piątek, 8 czerwca 2018

Beskid Wyspowy i okolice, część 14

To ostatni odcinek relacji z kwietniowej trasy w Beskid Wyspowy. Tym razem cmentarze parafialne w Dobrej i w Szczyrzycu, w tej drugiej miejscowości także cmentarz wojenny z ciekawą kapliczką. Do tego kirkut w Limanowej i spotkanie z bażantem. W następnych odcinkach będę nadal pokazywać Beskid Wyspowy, tym razem wycieczki górskie i cmentarze odwiedzone podczas trasy majowej.






Cmentarz parafialny w Dobrej znajduje się tuż obok drewnianego kościoła, który był zamknięty, jak to zazwyczaj bywa, obeszłam go tylko dookoła. Kościół pod wezwaniem świętych Szymona i Judy Tadeusza powstał pod koniec XVII wieku.




Przy kościele zabytkowa chrzcielnica, a w niej...




Druga chrzcielnica już bez dodatków:


Na cmentarzu w Dobrej:


Na zdjęciach poniżej widać domek. To mały cmentarny magazyn. Były w nim ciekawe zapomniane skarby:
























Kaplica cmentarna i jej środek:








W jednym miejscu na porcelankę na rodzinnym grobowcu - kwiatek:





Cmentarz żydowski w Limanowej jest w zacisznym miejscu, wśród domów za torami. Trochę się naszukałam dogodnego wejścia, a w końcu przeskoczyłam przez płot. A tam stanęłam oko w oko z dorodnym bażantem;>


Zwiedzał razem ze mną i nawet niezbyt się bał. W pewnym momencie specjalnie podeszłam blisko, żeby się upewnić, że lata i nie potrzebuje pomocy. Wtedy przeleciał przez płot bez kłopotu i z charakterystycznym furkotem, czyli chyba był po prostu towarzyskim bażantem.


Kirkut został założony w połowie XIX wieku. W czasie wojny hitlerowcy przeprowadzali tu egzekucje na Żydach i dewastowali cmentarz, a część macew wykorzystali do wybrukowania rynku. Za PRL robiono z nich nawet miejskie ławki. Nie jest to niestety żaden incydent, bardzo często macewy podczas wojny, a także po niej kończyły w taki sposób - jaki materiał na budowę dróg czy murów, czasem były też kradzione przez ludzi, którzy robili z nich na przykład próg swojego domu czy schody. Takie rzeczy zdarzały się w różnych częściach kraju. W Limanowej zachowało się mimo wszystko kilkadziesiąt macew.































Cmentarz wojenny w Szczyrzycu jest pośrodku miejscowości na skrzyżowaniu dróg, tuż obok murowanej kapliczki. Można do niej wejść, ma w sobie coś z opuszczonego miejsca. A może w jakimś sensie nim jest? Te połuszczone malowidła, zakurzony bukiet, brak małego ołtarza, świętego obrazu. 









A tu już sam cmentarz wojenny nr. 362. Leży tu 22 żołnierzy austro-węgierskich i 13 rosyjskich poległych podczas I wojny światowej w 1914 roku. Cmentarz zaprojektował Gustaw Ludwig.







Tutaj już pobliski cmentarz parafialny w Szczyrzycu:









To wygląda jak jakieś inkaskie bóstwo :>




"Anna z Bielów Fallowa, organmistrza żona. W tysiąc osiemset sześćdziesiątym urodzona i za lat 27 w tym grobie złożona":


Na tym samym grobie dwie inne tabliczki. Może była wtedy jakaś epidemia, skoro wszyscy troje umarli w tak małych odstępach czasu:








Na koniec widok na opactwo cysterskie w Szczyrzycu, z którego głównie słynie ta miejscowość:


c.d.n.

1 komentarz: