wtorek, 29 listopada 2016

Opuszczone miejsca i przyroda Lubelszczyzny, część 13

Po krótkiej przerwie na Mazowsze wracam do relacji z wrześniowej wycieczki na Lubelszczyznę i Podkarpacie. Tym razem pokażę opuszczony cmentarz prawosławny, parę porzuconych chatek i sporo zdjęć przyrodniczych: znad Bugu, z roztoczańskich pól niedaleko wsi Obrocz i z Janowa Podlaskiego.






Opuszczony cmentarz prawosławny G. zauważyłam przypadkiem z samochodu. Zaparkowałam na poboczu i weszłam za furtkę. Okazało się, że był  to jeden z najciekawszych cmentarzy znalezionych podczas tej trasy. Stare drzewa, dużo połamanych Jezusków, różne zakamarki.




Cmentarz został założony w drugiej połowie XIX-go wieku. Znajduje się blisko ukraińskiej granicy, na terenach, gdzie podczas wojny ludność ukraińska i polska mordowała się nawzajem. Został opuszczony w 1947 roku, po wysiedleniach ludności ukraińskiej. Kiedyś stała tu też cerkiew, ale została rozebrana w 1938 roku.


Jeden z grobów. Chyba to po prostu obrazek, który już był na gotowej tabliczce i ma przedstawiać Matkę Boską? A może jednak czyjś portret.





































Dość niedaleko tego cmentarza płynie Bug. Pisałam w poprzednich odcinkach, jak poszłam tam na spacer i mieszkańcy pobliskiej wsi wezwali straż graniczną z obawy o to, że poszłam utopić się w rzece:> No bo kto tak łazi sam po deszczu. Było warto łazić:


















Tuż obok jest granica z Ukrainą - na Bugu:





Teraz kilka pomniejszych opuszczonych domków, na które natknęłam się podczas lubelskiej trasy. Obejrzałam je przez powybijane okienka. Oto pierwszy z nich:


W pokoju świetna makatka - nocny las i oczywiście jelenie, bez których żadna makatka tego typu obyć się nie może:>




W drugim domku jedynym przedmiotem był święty obraz wiszący na żółtej tapecie we wzorki:



A tu biały domek na północy Lubelszczyzny. Zobaczyłam go pierwszego dnia trasy.





Jeden z noclegów na Roztoczu miałam we wsi Obrocz. To jeden z najbardziej popularnych rejonów Roztocza, blisko tak zwanej Zagrody Guciów i Zwierzyńca. Tam oczywiście też byłam, ale najbardziej kusiła mnie przechadzka po roztoczańskich polach na wzgórzach w paski. Coś jak pokazywana już tu ścieżka przyrodnicza obok wsi Długi Kąt. Znalazłam jakąś polną drogę za agroturystyką i poszłam tam rano na wschód słońca. Było sporo chmur, potem zaczęło lać, ale i tak załapałam się na piękne widoki. Najpierw przeszłam się nad rzekę Wieprz.



Na Roztoczu popularne są spływy  kajakowe, jest dużo wypożyczalni kajaków. Ułożone w sterty wyglądają jak kiście bananów:>




Z asfaltówki skręciłam w prawo, droga najpierw prowadziła obok zabudowań, potem szybko wyszła znów w prawo na otwarte pola.







































Na koniec relacja z Janowa Podlaskiego, odwiedzonego w pierwszym dniu trasy. Jest tam słynna stadnina koni, a niedaleko prowadzi ścieżka przyrodnicza."Nadbużańskie łęgi".











Na początku września było strasznie gorąco, a jakoś wyjątkowo nie wzięłam żadnej mapy idąc na szlak. Cały czas miałam nadzieję, ze zaraz wyłoni się Bug, a tutaj kolejne pola i lasy na zmianę. Szłam i szłam, w  końcu zawróciłam nie dochodząc do rzeki, bo już nie miałam więcej siły.










Ciekawostka motoryzacyjna w Janowie Podlaskim na rynku - przedwojenny dystrybutor paliw z 1928 roku. Działał aż do lat 70-tych.


A tu konie z Janowa wracające po południu do stajni:



c.d.n.