Opuszczony Dom dzieci znalazłam na bocznej drodze prowadzącej przez jedną z wsi na dalszych obrzeżach Puszczy Kampinoskiej. Zobaczyłam go podczas spontanicznej wiesiexowej objazdówki. Mimo zimowej pory dostępu do chatki broniły krzaczory. W środku zachowało się sporo wyposażenia, a nawet łóżeczko dziecięce grozy;) Tak obiekt wygląda od zewnątrz:
Tak wygląda pierwsze pomieszczenie:
Potem od drugiej strony można dostać się do kolejnego pokoju. Podłoga tego pomieszczenia i jego przedsionka pokryta jest zepsutymi zabawkami. Na stoliku leży typowa lalka grozy:>
Kolejny pokój to jakaś dawna sypialnia. To tam stoi porzucone dziecięce łóżeczko, czy raczej jakiś kojec - jeszcze z kocykami, ktoś musiał się chyba spieszyć opuszczając ten budynek, a może nie wiedział, że już tam nie wróci? W pokoju jest sporo książek i wybebeszony kominek z wystającą błyszczącą częścią, której cień wyglądał tak, jakby w pomieszczeniu stał ktoś z wyciągniętą bronią.
Niedawno wróciłam do Domu z makatką. Ostatnio pisałam o nim prawie rok temu TU. Wtedy dotarłam do tego obiektu oglądając mapy satelitarne. Daszki w dziczy wydały mi się podejrzane i wybrałam się tam na piechotę według mapy. Okazało się, że jak najbardziej warto;> Teraz odwiedziłam miejscówkę z nowym aparatem i w nowych okolicznościach. Wiedziałam już wcześniej, że drzwi zostały otwarte. W środku nieco powiększyła się dewastacja, ale jeszcze zdecydowanie jest co oglądać. Jak zwykle w przypadku powrotów znalazłam elementy wyposażenia, których wcześniej nie dostrzegłam. Dom jest oddalony od cywilizacji, stoi na bagnach i jest tam dosyć strasznie. Słyszałam plotki, że są tam duchy. Nie wiem, czy to może być prawda. Nie potwierdzam ani nie zaprzeczam:>
Tak było w Domu z makatką pod koniec stycznia:
W najbardziej zdewastowanej izbie, z zerwaną podłogą (znowu to samo - czemu ci szabrownicy zrywają podłogi zawsze tylko w jednej izbe?), znalazłam nowy element wyposażenia - czarno-białe, legitymacyjne zdjęcie jakiegoś faceta. Leżało na podłodze, czy raczej na brudnym piasku. Na chwilę przeniosłam je do światła na parapet.
W małym pokoju przy drzwiach leżały na parapecie rzeczy, których też wcześniej nie zauważyłam. Był na przykład zniszczony święty obrazek nad wybebeszoną szafą. Na zbliżeniu widać, że przedstawiał chyba św. Józefa z Jezusem. Do tego żółty kot w czerwonym koszyku i baranek;>
W mocno pochmurny styczniowy dzień wybrałam się też na wycieczkę trasą Górki-czerwonym szlakiem do Cisowego-wzdłuż kanałów i bagien do mostku na szlaku czerwonym z Górek do Cisowego-Zamość-Górki. Do Cisowego idzie się wygodną ścieżką, którą da się nawet jeździć autem, biegnie tamtędy szlak czerwony.
Wchodzi się na bagienne tereny, a potem widać skrzyżowanie dróg z krzyżem i stojącym pod nim stolikiem. Zaczyna się wieś Cisowe. Na stoliku pod krzyżem leży głowa Matki Boskiej.
Szlak czerwony biegnie dalej dość dobrą drogą, ale na mapie widać też zaznaczoną linią przerywaną linią ścieżynkę prowadzącą do kanału Ł9. Postanowiłam iść tamtędy. Weszłam do wspaniałej dziczy, a tuż przy wejściu na ścieżynkę znalazłam zapomnianą kapliczkę na poskręcanym drzewie.
Potem poszłam dalej wzdłuż zamarzniętych bagien, prosto do kanału Ł9. Minęłam resztkę gospodarstwa - klasyczną piwniczkę z jakimś siedzeniem obok:> Dziś mieszkają tam nietoperze.
Potem kolejną ścieżynką doszłam do Zamościa. To znaczy tą drugą. Na pierwszej poczułam, jak chrupie pode mną lód i dałam sobie spokój. Druga prowadziła wzdłuż pola i była mocno zryta przez buchtujące dziczki. Po drodze mijało się jakąś zaimprowizowaną myśliwską ambonę. Doszłam do kanału Łasica, przeszłam przez mostek i wróciłam do kościoła w Górkach, gdzie czekało autko.
Już w Zamościu przy drodze - dziwna wierzba:>
ciąg dalszy nastąpi
Bardzo inspirujący blog - niesamowite miejsca i historie! Gratuluję ciekawego hobby i życzę zapału do dalszych wypraw. Zapraszam na: www.zbaszynprzedmiescie.blogspot.com Inny rejon Polski i trochę inna tematyka, ale pasja do włóczęg po prowincji chyba wspólna :)
OdpowiedzUsuńDobra robota, zazdroszczę. Też bym tak chciał sobie pozwiedzać :)
OdpowiedzUsuń