Dom z katalogiem buhajów udowodnił mi jak mało który obiekt, że czasami pod latarnią najciemniej. Stał w miejscowości, przez którą przejeżdżałam już naprawdę mnóstwo razy. Był trochę oddalony od szosy, więc latem na pewno zasłaniały go krzaczory. A w sezonie bez liści? Po prostu za mało się rozglądałam w tym zdawałoby się świetnie poznanym już terenie. Pomyślałabym, że może został opuszczony niedawno, ale stan obiektu zupełnie na to nie wskazywał.
Niesamowite zdjęcie chłopca, znalezione w budynku gospodarczym na podłodze. Ktoś specjalnie wypalił papierosem oko czy to przypadek? Niby mało oryginalny fant w swojej kategorii, a robi wrażenie. W ogóle fanty znalezione w tym obiekcie były dość subtelne, ale razem tworzyły wyjątkową atmosferę.
Kawałek gazety leżący na podłodze w śmieciach:
Aż tu nagle katalog buhajów:>
Dom kosmicznych rekordzistów znalazłam dawno temu, latem. Nie miał już okien ani części drzwi, ale w środku zostało trochę ciekawych fantów, zwłaszcza gazet z czasów PRL. Zachował się też ładny kredensik.
Już piąty miesiąc na orbicie. Sądząc po nazwiskach astronautów i informacjach z gugla, musiał to być 1978 rok.
"Ziemniaki zwiastują...". Ciekawe, co też one zwiastowały? Cokolwiek to było - wspaniała nowomowa;>
Tak wyglądała "Zagranica" w gazecie z lat 70-tych;>
Domek dwóch sióstr zrewizytowałam w tym miesiącu. Chatka, znaleziona kiedyś przez Tajemnicze Miejsca, była jednym z pierwszych opuszczonych domów, jakie zwiedziłam w puszczy. Pokazywałam ją już między innymi TU. Nazwa stąd, że według okolicznych mieszkańców mieszkały tam kiedyś dwie kobiety i zgodnie z jedną wersją były to siostry, choć jak głosi druga, "traktowały się tylko jak siostry".
Niestety, czas nie obszedł się z domkiem zbyt łaskawie. Chyba czasem bywają tu żule. Charakterystyczny żółty piec niedawno zburzono, pewnie na kafle, a może z bezinteresownej głupoty. Stolik, stojący na podwórku, został przesunięty pod ścianę. Kiedyś przez bardzo długi czas leżały na nim filiżanka i widelczyk. Wichury nie wichury, one dzielnie tam trwały. Teraz już ich nie znalazłam.
Kolekcja muszelek po ślimakach nieco uszczuplona:
Wcześniej było tak:
Charakterystyczna firanka, która powiewała w wybitym oknie, już zniknęła:
Ale okienko od ulicy wygląda tak porządnie, jakby ktoś wciąż mieszkał w tym domku:
W Puszczy Kampinoskiej są miejsca, które odwiedzam wyjątkowo często. Głównie dlatego, że są bliżej Warszawy niż pozostałe. Tak jest z Truskawiem. "Truskawskie kółko", czyli kombinację szlaków żółty-zielony-czarny robiłam już mnóstwo razy. Ale czasami trafiam rano na tak piękne światło, że widziane sto razy miejsca wyglądają jak całkiem nowe. Tak było rano w ostatnią wigilię, gdy wyskoczyłam na chwilę do lasu i nie mogłam oderwać aparatu od żółtego szlaku do Zaborowa Leśnego, tak ładnie to wszystko wyglądało w słońcu i miejscami we mgle.
A tu pewna ciekawostka świetlna. Na szlaku, już bliżej Zaborowa Leśnego przy ogrodzonej szkółce leśnej, zobaczyłam coś jakby czarny przezroczysty promień światła, nie wiem jak to określić. To nie wyszło tylko na zdjęciu, w realu też to widziałam, z bliska też. Ktoś wie, jak powstaje takie zjawisko i co to jest?
W połowie stycznia na żółtym szlaku z Truskawia do Zaborowa Leśnego było tak:
Ale to wszystko jest interesujące kiedyś się wybiorę do tego domu siustr
OdpowiedzUsuń