piątek, 4 maja 2018

Beskid Wyspowy i okolice, część 4

W tym odcinku kilka wiejskich cmentarzy w Beskidach, a na jednym z nich drewniana chatka pełna skarbów w wiesiexowym stylu. Cmentarze w Słopnicach, Marcinkowicach i stary, zapomniany w Żegocinie. Na koniec widoki na Jezioro Rożnowskie z okolic Tęgoborza.





 


Cmentarz w Słopnicach jest jak najbardziej czynny. Zwiedziłam go pod koniec trasy. Wtedy był ten jedyny dzień, kiedy zagrożenie burzowe w prognozach nie pozwalało na dłuższe wycieczki w góry. Rano zdążyłam więc zrobić tylko spacer na jakieś dwie czy trzy godziny po ścieżce historycznej zaczynającej się właśnie w Słopnicach - polecam, świetna sprawa, pokażę w odcinku 11 - a potem w planach był już tylko leniwy objazd po cmentarzykach, obiad i tym podobne. Najpierw zaparkowałam pod cmentarzem w Słopnicach. Jak się okazało, jest tam całkiem sporo ciekawych starych (i nie tylko, o tym później) grobów, ale największa atrakcja to drewniana mała chatka na terenie cmentarza. To najwyraźniej cmentarna kanciapa, magazyn na różne rzeczy. A dawniej? Może kostnica cmentarna? Niestety nie znalazłam żadnych informacji na ten temat.


W oknie za szybką taki widok:




Weszłam do środka i zobaczyłam skład cmentarnych pozostałości. Figurka Maryi bez głowy i z głową obok, nad drzwiami prowadzącymi z jednej izby do drugiej przybite gwoździkami trzy różne Jezuski, a na stole cała ich sterta.



Nie brak też starych tabliczek nagrobnych. Pewnie były tymczasowe, a po zrobieniu okazałego pomnika układa się je tutaj, bo nie wypada wyrzucić?



Podobnie jest pewnie z tymi krzyżami. Podobny zbiór widziałam na cmentarzu we wsi Wiersze w Puszczy Kampinoskiej, tyle że pod płotem.













A tak było na samym cmentarzu. Zauważyłam, ze charakterystyczne dla regionu są okazałe wieńce wieszane na skromnych, metalowych lub drewnianych krzyżach. Wygląda to bardzo ładnie. Każdy ma się ochotę sfotografować, nawet gdy nagrobek wcale nie jest stary. Zresztą podobnie jest z pomnikami. W regionie funkcjonuje chyba pewien ich wzór, który sprawia, że część pomników wygląda na starsze niż w rzeczywistości.


Właśnie ten pomnik mam na myśli. Byłam zachwycona, gdy go zobaczyłam. Taka rzeźba Boga - bo to najwyraźniej On;> - na samej w dodatku górze - czegoś takiego jeszcze chyba nie widziałam. Sam pomnik okazał się pochodzić z czasów powojennych, przynajmniej sądząc po datach. To nie jest wyjątek. Taki symetryczny pomnik przypominający ołtarz jest charakterystyczny dla regionu. Pośrodku jest płaskorzeźba, przeważnie Maryja z Jezusem zdjętym z krzyża. Tutaj mimo odtwarzania pewnego wzoru wszystko jest zarazem inaczej, tym bardziej ciekawy jest ten pomnik.



















Cmentarna jaszczurka:









Znów ten symetryczny, "ołtarzowy" i kamienny pomnik z lat powojennych:













Żegocina położona na północy regionu leży w okolicy ciekawej z punktu widzenia kogoś zainteresowanego starymi cmentarzami. Niedaleko jest sporo mogił wojennych, ja jeszcze nie zdążyłam obejrzeć wszystkich, ale mam nadzieję, że mi się to uda jeszcze w tym roku. W samej miejscowości są aż cztery warte uwagi cmentarze. Dwa z I wojny światowej, jeden parafialny nowszy i parafialny starszy. Na dobrych mapach są pozaznaczane. Tym razem pokażę jeden z cmentarzy wojennych i stary parafialny. O dziwo, właśnie ten wojenny był dla mnie trudny do znalezienia. Jak się okazało, znajduje się nietypowo na terenie kościoła, za jego ogrodzeniem. Jest niewielki i skromny. Jak zwykle w takich miejscach leżą tu żołnierze z obu stron wojennej barykady.











Żeby znaleźć cmentarz stary, trzeba pójść kawałek dalej drogą pod górkę. Ja doszłam tam szukając tego wojennego cmentarza. Nagle zobaczyłam teren wyglądający zupełnie jak miejsce dawnej nekropolii i pierwsze nagrobki.


Sytuacja nietypowa - dawny parafialny cmentarz katolicki zaniedbany i zarośnięty, z nielicznymi ukrytymi w chaszczach, połamanymi pomnikami, także XIX-wiecznymi. Myślałam, ze to może cmentarz ewangelicki, bo dokładnie tak to wygląda, ale jednak nie. Oryginalne, zapomniane miejsce, a wiosną bardzo piękne:
















Pierwszego dnia trasy, od razu po przyjechaniu z Warszawy w rejon Jeziora Rożnowskiego, zrobiłam sobie spacer z Marcinkowic do miejscowego cmentarza wojennego. W planach było jeszcze pójście dalej na mały spacer szlakiem, ale na cmentarzu zobaczyłam zbierające się czarne chmury i zrezygnowałam. Podobnie jak w przypadku Słopnic, zamiast burzy przyszedł sam tylko deszcz. Póki co przy niezłej pogodzie szłam sobie pod górkę w stronę zaznaczonego na mapie cmentarza wojennego nr. 352. Po drodze mały drewniany kościółek, a właściwie kaplica dworska z 1926 roku. Niedaleko jest użytkowany (szkoła) duży dwór.


Poszłam asfaltówką pod górkę w stronę cmentarza:




Cmentarz wojenny nr. 352 znajduje się blisko cmentarza "zwykłego", na nim brak przedwojennych grobów. Za to ten z I wojny światowej ma ciekawą historię. Pochowani tu żołnierze zginęli w 1914 roku w bitwie, którą dowodził Józef Piłsudski. Miał kwaterę właśnie w tutejszym dworze. Legiony Polskie starły się tu z Rosjanami. Bitwa odbyła się dokładnie w miejscu dzisiejszego niewielkiego cmentarza.






















Wobec czegoś, co wyglądało na nadchodzącą burzę, z żalem wróciłam do czekającego na dole w Marcinkowicach autka. Po drodze do Tęgoborza odwiedziłam jeszcze wojenne miejsce pamięci w Rdziostowie. Zjeżdża się tam z asfaltówki na nie wyglądającą zbyt wygodnie boczną dróżkę, ale szybko dojeżdża się nią w dół do dużego parkingu przy nowym cmentarzu. Miejsce pamięci jest tuż obok. Hitlerowcy rozstrzelali tu podczas wojny Polaków i Żydów.







Na koniec trochę innych zdjęć z pierwszego dnia trasy, gdy wybrałam się na rekonesans parkingowy w okolicy Jeziora Rożnowskiego. Więcej zdjęć tego jeziora w odcinku pierwszym.















c.d.n.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz