czwartek, 17 grudnia 2015

Opuszczony park romantyczny i inne miejsca

Kilka lat temu wycieczka z Warszawy do zamku w Czersku była moją pierwszą samodzielną wyprawą samochodem za miasto. Kiedy wróciłam tam po paru miesiącach, czułam się już na siłach, żeby skręcać w boczne dróżki i odwiedzać zapomniane miejsca, czasem wyszukane wcześniej w necie, czasem znalezione przypadkowo. W ten sposób powstał pomysł na miniwycieczki, czyli szukanie w bliskim, a potem coraz dalszym, ale wciąż krajowym otoczeniu czegoś pięknego. Trasę do Czerska, z różnymi przystankami i kombinacjami, robiłam od tamtej pory kilka razy. Znalazłam między innymi opuszczony park romantyczny z drewnianym dworem i akweduktami, porzuconą chatkę ze śpiewnikiem czy ostatni warszawski wiatrak typu koźlak przeniesiony sto lat temu na wieś.


 


Opuszczony park romantyczny odwiedziłam rok temu i niedawno, w grudniu. Miejscówka jest oryginalna - miniakwedukty, neogotycka kaplica, a do tego drewniany dwór. Wszystko schowane w dawnym parku dworskim, zaniedbane i zapomniane, choć położone blisko uczęszczanej drogi ze stolicy na południe. Jeśli ktoś nie wie, czego trzeba szukać, pomyśli, że to tylko krzaczory i nic ciekawego. Tymczasem jeśli zaparkuje się pod pewnym małym sklepem spożywczym i pójdzie wydeptaną przez amatorów mocnych trunków ścieżką, w pewnym momencie wejdzie się na ceglany akwedukt nad wąwozem, jesienią bez wody, tylko z grząską ziemią pokrytą liśćmi. Naprzeciwko pokaże się neogotycka kaplica.






Mostki nad wąwozem są trzy. Wszystkie w kiepskim stanie.








Tak wygląda kaplica od drugiej strony i od środka:








Obok kaplicy stoi drewniany dwór z XIX wieku. Jeszcze parę lat temu mieszkali tu ludzie.


Rok temu weszłam do środka mimo zniszczonego dachu. Były jeszcze resztki wyposażenia, w tym zasłonka na drzwi z koralików, obraz i sztuczny kot gigant:>









Robiłam zdjęcia i w pewnym momencie zauważyłam, że za oknem chodzi jakaś kobieta. Nigdy nie wiadomo, jak ktoś zareaguje, więc starałam się być cicho. Ta pani mnie w końcu zauważyła i na mój widok osłupiała, więc szczerze powiedziałam, że zwiedzam opuszczone miejsca i tak dalej. Zaczęła krzyczeć, żeby wychodziła. Ale jak się okazało, nie była wkurzona, tylko bardzo martwiła się, że dach się na mnie zawali. Obiecałam jej, że nie zawali się i dokończyłam zdjęcia. Pani ma teraz domek w pobliżu, a jeszcze kilka lat temu mieszkała właśnie w tym dworze. Pewnej nocy lokatorów obudził wielki huk. Stare drzewo złamało się i spadło na wysłużony dach, a on zawalił się częściowo do środka. Nikomu nic się nie stało. Uciekli stamtąd, a dwór od tamtej pory stoi opuszczony.

 

 Tak wyglądały okolice opuszczonego parku romantycznego w grudniu:




Opuszczony Dom hipisa też znalazłam gdzieś między zamkiem w Czersku a stolicą. To właściwie całe gospodarstwo. Zdziwiłam się, że w środku coś jeszcze zostało, bo dom to schowanych w głuszy nie należy.




Ale w środku znalazłam elementy wyposażenia. Nie zabrakło książek, krawatów i świętych obrazków.









Był też pisany ręcznie śpiewnik, a w nim tłumaczone na polski czy wręcz pisane od nowa pod melodię stare hity typu "Diana" Paula Anki, "Hey Joe" czy "House of the Rising Sun" i rodzime, nieznane mi dotychczas hiciory, jak "Ci hipisi", "Monika" i "Grażyna".




Oto cytaty:

"Grażyno ach Grażyno / Dlaczego to uczyniłaś / Ja ciebie tak kochałem / A tyś mnie porzuciła /
Kiedy z wojska powróciłem / Dowiedziałem się że innego masz / Lecz ja myślałem wciąż / Że ty jeszcze mnie kochasz"
("Grażyna")

"O drogę się nie pytam/Nieważny dla mnie czas/ Zabłądzę bo nie mogę <?>/ Domu nie mam już od lat/ Domu nie mam/ Grosza nie mam i nie będę nigdy miał/ Ale zawsze będę robił / To co tylko będę chciał" ("Hipis")

"Ej hipisi dobrzy ludzie / Żyjecie sobie w starej budzie / i nie martwicie się o jutro o nie (...)
Pojechałem z hipisami na krańc świata / Zobaczyłem różne códa [tak było napisane], różne rzeczy
Urodziło im się małe Hipisiątko/ Takie małe i kudłate jak zwierządko [jak wyżej;>]"
("Ci hipisi")

"Czemu ty dręczysz mnie córko grabarza / świeże kwiaty znów przynosisz na mój grób (...)
Białą suknia, czarny włos i nie uwierzę/ że przychodzisz tu co ranek budzić mnie (...)
Ty swym wzrokiem pragniesz przebić czarny (?) /  Chcesz zobaczyć czy wygodnie w trumnie mi
Błagam cię odejdź stąd, odejdź ode mnie/ Nie zakłócaj mi spokoju chociaż ty"
("Córka grabarza")

"W ciemną noc idziesz doliną Hej Joe / Masz krzyż na piersiach a na ramieniu broń
Dokąd idziesz tak z tym karabinem Hej Joe / Idę dziś zabić dziewczynę swą"
(wiadomo co;>)


Wiatrak typu koźlak powstał w 1854 roku. Stał i pracował w Warszawie, a w 1917 roku został przeniesiony na wieś. Dziś nie ma już ramion i stoi w sadzie.




Wiosną wiatrak i okolice wyglądały tak:





W listopadzie w tym samym miejscu jest tak:









A w grudniu tak:







Do niedawna w dworze w Oborach był Dom Pracy Twórczej. Bywali tu między innymi Słonimski czy Hłasko.Teraz ośrodek jest likwidowany. Gdy podjechałam samochodem pod otwartą bramę, nikt mnie nie zatrzymywał. Można chodzić po terenie. Przeszkadzał mi tylko wkurzający, ale na szczęście mały pies. Pod pobocznymi budynkami widać wyjmowane z pokoi meble. Dwór, którego początki sięgają zresztą aż XVII wieku, wróci zgodnie z wyrokiem sądu do spadkobierców, czyli rodziny Potulickich.












W Czersku warto nie poprzestać na zamku i zjechać w dół do jeziora. Teraz zrobili tam wygodny mały parking. Byłam tam o różnych porach roku. Tak wyglądał Czersk w marcu:







 "Tajne eksperymenty NASA" w samym środku Czerska;>


Tak było w maju:






A tak w listopadzie. Warto okrążyć zamek, idąc ścieżką właśnie od strony małego parkingu na dole.









Gdy wraca się do stolicy od strony Góry Kalwarii, można po drodze zahaczyć o Wilanów. Dla mieszkańców Warszawy to pewnie tak, jakby polecać Pałac Kultury;> Ale dla pozostałych może niekoniecznie. W wilanowskim pałacu nie byłam od dziecka, park zwiedzam parę razy w roku, ostatnio w grudniu. Niedaleko wejścia do ogrodów było pełno świecących w ciemności (ale akurat nie było ciemno;>) grzybów mutantów, sztuczne gigantyczne Raffaello i inne niespodzianki. Kraina Grzybów? A więc teraz dla odmiany nie opuszczony, ale za to psychodeliczny park romantyczny.






Rok temu powitały mnie niespodzianki bardzo w moim guście - drewniany dzik i drewniany łoś (w dodatku autorstwa Józefa Wilkonia, polecam jego zwierzęcą rzeźbę w Radziejowicach).





















Na koniec różne okoliczne bezdroża nadwiślańskie. Jadąc do Czerska, warto wybierać drogi i wsie położone możliwie blisko rzeki, wzdłuż wału wiślanego. Wystarczy wejść na wał, żeby poczuć się jak na Syberii, tak bywa tam dziko i malowniczo;>

















1 komentarz: