środa, 30 marca 2016

Opuszczone miejsca wschodniego Mazowsza część 2

Kiedy wjeżdża się na Podlasie od strony woj. warmińsko-mazurskiego, różnicę widać od razu. Pojawia się drewniana zabudowa, w tym opuszczone chatki, wsie wyglądają całkiem inaczej. Gdy jedzie się tam od strony Mazowsza, różnica nie jest zauważalna. Wschodnia część Mazowieckiego wygląda bardzo podobnie i to już blisko Warszawy. W tym odcinku pokażę zdjęcia z wiosny zeszłego roku. Pierwszy dom, znajdujący się dość blisko Podlasia, odwiedziłam też teraz, niedawno i obejrzałam go jeszcze raz. Znalazłam też jego właścicieli. Poza tym 120-letnia opuszczona chata i nietypowy dla Mazowsza (pod względem wyglądu) opuszczony straszny dwór;> Poprzedni odcinek o wschodniej części województwa mazowieckiego TU.


 



Jasny dom stoi na małej górce, w bardzo ładnych okolicznościach przyrody. Zeszłej wiosny postanowiłam go sprawdzić, bo był drewniany i nie miał ogrodzenia.



Dom już od zewnątrz wyglądał porządnie, więc zastanawiałam się, czy aby na pewno nie jest zamieszkały. Brak ogrodzenia i zarośnięcie nie jest żadnym pewnym znakiem. Ale z tyłu budynku zauważyłam wybite okno w jednym z mieszkalnych pokoi. Drzwi były otwarte, ale najpierw wołałam "dzień dobry", jak zawsze, gdy mam jakiś cień wątpliwości. Nikt nie odpowiadał. Ale dom wyglądał, jakby dopiero co ktoś z niego wyszedł. Był w rewelacyjnym stanie. Żadnych szmat pokrywających całą podłogę, butelek po alkoholu. Tylko łuszczący się sufit i brakująca szyba wskazywały na opuszczenie. Wnętrze klasyczne - święte obrazy, monidło, zdjęcia komunijne, makatki, piec, pocztówki, tapety. Wszystko w jasnych, ciepłych kolorach. Nie było nic upiornego, niepokojącego, smutnego. Piękne miejsce z dobrą atmosferą. Oto jeden z kolejnych trzech pokoi - ten z wybitą szybą:












Tutaj chyba była dawna kuchnia. Jest piec, są makatki, ale łóżko też:>



















Kolejna izba tak samo czysta, schludna i tradycyjnie urządzona:



Podobną ramkę znalazłam już kiedyś w opuszczonym domu, na środkowym Mazowszu.



 








Rysunek na kopercie:





Często przypominałam sobie ten domek. Jak sporo innych, z powodu relacji z tras  i innego materiału długo czekał na pokazanie. Myślałam o nim, a ponieważ był w tak dobrym stanie, postanowiłam znaleźć jego właścicieli. Pojechałam do tej wsi jeszcze raz i upewniłam się, czy nikt nie wrócił do chatki. Była wciąż opuszczona. Drzwi znów otwarte, a w środku po staremu z wyjątkiem tego, że zniknęły monidło i zdjęcia. Poza tym bez bałaganu. Zagadałam do sąsiadki i tym sposobem namierzyłam córkę dawnych mieszkańców, starszą panią mieszkającą parę domów dalej. Według mieszkanki domek odwiedzają czasem wracający z dyskoteki ludzi, którzy tam nocują:> Najwyraźniej nie robią żadnych wielkich szkód. Zresztą sąsiadka, jak się okazało, sama miała opuszczoną i to w dodatku 120-letnią chatę na swojej posesji;> Pokażę ten budynek poniżej.

Na razie zajechałam do spadkobierców Jasnego Domu. Wołałam na podwórku, aż pojawiła się starsza pani, bardzo sympatyczna. Powiedziałam jej, jak to było, że rok temu zauważyłam ten domek, porobiłam zdjęcia, mam bloga i tak dalej. Właścicielka nie miała na szczęście nic przeciwko temu. Powiedziała, że to jej syn jakiś czas temu zabrał zdjęcia i monidło, więc nie zostały ukradzione. Dom rodziców opuszczony jest już od wielu lat. Szybę wybili jacyś wandale. Raz też okradli domek. Nie opłaca się go remontować, więc pewnie będzie stał, aż się rozpadnie.


A oto Chata obok Jasnego Domu. Ukrywała się za nowym, murowanym domem sąsiadki, na podwórku, obok budynków gospodarczych. Podobno ma 120 lat. Teraz syn sąsiadki chce remontować, ale póki co nic się tam jeszcze nie dzieje. Zostałam wpuszczona do środka. Zostało trochę obrazów i resztki wyposażenia:










Dwór z brunatną zgnilizną namierzyłam jeszcze przed wycieczką. Zawsze tak robię, że najpierw wybieram sobie powiat, a potem sprawdzam w różnych źródłach, gdzie można tam znaleźć opuszczone pałace i dwory. Włączam je do trasy po spisanych wcześniej wsiach.



Dwór został zbudowany pod koniec XIX wieku. Od 1958 roku mieściła się tu szkoła ogrodnicza i rolnicza. Teraz ma nową siedzibę tuż obok.





Uwaga! Obiekt jest niebezpieczny. Nie warto ryzykować i wchodzić do środka, bo tam pozostałości nie są tak atrakcyjne. Chyba, że czegoś nie znalazłam. Tuż obok jest szkoła i miejscowe starsze dzieci ganiają się po tym dworze. Budynek nie jest w żaden sposób zabezpieczony, a przekonałam się, że jest naprawdę niebezpieczny. Porobiłam zdjęcia, a gdy wyszłam z budynku, usłyszałam wielki huk i łomot ze środka. Najwyraźniej jakaś część sufitu nie wytrzymała. Dobrze, że nie minutę wcześniej. Tak to wygląda od środka:




 



Weszłam po tych schodach na górę. Jeszcze trochę widaćm, że poprzednio szkoła rolnicza mieściła się właśnie w tym dworze. Znalazłam stare zeszyty z notatkami o sadach i jakiejś "brunatnej zgniliźnie".












Tak w niektórych salach wygląda sufit:
 






Na koniec - różne bezdroża z marcowej wycieczki po tym regionie:










c.d.n.