogóle był chyba za duży na lisa. Przez chwilę patrzył w moim kierunku, potem oddalał się coraz bardziej. Nie mam takiego zoomu w aparacie, żeby zrobić dobre zdjęcie zwierzęcia z takiej odległości, więc to jedyne, co mi wyszło:>



Moje ulubione drzewo w rezerwacie Nart. Rośnie przy drodze od Górek.




W Granicy przeszłam się na wieżę widokową, potem pojechałam do Grabnika i Łazów Leśnych.










Przy drodze na Łazy Leśne wisi kapliczka.


A w środku... Poza zestawem świętych obrazków - dinozaur z Jajka Niespodzianki:>




Ciekawe, że w innej kapliczce, w Bielinach, znalazłam niedawno równie mało kapliczkowego ludzika:




Odwiedziłam też pokazywaną już TU "Wieś z innej epoki". Zamieszkały domek kryty strzechą chyba wciąż ma lokatora - są tam małe psy, choć z komina nie leciał dym i chatka została wystawiona na sprzedaż.


Drugi domek w coraz gorszym stanie:



Kolejna chata kryta strzechą wciąż opuszczona i niedostępna:





Tu okolice wału wiślanego w rejonie Kromnowa.



Tego dnia odwiedziłam też po drodze dawną wieś Władysławów. Zostały po niej podmurówki, choinki, piwniczki, zanikająca w polu droga. Dwa drzewa nad kanałem przypadkiem utworzyły kształt litery "W" jak "Władysławów":










Niedaleko tego miejsca jest bardzo ładna ścieżka prowadząca przez bagna.








Tuż obok, po przeciwnej stronie asfaltówki jest miejsce po dawnym cmentarzu ewangelickim:


"Do dnia dzisiejszego nie zachował się żaden nagrobek", ale w razie czego obeszłam teren cmentarza. Znalazłam jakieś fragmenty murka czy budynku, przysypane śniegiem, ale może to resztki późniejszych zabudowań.



c.d.n.

1 komentarz:

  1. Ciekawy kawałek kraju Pokazałaś. Wprawdzie opuszczały taki jakoś ale zapewne jakieś życie tam było, jakaś historia w tym tkwi. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń