Ale na początek coś z zupełnie innej beczki;> Jak pisałam wcześniej, z pewnych względów musiałam wrócić do Wielkopolski już po kwietniowej trasie. Chodziło o to, że niespodziewanie Miniwycieczki trafiły do muzeum i chciałam zobaczyć to na własne oczy. Napisała do mnie dr Joanna Minksztym, kurator wystawy "[Nie] Święte" w Muzeum Etnograficznym w Poznaniu - pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję! Znalazła mojego bloga i jedno ze zdjęć pasowało do tematu wystawy - pokrętnych losów zapomnianych, niechcianych dewocjonaliów. W rezultacie moja fotografia z podlaskiej wsi Muły, przedstawiająca kolekcję cmentarnych Jezusków zgromadzonych na drewnianej kapliczce, trafiła na wystawę. Można ją oglądać do 16 października. Nigdy bym się nie spodziewała, że moje zdjęcie trafi do muzeum:>
Opuszczona kaplica ewangelicka w żelaznym domu to mało znany, a wyjątkowy przykład pozostałości po olędrach - nie tylko w Puszczy Pyzdrskiej, ale w ogóle w Polsce. Kiedy za pierwszym razem, jeszcze w kwietniu przyjechałam do wsi, gdzie stoi ten budynek, nie miałam pojęcia, co jest w środku. Zrobiłam tylko zdjęcie domu, a ponieważ stał na zamieszkałej posesji, wzięłam go po prostu za zamieszkały lub użytkowany jako magazyn. Dopiero po powrocie oglądając film o Puszczy Pyzdrskiej zobaczyłam, co straciłam. Oczywiście podczas drugiej trasy kaplica stała się punktem obowiązkowym wycieczki.
Po wojnie, kiedy olędrzy w zdecydowanej większości wyjechali do Niemiec, budynek zasiedlili Polacy. Żelazny dom do dziś jest zamieszkały. Z tyłu budynku zobaczyłam ogródek i podwórko. W jednej połowie domu jest opuszczona kaplica ewangelicka. W drugiej od czterdziestu lat mieszka pani Danuta. Kiedyś z mężem i dziećmi, dziś sama. Mąż zmarł dziesięć lat temu. Póki żył, na własną rękę remontował dach. Po jego śmierci nie ma komu tego robić. Pani Danuta zaprasza mnie do środka, częstuje ciastem i kawą. Zdejmuje dużą belkę ze starych drzwi po lewej stronie przedpokoju. Kto by się domyślił, że są tam takie skarby? Zachowało się bardzo dużo. Ołtarz, malowidła, obrazy, ławy i ozdoby.
Na figurce Jezusa wisi pajęczyna, od ułamanej ręki do krzyża:
- Jak już pani tak fotografuje, to coś pani pokażę - mówi pani Danuta i zdejmuje materiał z ołtarza. - Tam są relikwie jakiegoś świętego, ale nie wiem jakiego. - W drewnianym blacie jest kwadratowa, marmurowa płyta. W jej środku zamurowane szczątki jakiegoś świętego.
Pani Danuta pokazuje zatarty napis na płycie. "Słupecki"?
Na jednej z ław - piłkarzyki:>
Sytuacja tej kaplicy, wciąż świetnie zachowanej, ale niszczejącej z każdym rokiem, jest dziwna i niezrozumiała. Zdawałoby się, że taki zabytek powinien być ratowany, kiedy kruszący się dach grozi katastrofą. Czemu nikt nie pomoże?
Przede wszystkim podobno nie sposób ustalić formalnego właściciela budynku. Pani Danuta mimo przeprawy sądowej nie uzyskała prawa własności przez zasiedzenie, bo latami płaciła czynsz do gminy. Gmina jednak nie przyznaje się do tej kaplicy. O co tu chodzi? Pani Danuta ma chore nogi, brakuje jej sił, ale dba o kaplicę jak może, zamiata i dogląda.
Dopisek z grudnia 2016: Niedawno stan dachu gwałtownie się pogorszył. Sytuacja jest już naprawdę zła. Udało się znaleźć kogoś, kto chce podjąć się naprawy dachu. To jednak bardzo dużo kosztuje, a nieoczekiwanie pojawiły się problemy ze znalezieniem sponsora. Czy ktoś byłby w stanie pomóc? Finansowo, prawnie? Jeśli ktoś wie, co i jak zrobić, proszę o kontakt.
A na koniec odcinka - różne pyzdrskie bezdroża z majowej trasy:
c.d.n.
Z którego roku pochodzą te materiały zachęcające do wybrania drogi kapłańskiej jako "sposobu na życie"?
OdpowiedzUsuńGratuluję zdjęcia w muzeum. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGratuluję takiego wyróżnienia muzealnego :) Brawo!
OdpowiedzUsuńPrzepiękna ta kapliczka, prosta i bez przepychu jaki teraz można spotkać. Szkoda, że tak niszczeje. Zastanawiam się, kto mógłby pomóc pani Danucie i temu miejscu. Może warto zgłosić się do tv lub gazety? Nagłośnić sprawę i pomóc . Do dachu może znaleźliby się ochotnicy. Do kogoś to wcześniej należało i podlegało pod kogoś 'wyżej'.
Pozdrawiam :)