Opuszczony park romantyczny odwiedziłam rok temu i niedawno, w grudniu. Miejscówka jest oryginalna - miniakwedukty, neogotycka kaplica, a do tego drewniany dwór. Wszystko schowane w dawnym parku dworskim, zaniedbane i zapomniane, choć położone blisko uczęszczanej drogi ze stolicy na południe. Jeśli ktoś nie wie, czego trzeba szukać, pomyśli, że to tylko krzaczory i nic ciekawego. Tymczasem jeśli zaparkuje się pod pewnym małym sklepem spożywczym i pójdzie wydeptaną przez amatorów mocnych trunków ścieżką, w pewnym momencie wejdzie się na ceglany akwedukt nad wąwozem, jesienią bez wody, tylko z grząską ziemią pokrytą liśćmi. Naprzeciwko pokaże się neogotycka kaplica.
Mostki nad wąwozem są trzy. Wszystkie w kiepskim stanie.
Tak wygląda kaplica od drugiej strony i od środka:
Obok kaplicy stoi drewniany dwór z XIX wieku. Jeszcze parę lat temu mieszkali tu ludzie.
Rok temu weszłam do środka mimo zniszczonego dachu. Były jeszcze resztki wyposażenia, w tym zasłonka na drzwi z koralików, obraz i sztuczny kot gigant:>
Robiłam zdjęcia i w pewnym momencie zauważyłam, że za oknem chodzi jakaś kobieta. Nigdy nie wiadomo, jak ktoś zareaguje, więc starałam się być cicho. Ta pani mnie w końcu zauważyła i na mój widok osłupiała, więc szczerze powiedziałam, że zwiedzam opuszczone miejsca i tak dalej. Zaczęła krzyczeć, żeby wychodziła. Ale jak się okazało, nie była wkurzona, tylko bardzo martwiła się, że dach się na mnie zawali. Obiecałam jej, że nie zawali się i dokończyłam zdjęcia. Pani ma teraz domek w pobliżu, a jeszcze kilka lat temu mieszkała właśnie w tym dworze. Pewnej nocy lokatorów obudził wielki huk. Stare drzewo złamało się i spadło na wysłużony dach, a on zawalił się częściowo do środka. Nikomu nic się nie stało. Uciekli stamtąd, a dwór od tamtej pory stoi opuszczony.
Tak wyglądały okolice opuszczonego parku romantycznego w grudniu:
Opuszczony Dom hipisa też znalazłam gdzieś między zamkiem w Czersku a stolicą. To właściwie całe gospodarstwo. Zdziwiłam się, że w środku coś jeszcze zostało, bo dom to schowanych w głuszy nie należy.
Ale w środku znalazłam elementy wyposażenia. Nie zabrakło książek, krawatów i świętych obrazków.
Był też pisany ręcznie śpiewnik, a w nim tłumaczone na polski czy wręcz pisane od nowa pod melodię stare hity typu "Diana" Paula Anki, "Hey Joe" czy "House of the Rising Sun" i rodzime, nieznane mi dotychczas hiciory, jak "Ci hipisi", "Monika" i "Grażyna".
"Grażyno ach Grażyno / Dlaczego to uczyniłaś / Ja ciebie tak kochałem / A tyś mnie porzuciła /
Kiedy z wojska powróciłem / Dowiedziałem się że innego masz / Lecz ja myślałem wciąż / Że ty jeszcze mnie kochasz"
("Grażyna")
"O drogę się nie pytam/Nieważny dla mnie czas/ Zabłądzę bo nie mogę <?>/ Domu nie mam już od lat/ Domu nie mam/ Grosza nie mam i nie będę nigdy miał/ Ale zawsze będę robił / To co tylko będę chciał" ("Hipis")
"Ej hipisi dobrzy ludzie / Żyjecie sobie w starej budzie / i nie martwicie się o jutro o nie (...)
Pojechałem z hipisami na krańc świata / Zobaczyłem różne códa [tak było napisane], różne rzeczy
Urodziło im się małe Hipisiątko/ Takie małe i kudłate jak zwierządko [jak wyżej;>]"
("Ci hipisi")
"Czemu ty dręczysz mnie córko grabarza / świeże kwiaty znów przynosisz na mój grób (...)
Białą suknia, czarny włos i nie uwierzę/ że przychodzisz tu co ranek budzić mnie (...)
Ty swym wzrokiem pragniesz przebić czarny (?) / Chcesz zobaczyć czy wygodnie w trumnie mi
Błagam cię odejdź stąd, odejdź ode mnie/ Nie zakłócaj mi spokoju chociaż ty"
("Córka grabarza")
"W ciemną noc idziesz doliną Hej Joe / Masz krzyż na piersiach a na ramieniu broń
Dokąd idziesz tak z tym karabinem Hej Joe / Idę dziś zabić dziewczynę swą"
(wiadomo co;>)
Wiatrak typu koźlak powstał w 1854 roku. Stał i pracował w Warszawie, a w 1917 roku został przeniesiony na wieś. Dziś nie ma już ramion i stoi w sadzie.
Wiosną wiatrak i okolice wyglądały tak:
W listopadzie w tym samym miejscu jest tak:
A w grudniu tak:
W Czersku warto nie poprzestać na zamku i zjechać w dół do jeziora. Teraz zrobili tam wygodny mały parking. Byłam tam o różnych porach roku. Tak wyglądał Czersk w marcu:
"Tajne eksperymenty NASA" w samym środku Czerska;>
Tak było w maju:
A tak w listopadzie. Warto okrążyć zamek, idąc ścieżką właśnie od strony małego parkingu na dole.
Gdy wraca się do stolicy od strony Góry Kalwarii, można po drodze zahaczyć o Wilanów. Dla mieszkańców Warszawy to pewnie tak, jakby polecać Pałac Kultury;> Ale dla pozostałych może niekoniecznie. W wilanowskim pałacu nie byłam od dziecka, park zwiedzam parę razy w roku, ostatnio w grudniu. Niedaleko wejścia do ogrodów było pełno świecących w ciemności (ale akurat nie było ciemno;>) grzybów mutantów, sztuczne gigantyczne Raffaello i inne niespodzianki. Kraina Grzybów? A więc teraz dla odmiany nie opuszczony, ale za to psychodeliczny park romantyczny.
Rok temu powitały mnie niespodzianki bardzo w moim guście - drewniany dzik i drewniany łoś (w dodatku autorstwa Józefa Wilkonia, polecam jego zwierzęcą rzeźbę w Radziejowicach).
Na koniec różne okoliczne bezdroża nadwiślańskie. Jadąc do Czerska, warto wybierać drogi i wsie położone możliwie blisko rzeki, wzdłuż wału wiślanego. Wystarczy wejść na wał, żeby poczuć się jak na Syberii, tak bywa tam dziko i malowniczo;>
Super, i to wszystko tak blisko Warszawy!
OdpowiedzUsuń