Opuszczoną szkołę znalazłam zupełnie przypadkiem, jadąc przez pewną wieś w poszukiwaniu cerkwi. Byłam już strasznie głodna i zauważyłam, że w gospodarstwie przy tym domu sprzedają sery owcze, więc zapukałam. Nie dość, że przy gospodarstwie znalazłam resztki bardzo ciekawego ciągnika zrywkowego, które naprowadziły mnie na trop świetnej historii (zainteresowanych starymi dziwnymi pojazdami zapraszam do poczytania o tym na moim blogu TU), to jeszcze obok stał ten oto piękny budynek:
Według mieszkańców to dawna szkoła. Kupiłam sery i ruszyłam szukać możliwości eksploracji,a one się pojawiły;> W środku natknęłam się na stary wózek dziecięcy, w którym leżało godło z orłem bez korony:
Były też szczęki, afrykańskie bajki, tornistry, koraliki i reklamy zespołu Łemkowyna:
Cmentarz w Zdyni, gdzie też nocowałam, to typowa taka miejscówka w regionie. Dużo pięknych łemkowskich nagrobków, wytworów beskidzkiego kamieniarstwa, stare porcelanki i obok cmentarz z czasów I wojny światowej. Jest tutaj pochowany o. Maksym Sandowicz, pisałam już o nim TU.
Tu właśnie grób Maksyma Sandowicza. Jest świętym męczennikiem prawosławia, propagował przechodzenie Łemków na tę wiarę w latach 1911-12. Zaczynał jako duchowny unicki, przeniósł się do klasztoru prawosławnego. Potem propagował prawosławie w Beskidzie Niskim, m.in. w rejonie Grabia. Został rozstrzelany w 1914 roku, uznany przez austriackie władze za rosyjskiego szpiega. Żył tylko 28 lat. To bardzo ważna postać dla Łemków.
Tuż obok cmentarza znajduje się mały wojenny cmentarz z czasów I wojny światowej:
Część krzyży jest poniszczona przez spadające gałęzie:
A teraz coś z jeszcze innej części Beskidu Niskiego - wycieczka na górę Cergową (716 m n.p.m.) z Dukli. Dukla była końcowym przystankiem mojej marcowo-kwietniowej trasy w Beskidy. Mam nadzieję, że znajdę w końcu czas na powrót do książki Andrzeja Stasiuka pod tym tytułem, bo gdy ją czytałam lata temu, nie miałam pojęcia o tych rejonach. Dopiero teraz może mnie to naprawdę zainteresować. Mieszkałam w motelu przy głównej drodze, jak się okazało był to niezły punkt wypadowy. Nawiasem mówiąc chyba nigdzie indziej nie widziałam tylu tirów naraz, co w Dukli. Jadą tamtędy na Słowację, jeden za drugim. Akurat ja bardzo lubię wszelakie ciężarówki i nie mam nic przeciwko nim, ale jeśli ktoś wyobraża sobie zaciszne miasteczko, to owszem, jest bardzo ładne, ale warto mieć świadomość sytuacji z tirami:> Cergowa bardzo się wyróżnia, nie da się jej nie zauważyć - no chyba, że leje i wszystko zakrywają chmury lub mgła. Gdy przyjechałam tam w kwietniu, pogoda była bardzo ładna. Widok z motelowego okna też na Cergową:
I z głównej drogi też:
Z mapą w ręku wymyśliłam sobie, że pójdę niebieskim szlakiem, najpierw kawałek wzdłuż szosy, a potem w lewo w stronę góry. W praktyce okazało się to nie takie proste. Pobocze się w końcu skończyło i trzeba było łazić po rowach i zaroślach, raz przy tirach, raz przy samym potoku.
Ale pojawił się most, tak jak na mapie:
Niestety wraz z nim nie pojawił się szlak niebieski. W tym miejscu miał zakręcać w lewo, poszłam więc przez pole na chybił trafił.
No i coś jest! :>
Znaki się wreszcie pojawiły, a wraz z nimi zatrzęsienie fioletowych kwiatów. Ścieżka pod górę była całkiem stroma i bardzo malownicza.
Byłam wtedy w dobrej formie i nawet po stromej ścieżce szłam jak po równym. Niestety nagle poczułam, że boli mnie coś w kręgosłupie. Problem został do dziś, to znaczy czasem się to uaktywnia podczas chodzenia, zwłaszcza stromo pod górę i z plecakiem. Zauważyłam, że sytuacja polepsza się, gdy zakładam plecak od przodu, a nie na plecy, albo gdy go w ogóle nie mam, ale jak tu chodzić bez plecaka w dłuższe trasy. Podczas następnej trasy od razu drugiego dnia to poczułam, a po zdjęciu plecaka problem mijał. Tego dnia wzięłam chyba do niego trochę za dużo rzeczy. Może ktoś ma jakieś porady i doświadczenia? W każdym razie nie chciałam rezygnować, skoro już tyle wlazłam. Krok po kroku doszłam do kaplicy św. Jana z Dukli.
No i jest kaplica i studnia z wodą, która niestety mnie nie uzdrowiła. Podobno to tutaj św. Jan z Dukli zaczynał swoje pustelnicze życie.
W kapliczce:
Postanowiłam mimo wszystko noga za nogą wejść na szczyt Cergowej. Pomagało chodzenie bokiem, no i założenie plecaka od przodu. Trochę to wszystko mi zajęło wobec niefortunnej kontuzji, ale widoki wynagradzały niewygody:
Jeszcze resztki śniegu:
Wielka szkoda, ze tak to się potoczyło, bo tego dnia miałam wielkie plany - wejście na Piotrusia, gdzie są skałki, potem powrót przez coś, co na mapie było podpisane Las Szeptów. No ale nie było o tym mowy. Podczas majowej trasy zresztą też się nie złożyło ze względu na zagrożenie burzowe i ulewy. Mam nadzieję, ze jeszcze kiedyś tam wrócę w lepszej formie. Niedźwiedzi się nie bałam, na szczęście dopiero potem wyczytałam, że tu też się czasem zapuszczają.
No i jest szczyt Cergowej:
Teraz trwa tam zdaje się budowa wieży widokowej, przy mnie jeszcze nic się nie działo.
Kusił dalszy ciąg szlaku żółtego, ale trzeba było z żalem się wycofać. Całe szczęście, że ta kontuzja złapała mnie dopiero pod koniec trasy. Według żółtych znaków wróciłam do kapliczki i studni, a potem inną drogą do Dukli.
Ruina synagogi w Dukli:
c.d.n.
Fioletowe kwiaty na Górze Cergowej,to prawdopodobnie zawilce.
OdpowiedzUsuńNatomiast co do kontuzji kręgosłupa,której się nabawiłaś podczas tej wycieczki,spróbuj wykonać ten zestaw ćwiczeń. Szczegóły w poniższym linku:
https://www.youtube.com/watch?v=ZZP4Rcb1isQ
Mnie te ćwiczenia pomogły na bolący kręgosłup (chociaż czasami uaktywni się lekki ból,jak niefortunnie stanę lub podskoczę). Gdyby te ćwiczenia nie pomogły,to chyba będziesz musiała odwiedzić lekarza.
uwielbiam takie miejsca
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM DO MNIE
Bardzo dziekuje za kolejny barwny post!!! Pozdrawiam♥
OdpowiedzUsuńOdnośnie plecaka, dobrze jest zwrócić uwagę w jaki sposób go pakujesz, to jest link do artukułu, który może być przydatny http://8a.pl/8academy/jak-spakowac-plecak-rozne-wypady-w-gory/. Przy cięższym plecaku i dłuższych wycieczkach nieocenione są kijki trekkingowe. Ps. Super blog! pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńfajny blog
OdpowiedzUsuń