Opuszczony kościół mariawicki, a ściślej mówiąc kaplica mariawicka, powstał nieco ponad sto lat temu. We wsi do dziś mieszkają potomkowie budowniczego świątyni, rodzina mariawitów, którą pozdrawiam. Świątynia powstała jako dziękczynne wotum za... ucieczkę z carskiej armii. Taka ucieczka graniczyła z cudem, a jednak dziadkowi starszego pana, dzięki któremu mogłam zwiedzić środek, udało się to. W podzięce wybudował w rodzinnej wsi kaplicę. Kiedyś we wsi mieszkało sporo mariawitów, została jedna rodzina.
Dziś kościół jest opuszczony, co w tym wypadku znaczy nie użytkowany. Ma swoich opiekunów, którym jego los nie jest obojętny. Niestety został częściowo zdewastowany, podobno przez dzieci, które zniszczyły szaty liturgiczne z zakrystii. Rzeczywiście dziś już ich tam nie ma.. Szkoda, kiedyś fotografowałam opuszczone szaty liturgiczne w cerkwi na Podkarpaciu, była to praktycznie główna atrakcja obiektu. Do tego ołtarz, który znajdował się w świątyni, został według opiekunów wywieziony do Warszawy na renowację, a potem nie wrócił, tylko trafił do kościoła w stolicy, gdzie jest do dziś. Dziś obiekt jest zabezpieczony przed wandalami, ale niszczeje, a konserwator nie pozwolił podobno potomkom budowniczego na własnoręczne naprawy, choć chcieli je robić na własny koszt.
Na zakrystii. To w tej komodzie były zniszczone przez wandali szaty liturgiczne:
Tutaj czasami nocował ksiądz:
Wejście na pięterko:
A tam kolejna sypialnia:
Obok ławki przy wejściu - schody na chór:
Widoki z chóru:
Opuszczony dom z potrójnym monidłem ma tylko jednego sąsiada. Pogadałam z nim trochę, bo wyszedł zaciekawiony, gdy zaparkowałam na poboczu widząc chatkę. Miał nadzieję, że kupię tę działkę, bo chciałby mieć jakiegoś sąsiada.. Pomyśleć, że z kolei ja marzę, żeby nie mieć żadnego! Pan, który mieszkał w tym domu, nie żyje od kilku lat. Rodzina nie zabrała pamiątek po nim, zdjęć, obrazów, sprzętów.. Wszystko zostało po staremu. Tylko dom coraz bardziej się sypie, tapety się łuszczą.
Najciekawsze znalezisko, czyli potrójne monidło. Widziałam już podobne na pograniczu Lubelszczyzny, Podlasia i Mazowsza, ale trzecią osobą było tam dziecko. A kim jest ta trzecia osoba tutaj? Dorosłą córką?
W dawnej kuchni - klasyczne makatki i żółty durszlak:>
Przed domem:
Opuszczony dom z jednym monidłem znalazłam, bezskutecznie szukając cmentarza żydowskiego w okolicy. To było całe stare gospodarstwo, samotne, za wsią, bardzo zdewastowane.
Za otwartymi na oścież drzwiami pierwszy widok taki:
Ktoś ustawił pod ścianą. Poza tym wszędzie kłębowisko szmat i papierów, do tego klasyczne widoki z opuszczonych domków, takie jak tapety czy ubrania wiszące na kiju. Brałam to za wiszące pranie, ale ktoś mi kiedyś napisał w komentarzach, że ludzie tak po prostu przechowywali ubrania, to była taka garderoba.
Cmentarz w Kołbieli jest jak najbardziej czynny, zaskakująco duży. Starych nagrobków należy szukać w kilku punktach. Można je oczywiście wypatrzyć z oddali, jak zwykle bardzo wyróżniają się pośród wszechobecnego lastryko. Część jest przy alejce blisko kaplicy, część kawałek dalej. Regionalną specjalnością są najwyraźniej odczepione od krzyży małe figurki Jezusa. Na zdjęciach znajomego z innego cmentarza w okolicy też widziałam ich sporo.
Ten grób pochodzi z 1857 roku:
Na koniec widok z okolic jednego z pokazanych wyżej domów, czyli - uwaga, zrelaksowana gęś na drodze!
To stare zdjęcie z roku szkolnego 1975/76 - w podstawówce miałem identyczny mundurek szkolny (wtedy mówiło się na niego fartuszek szkolny) w kolorze granatowym i z białym kołnierzykiem. Pamiętam go doskonale:) Później w piątki pozwolono nam w szkole chodzić bez tego fartuszka,bo piątek był "dniem kolorowym". Ale w pozostałe dni fartuszek był obowiązkowy i nauczyciele pilnowali tego.
OdpowiedzUsuńTen mężczyzna (chyba) z laską i czymś białym co na zdjęciu siedzi obok kobiety,to chyba kolędnik. Bo raczej za Mikołaja nie jest przebrany. Tak przynajmniej mi się wydaje. Dawniej kolędnicy często odwiedzali domy,śpiewali kolędy,jakieś przedstawienia też były. To był taki obrzęd ludowo-religijny. W szkołach też kolędnicy występowali.
A na zdjęciu poniżej,to chyba jest bardzo duży długopis (jak się nie mylę oczywiście). W latach 80-tych były takie długopisy w wizerunkiem papieża Jana Pawła II.
Albo ten mężczyzna ze zdjęcia co jest z laską,przy którym siedzi kobieta,to faktycznie może być przebrany za Mikołaja. To coś białego co trzyma w ręku,wygląda jak sztuczna broda.
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że poniekąd wygląda to trochę mrocznie. Wnętrze kościoła również jak z jakiegoś horroru. Podziwiam za odwagę, ja bym był zaniepokojony. Za dużo strasznych filmów może widziałem. Wpis ciekawy, na prawdę. Oby więcej tu takich. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń___________
MorzeWeb!
A jak dla mnie wygląda to całkiem fajnie i chętnie bym odwiedziła to miejsce osobiście :)
OdpowiedzUsuń________________________
ustroń pokoje gościnne
Sporo emocji potrafią wywołać takie zdjęcia. Masakra co nie, klimatu nikt im odmówić nie może ;)
OdpowiedzUsuń