piątek, 9 czerwca 2017

Opuszczone wsie łemkowskie i inne miejsca w Beskidzie Niskim i Sądeckim, część 7

Kolejna opuszczona łemkowska wieś, z cmentarzem i paroma ciekawymi kapliczkami oraz krzyżami, druga porzucona wioska położona niedaleko, a do tego relacja z odwiedzin na dużym cmentarzu żydowskim, gdzie pod jedną z wywróconych macew zamieszkała salamandra plamista.







Opuszczona łemkowska wieś D. jest położona w prawdziwym "zagłębiu" porzuconych wiosek. Obok siebie jest kilka dolin, gdzie po wysiedleniach Łemków w latach 40-tych (piszę to tym szerzej TU) zachowały się do dziś cmentarze, kamienne krzyże, owocowe drzewa. Ruszyłam od strony gór. Teren dawnej wsi znajduje się za potokiem, przez który przerzucono drewniany mostek. Nie zawsze są takie udogodnienia, pisałam już wcześniej o tak zwanych brodach, czyli miejscach, gdzie trzeba przechodzić przez potoki bez mostów, żeby obejrzeć opuszczone łemkowskie wsie. Tutaj tego kłopotu nie ma - a jak zauważyłam, niektórzy miejscowi nawet decydują się przejeżdżać nie terenowym samochodem przez potok.



Pierwszą pozostałością, którą się znajduje, jest cmentarzyk łemkowski. Dopiero niedawno został ogrodzony i odnowiony. We wsi była jeszcze cerkiew, została rozebrana po wysiedleniach, a materiały przeznaczono na rozbudowę PGR - niestety to częsty los, który spotykał cerkwie po Łemkach. Mieszkańcy D. wyjechali do Związku Radzieckiego po szykanach ze strony powojennych władz. Przed wojną było tu około 30 gospodarstw i około 250 mieszkańców.
























Blisko łemkowskiego cmentarza jest mały cmentarz wojenny, niedawno zrekonstruowany. Leżą tu Rosjanie i Austriacy polegli podczas I wojny światowej.




Według przewodnika "Beskid Niski. Od Komańczy do Wysowej" podczas remontu popełniono błędy, przez które spora część miejsc pochówku znalazła się poza obrębem aktualnego ogrodzenia.




Same drzwi w polu - charakterystyczny element niektórych opuszczonych łemkowskich wsi. Zostały oczywiście postawione współcześnie, pełnią funkcję tablicy informacyjnej dla turystów i symbolu dawnego domostwa.


Kapliczki, których zostało w tej dolinie całkiem sporo, przez lata były dewastowane przez zatrudnianych przez PGR więźniów. Potem je odnawiano, ale znów znajdowali się chętni do dewastacji.



Piękny krajobraz rozległej doliny. Potok płynie po prawej strony od drogi, gdy idzie się od strony gór, a nie zamieszkałej wioski przy asfaltówce, do której prowadzi ta droga. Wszędzie najbardziej odporne na zniszczenia ślady po wyrzuconych z domów mieszkańcach, czyli drzewa owocowe.







Tutaj ciekawy krzyż - figura Jezusa, a jednak obok same ręce. Może dawna, większa figura została ukradziona, a potem dołączono do krzyża nową, mniejszą?















Wróciłam tą samą drogą do miejsca z cmentarzem i potokiem:


Opuszczona wieś L. znajduje się w tym samym "zagłębiu" miejsc po wysiedlonych łemkowskich wioskach. Przejeżdżałam przez nią samochodem. Znalazłam to miejsce, kamienne krzyże i symboliczne "same drzwi", ale niestety nie udało mi się namierzyć głównego cmentarza, więc trzeba będzie kiedyś wrócić. Potem dowiedziałam się, ze jest kiepsko oznakowany i znajduje się w trochę innym miejscu, niż szukałam.






Wieś została założona około XVII wieku, przed wojną mieszkało tu nieco ponad 150 osób, początkowo w większości grekokatolicy, ale też prawosławni i Żydzi. Potem spora część osób przeszła na prawosławie. We wsi były cerkiew i szkoła. Większość mieszkańców wywieziono do ZSRR, pozostałych na Ziemie Odzyskane w ramach Akcji Wisła. Cerkiew rozebrano w latach 50-tych, materiały wykorzystano do rozbudowy PGR.














Bezskutecznie szukając cmentarza po różnych bocznych drogach, natknęłam się za to na mało zapewne znaną, pojedynczą mogiłę z 1864 roku ukrytą w lesie.




Na koniec relacja z wizyty na cmentarzu żydowskim w Dukli. Dzieli się na część starą, bardziej zarośniętą, z mniejszymi pomnikami i położoną niżej oraz nową, z bardziej okazałymi pomnikami, nieco powyżej. Pod koniec XIX wieku Żydzi stanowili aż 80 proc mieszkańców Dukli. Podczas II wojny światowej Niemcy część z nich wygnali za San, a część wymordowali w lesie pod Barwinkiem.


Część nowsza:




























A tutaj część starsza cmentarza:


















Pod jedną z przekrzywionych macew zobaczyłam salamandrę plamistą:









c.d.n.

1 komentarz:

  1. Na cmentarzyku łemkowskim we wsi D. jest grób,w którym pochowani są Maria i Teodor Sabatowicz (napisy na grobie wyryte cyrylicą). W tym samym miejscu jest też inny grób,w którym pochowanych jest więcej osób o tym samym nazwisku,ale napisy na tablicy są po polsku. Być może jedni i drudzy Sabatowicze byli krewnymi,a może w tej wsi dużo osób posiadało to nazwisko.

    OdpowiedzUsuń