wtorek, 5 grudnia 2017

Beskid Sądecki i różne inne miejsca w Małopolsce, część 9

To już ostatni odcinek relacji z wrześniowej trasy w Beskidy i nie tylko. Tym razem opuszczony dwór neorenesansowy, stare cmentarze w Nowym Sączu - katolicki i ewangelicki, a także deszczowy Wąwóz Homole, różne widoki wypatrzone w trasie i spotkane w podróży ciekawe pojazdy.






Opuszczony pałac W. jest dostępny tylko od zewnątrz, ale i tak warto go obejrzeć. Wszystkie otwory zamurowane. Ciekawe, czy w środku cokolwiek jeszcze przetrwało.. Stoi na obrzeżach dużego miasta, w małym parku naprzeciwko szkoły. Nie pasuje do otoczenia - jakby przyleciał z kosmosu. Zaniedbany, zdewastowany, wciąż piękny.


Został zbudowany w stylu neorenesansowym od koniec XIX wieku dla właściciela tutejszych dóbr. Potem co najmniej raz zmienił właścicieli. Po wojnie mieściły się tu kolejno szkoła i przedszkole, a po zmianie ustroju spadkobiercy zrzekli się praw do pałacu i przypadł on gminie, następnie spadkobiercy znów zaczęli walczyć w sądzie o prawa do budynku i sprawa zrobiła się zawikłana, a budynek jak niszczał, tak niszczeje.




Figura Matki Boskiej:




Jeszcze niedawno cały pałac był pobazgrany napisami, teraz zamalowano je szarą farbą, ale pojawił się jeden nowy i bardzo zagadkowy:


A nie, przecież pojawiły się i następne:<






Stary cmentarz w Nowym Sączu znajduje się w centrum miasta. Pośrodku stoi użytkowany kościół z XVII wieku, ale sam cmentarz nie jest czynny od prawie 150 lat.

















Nowosądecki cmentarz ewangelicki okazał się ogrodzony i zamknięty, ale bez kłopotu dało się porobić zdjęcia przez ogrodzenie. Tuż obok są zamieszkałe domy, a na furtce wisi taka kartka:









Na koniec mała relacja z Wąwozu Homole, zwiedzonego nie do końca podczas oberwania chmury. Mimo kurtki, impregnatu, parasola i peleryny po półgodzinnym spacerze nie dało się już wytrzymać tej ulewy, a aparat fotograficzny zdawał się w pełni podzielać moje zdanie, więc wróciłam na parking. Zresztą gdy wróciłam tu w październiku przy pięknej pogodzie, znów nie doszłam do końca wąwozu, tym razem z powodu nadmiaru ludzi (!), bo doszłam w to miejsce dopiero wczesnym popołudniem po innej porannej wycieczce. We wrześniu było tak:













Na koniec relacji z wrześniowej trasy w Beskid Sądecki i w inne miejsca w Małopolsce różne zdjęcia robione w podróży oraz spotkane po drodze stare dostawczaki i ciężarówki, w tym piękny zielony krakowski Żuk :> Na początek ujęcie Piwniczanki w Piwnicznej. Wodę lejącą się tam z kranu można nalewać za darmo do butelek, jest jeszcze smaczniejsza, niż Piwniczanka butelkowana.






Wezbrany Dunajec podczas zagrożenia powodziowego, okolice Krościenka:



Tu widać, jak niewiele brakowało do zalania jezdni po drugiej stronie rzeki:





Jezioro Rożnowskie od wschodniej strony:






A tu niektóre spotkane po drodze pojazdy:











c.d.n.

3 komentarze:

  1. Mam pytanie - jak robiłaś zdjęcie samochodu Polski Fiat 125p,to na kartce na tylnej szybie było podane za ile właściciel chciał sprzedać ten samochód? Pytam,bo nawet po powiększeniu zdjęcia nie mogę wszystkiego odczytać,co jest napisane na tej kartce. A i ciekawi mnie,za ile obecnie można takie auto kupić.
    Jeździłem parę razy tym fiatem i całkiem dobrze prowadziło się to auto. Tylko biegi ciężko wchodziły,ale to może była wada tylko tego egzemplarza. Zimą jak spadł śnieg i było ślisko,właściciele tych aut często zakopywali się w śniegu. Silnik tego auta był z przodu,a napęd na tylne koła i żeby dociążyć tył,to do bagażnika wkładano przeważnie 2 worki z piaskiem. Trochę to pomagało,ale nie zawsze. A dawniej nie używano jeszcze opon zimowych.

    OdpowiedzUsuń
  2. nie było napisanej ceny z tego co pamiętam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za odpowiedź. I zerknij na swojego maila,wysłałem Ci coś ciekawego.

      Usuń