Dom lalek stał na uboczu pewnej puszczańskiej wsi. W bezpośrednim sąsiedztwie nie było innych gospodarstw. Budynek wydał mi się podejrzany o opuszczenie, bo stodoła i inne gospodarcze zabudowania były zrujnowane. Sam domek, choć w lepszym stanie, też musiał zostać porzucony już dawno temu.
Ale gdy zajrzałam przez okna, zobaczyłam to:
Mieszkała tam kolorowa lala grozy;>
W domku stała nieco zmutowana, większa odmiana klasycznego białego kredensu:
Chyba ktoś ręcznie robił im ubranka.
Kiedy zwiedzam i fotografuję opuszczone miejsca, staram się znaleźć w nich coś kolorowego, absurdalnego, wywołującego uśmiech. Mimo wszystko nie chcę, żeby te relacje były mroczne, smutne i robiące przygnębiające wrażenie.
W drugim pomieszczeniu - bałagan na podłodze po wizycie szabrowników, na ścianach i regałach po staremu. Święte obrazy, sztuczne kwiatki, a na półce dwa gipsowe, kolorowe zwierzaki, w tym lekko nadtłuczony zajączek.
Na chwilę przeniosłam to towarzystwo do lepszego światła, potem odstawiłam figurki na miejsce.
Chatkę krytą strzechą znalazłam w zupełnie innej części puszczy. Też stała w oddaleniu od innych domów. Wyglądała, jakby uciekła ze skansenu.
Pięknie rzeźbione drzwi. Ciekawe, ile lat ma ta chata. Nie zdziwiłabym się, gdyby miała ich sto.
Musiała być opuszczona już od bardzo dawna. W środku zachowały się prawie tylko resztki mebli. Prawie tylko;> Na parapecie niby nigdy nic leżały żelazko i koronkowa serwetka.
Przed budynkiem - chyba zardzewiała maszyna rolnicza:
Zrujnowany budyneczek gospodarczy - czyżby z rudy darniowej?
Zdjęcia robiłam przez okna. W jednym z pomieszczeń na stercie słomy stał stolik, a na stoliku - damski but na obcasie.
W drugim pokoju - dawne łoże małżeńskie i łuszczące się tapety.
Cmentarz ewangelicki w N.K. przy wciąż działającym kościele ewangelickim jest dość zadbany, nie zarośnięty. Msze odbywają się tutaj raz na miesiąc. I kościół, i cmentarz mają nieco ponad sto lat.
Jak widać, na niektórych grobach leżą sztuczne kwiaty i znicze.
Cmentarz ewangelicki w W. też został uprzątnięty, jest zadbany. Nietrudno go znaleźć, stoi pośrodku wsi przy asfaltówce, gdzieś między szkołą a sklepem spożywczym, wśród starych lip. Podobno kiedyś była tu jeszcze kaplica cmentarna, ale zawaliła się dawno temu i teraz nie ma po niej śladu.
Ostatniego dnia trasy rano przeszłam kawałek szlaku prowadzącego od parkingu leśnego w Starej Ciśnicy, wzdłuż wysokiej wydmy. Oczywiście nie było tam żywego ducha. Na stronie puszczapyzdrska.com znalazłam plany zagospodarowania tych rejonów w kolejnych latach. Ma powstać kilka ścieżek dydaktycznych, w tym prowadzących przez tak zwane Ciświckie Bagno kładkami. To ostatnie zostało zaplanowane na 2018 rok w ramach Ekomuzeum Doliny Warty i Puszczy Pyzdrskiej.
Droga szybko weszła w piękny, gęsty i ciemny las pełen starych drzew.
Tyle chodzę po lasach, a tam chwilami miałam trochę stracha w tym ciemnym borze;> Ale dało się to opanować. Chwilami mieszany, głównie iglasty las przechodził w ols, jak w Puszczy Kampinoskiej, podobnie jak tam natrafiłam też na miejsce wyglądające jak po wiatrołomach.
Na piaskową, wysoką wydmę prowadziło kilka ścieżek. Gdzieś tam jest wieża widokowa, ale w końcu do niej tym razem nie dotarłam.
Wróciłam tą samą drogą na leśny parking na końcu Starej Ciśnicy. Gdyby pojechać tą widoczną poniżej drogą, wyglądającym samochodowo porządnie Chockim Traktem, trafiłoby się do Chocza.
Od traktu odchodziła dróżka prowadząca wydmą wśród brzóz:
c.d.n.
Tak jest w Wielkopolsce że lasy są gęste ale nie wszystkie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNieco nie na temat, ale te ubranka lalek są przepiękne - robią piorunujące wrażenie.
OdpowiedzUsuńWielkopolska jest piękna, chociaż ja chyba nadal wolę Kraków :)
OdpowiedzUsuń