wtorek, 18 lipca 2017

Opuszczone wsie łemkowskie i inne miejsca w Beskidzie Niskim i Sądeckim, część 16

Cmentarz parafialny w Gorlicach z przedwojennymi porcelankami i bezgłowymi figurami, chodzenie po górach w rejonie cerkwi w przygranicznej wsi Dubne i dwie inne drewniane cerkiewki.





 

Czynne cmentarze zdecydowanie też warto odwiedzać. Oczywiście niektóre są względnie nowe, to znaczy założone po wojnie i trudno znaleźć tam coś ciekawego (choć nie jest to wykluczone), ale zazwyczaj te parafialne mają dłuższą tradycję i wystarczy krótki spacer, by natknąć się na to, co najbardziej interesujące, czyli przedwojenne porcelanki i pokruszone figury. Tak było i w Gorlicach, gdzie wybrałam się na cmentarz parafialny.


Blisko wejścia i tej pokazanej wyżej kaplicy od razu pierwsza ciekawa stara porcelanka. Nietypowa, widać na niej dwie kobiety, starsza i młodą, może to matka i córka?







Figura z ręką, z której wystaje "rusztowanie":





Bezgłowych figur też trochę znalazłam, co najmniej cztery, oto jedna z nich:





Przy szerszych alejkach stoją okazałe grobowce zasłużonych i bogatszych gorliczan:





Kolejna bezgłowa figura:













Porcelanka z lat 60., ale ciekawa, z nartami:



















Bardzo ciekawa międzywojenna porcelanka, wygląda jak portret panny młodej:














Porcelanka 18-letniego Stanisława, który zmarł w 1920 roku:








W Mochnaczce byłam o krok od zwiedzenia czynnej wciąż cerkwi, bo akurat drzwi zamykała jakaś zakonnica, no ale niestety powiedziała, że nie ma czasu poczekać, aż pozwiedzam. Musiałam więc zadowolić się widokiem z zewnątrz. XVIII-wieczna cerkiew stoi obok cmentarza, z którego roztacza się wspaniały widok na góry.



Na wieży był namalowany zegar, chyba sama ozdoba:










A tu XVIII-wieczna czynna cerkiew w Muszynce i mały przycerkiewny cmentarz:











Cerkiew we wsi Dubne w Beskidzie Sądeckim była jedną z nielicznych spośród czynnych cerkwi, które zwiedziłam od środka. To miejsce koniecznie trzeba odwiedzić. Jest na południe od Muszyny, na końcu świata, jeszcze za przygranicznym Leluchowem. Słowacja tuż obok.




Żeby dostać się do środka, trzeba było zdobyć klucz w chacie naprzeciwko. Trochę się go naszukałam, bo najpierw mi powiedziano, że jest u sołtysa, potem się okazało, że jednak tutaj, a starszą panią z chatki musiałam namawiać, by mi otworzyła, bo miała jakieś domowe sprawy. No ale się udało. W przedsionku - oczywiście coś o nietoperzach. Dosyć często się takie napisy spotyka w cerkwiach. W starych dzwonnicach i na poddaszach mieszkają dziś nietoperze.





Środek cerkwi w Dubnem:


















Niedaleko cerkwi jest mały łemkowski cmentarzyk, to wszystko, co się na nim zachowało:



Postanowiłam pójść od cmentarzyka polną drogą pod górę i to był świetny pomysł.








 

Możliwe, że przelazłam przez zieloną granicę na Słowację, ale w dzisiejszych czasach to już chyba nie ma znaczenia. Świetne widoki, przestrzenie - o to mi chodziło:>


Widok na Dubne z góry:


Słowacka strona:



Jakaś wiatka, chyba już po słowackiej stronie


Na szczycie góry nad Dubnem:


Wróciłam do cerkwi tą samą drogą:




c.d.n.

2 komentarze:

  1. ciekawi mnie, jak powstawaly takie porcelaniki- sa trwale, niektore z nich prawie stuletnie...jak zawsze ciekawy post- dziekuje i pozdrawiam♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Pani pokochałem porcelanki :-) Dziękuję ! Ukłony.

    OdpowiedzUsuń