sobota, 28 stycznia 2017

Opuszczone miejsca w Puszczy Kampinoskiej i nie tylko, część 58

W tym i następnym odcinku pokażę zdjęcia z czynnego, ale pełnego zabytkowych grobów cmentarza w Lesznie. Do tego wyprawy z Leszna do puszczy, w tym wycieczki szlakiem niebieskim i żółtym do Grabiny oraz niebieskim z Leszna do Zaborowa.
 





Cmentarz w Lesznie to jeszcze jeden dowód na to, jak potrafią zaskoczyć miejsca w Puszczy Kampinoskiej i blisko niej, które mijałam już setki razy. Tuż obok niego zakręcam na Roztokę, mijam go jadąc do Granicy albo zostawiam samochód pod lesznowskim  kościołem czy marketem i stamtąd idę na szlak. Cmentarz wydawał mi się nowy, niezbyt ciekawy, ale ostatnio bardziej zainteresowałam się cmentarzami w ogóle i postanowiłam na wszelki wypadek zerknąć, czy aby nie znajdzie się tam jakaś przedwojenna porcelanka. Bardzo lubię przedwojenne i wojenne portrety nagrobne. Już pierwsza alejka cmentarza pokazała, że będzie co robić. W sumie chodziłam po tym cmentarzu jakieś cztery godziny w ciągu jednego tygodnia w styczniu tego roku. Wydaje mi się, że znalazłam wszystkie ciekawe stare groby i i spojrzałam na każdą alejkę, jaka tam jest.




Główna aleja, od szosy Leszno-Zaborów, prowadzi do grobowca tutejszego proboszcza. Najciekawsze i najstarsze groby są właśnie w rejonie tej alejki, choć oczywiście nie tylko. Jeśli ktoś ma mało czasu, niech wypatruje stamtąd.



Jeden z pierwszych przedwojennych (są też XIX-wieczne) grobów, jakie tam wypatrzyłam, w dodatku z piękną porcelanką. Zawsze wydaje mi się niesamowite, że te nagrobne portrety przetrwały obie wojny światowe i PRL, są na mogiłach tak samo jak kiedyś, a ludzie na tych zdjęciach mają starodawne fryzury, zakręcone wąsy, naszyjniki i kołnierze z niedzisiejszej epoki.






Tutaj grób kobiety zmarłej w 1945 roku:




To jedne z najstarszych nagrobków na tym cmentarzu. Trudno odczytać daty, ale na stronie internetowej lesznowskiej parafii można oglądać mapę tutejszych grobów i poznać niektóre dane. Najwyraźniej grób po lewej, ten z daszkiem, jest najstarszy. Leży tu Myszczyński Franciszek, zmarły 15 grudnia 1834 roku. Grób  z herbem, ten węższy i wyższy, jest opisany tak: "Szmytd z domu Płoska. Myszczyński Jan Paweł †21.01.1847". Ale według relacji mieszkańca okolicy: "Tabliczka * z Płoskich Szmytd* dotyczy skradzionego żeliwnego krzyża z grobu Maryanny Szmytt zmarłej w 1877 roku w Łuszczewku. Firma , która opracowywała geo cmentarz nie wiedziała o tym i przypisała tablicę do innego grobu".


'Józef Piotrowski magister prawa' urodził się w 1808 roku, a zmarł według danych ze strony internetowej cmentarza w 1853 roku.


Kompozycja z Jezusków, krzyżyków i tabliczek na grobie Jana Pawła Myszczyńskiego z 1847 roku:








Z przodu pomnika Franciszka Myszczyńskiego, o który oparty jest grób Józefa Piotrowskiego, też zatarły się już daty. Ale jak pisałam wyżej, na stronie parafii podano datę 1834.


Po publikacji tego odcinka napisał do mnie Pan Stanisław Jażdżyk, mieszkaniec Kampinosu, który interesuje się dziejami swojej okolicy. Przysłał mi kilka swoich zdjęć z 2011 roku przedstawiających właśnie te groby i ukradziony później krzyż żeliwny, o którym pisałam wyżej. Są też zdjęcia aktów zgonu Józefa Piotrowskiego i Jana Pawła Myszczyńskiego. Oto te cztery zdjęcia, pokazuję je za zgodą autora, dziękuję i pozdrawiam! Zdjęcie grobu Józefa Piotrowskiego - aż trudno uwierzyć, że to ten sam pomnik, co pokazany wyżej, dziś omszały i ledwo czytelny:





A to już moje, dalsze zdjęcia z cmentarza w Lesznie:




Czasem fotografuję też młodsze groby, a nie tylko wojenne i przedwojenne, gdy są szczególnie ciekawe:





Ciekawe w starych porcelankach bywa to, jak się łuszczą i niszczą, czasem robię też zdjęcie samemu miejscu po porcelance.


Na cmentarzu jest sporo starych drzew. Nagle na jednym z nich...







XIX-wieczny nagrobek z klepsydrą ze skrzydłami. Taki motyw pojawia się czasem na stelach na opuszczonych cmentarzach ewangelickich.



















"Długoletni pracownik cukrowni Michałów" - grób z 1934 roku. W Lesznie cukrownia mieściła się przy dzisiejszej ulicy Fabrycznej. Została wybudowana na przełomie lat 40-tych i 50-tych XIX-go wieku. Ciekawe wspomnienia związane z tym zakładem można znaleźć na przykład TU.






Pod figurkę Jezusa jakimś sposobem dostał się liść:














Dwa Jezuski na jednym drewnianym, skromnym krzyżyku, który ostał się w nowszej części cmentarza:
























Na cmentarz można dostać się nie tylko od strony ulicy, są też boczne wejścia od lasu. Niedaleko jednego z nich zauważyłam małe groby na uboczu. Okazało się, że wcale nie są same dziecięce. Widocznie z jakichś powodów pochowano te osoby z dala od innych mogił.









Po jednej z wizyt na cmentarzu w Lesznie poszłam na mały spacer w las od miejsce postojowego w Łubcu:





 A tutaj inna wycieczka, którą można zrobić będąc w Lesznie. Można zaparkować pod marketem (teraz to Carrefour) blisko kościoła i cmentarza, potem trzeba wejść na niebieski szlak prowadzący do Grabiny. Można iść do Karpat i Zamczyska albo od razu wrócić do Leszna żółtym. Pokazywałam już te rejony na przykład TU i TU i TU. Okolice Leszna rano 31 grudnia zeszłego roku:


Niebieski wchodzi w las i prowadzi na północ w stronę Grabiny:




Niedaleko Julinka - sarenka:




















Szlak dochodzi pomału do jednego z moich ulubionych miejsc w Puszczy, czyli grobli przez bagno na niebieskim szlaku. Najpierw pozostałości po dawnych gospodarstwach - droga ze szpalerem wierzb, piwniczka z przedwojenną datą.








No i grobla:










Był wtedy mróz, tutaj rośliny pod lodem na grobli:









Tutaj droga przez Grabinę i pozostałości tutejszych dawnych gospodarstw:







W tej kapliczce wiosną znalazłam... rekina;> Pokazałam go TU. Teraz po rekinie nie było już śladu. Ciekawe, co się z nim stało.




Tabliczka na kapliczce:




To już szlak żółty z Łubca do Leszna. Czy mi się zdaje, czy ten dom z zielonym dachem został niedawno przesunięty?












A tutaj kilka zdjęć z mroźnej wycieczki szlakiem żółtym od Leszna (po tej samej stronie szosy na Roztokę co kościół i market), potem zakręt w niebieski i niebieskim aż do Zaborowa przez tak zwane Klomby. Stamtąd autobusem wracam do parkingu w Lesznie. Trzeba uważać, bo jeżdżą rzadko, w godzinach wczesnopopołudniowych raz na godzinę.










c.d.n.