poniedziałek, 2 lutego 2015

Opuszczone miejsca północnego Mazowsza część 1

Opuszczone domki są wszędzie. No, prawie. Zauważyłam, że znajdowaniem ich rządzi prawo serii. Gdy znajdzie się jeden świetny dom, po chwili pojawiają się kolejne, aż robi się ciemno i trzeba niektóre kąski zostawić na następny raz. Ale takie są uroki spontanicznych objazdówek. Bierze się mapę, wyznacza obszar, spisuje wsie i kolejno je ogląda. Tak było podczas niedawnej wycieczki po rejonach położonych na wschód od stolicy.




Pokazane w tym odcinku domy, a także te, które zostawiłam na drugi odcinek, znalazłam przypadkowo, podczas wiejskiej objazdówki na chybił trafił. Nie było łatwo. Przez pierwszych parę godzin szukania nie natrafiłam na choćby pół opuszczonej chatki. Pomyślałam sobie, że trudno, czasem i takie dni się zdarzają. Gdy już wyprawa miała się ku końcowi, zobaczyłam Dom z barankiem.


W przedsionku było strasznie ciemno, ale w izbach już na szczęście nie. Choć był to domek typu posprzątanego, czyli bez pościeli, śmieci i szmat pokrywających wszystko, trochę rzeczy nie wiedzieć czemu zostało na swoim miejscu. W pierwszym pokoju zobaczyłam na piecu nietypowy zestaw dewocjonaliów. Obok krzyża stał baranek, pewnie Baranek Boży, a może po prostu śmierć zastała właściciela w Wielkanoc. Jeszcze nie widziałam czegoś takiego w opuszczonym domu. Na chwilę przeniosłam baranka do lepszego światła, potem odstawiłam go na miejsce.




Na podłodze leżała ludowa wyszywana poduszka, pod ścianą stał znany mi już z innych chatek mebel z lustrem. Wszystkie szufladki były zamknięte.



W kolejnej izbie stał stół z suszarką pełną naczyń, wyglądającą, jakby teleportowała się tutaj z zamieszkałego domu. W trzecim pokoju na ścianie wisiała makatka, a nad drzwiami był krzyż.










 Był jeszcze strych:



Dom z wielką meblościanką stoi przy bocznej, błotnistej drodze. Ma w środku największą opuszczoną meblościankę, jaką widziałam:>


Początek, czyli pierwsza dostępna izba, to klasyka - zarwana podłoga, święte obrazy, typowy kredensik.





Drugi pokój był bardzo ciemny.  Jeden z obrazów na chwilę przeniosłam do światła, potem odłożyłam na miejsce. To tam stała ogromna meblościanka, na niej wciąż były obrazki, naczynia ustawione w równym rządku.









Trzeci pokój był chyba najlepszy. Taki kojec dziecięcy widziałam wcześniej w pewnym domu na obrzeżach Puszczy Kampinoskiej. Na regale obok leżały zdjęcia rodzinne. Dlaczego ktoś ich nie zabrał? Dlaczego w kojcu wciąż była kołderka?









W następnym pomieszczeniu był jakiś warsztat. Stół ze śrubkami, kolejny regał, stary budzik. Ten dom był na pewno jednym z bardziej intrygujących, jakie zwiedzałam. Ciekawi pytanie o to, co stało się z mieszkańcami, dlaczego zostawili w środku aż tyle rzeczy osobistych?





Miłym przystankiem podczas objazdówki jest pokazywany tu już kiedyś pałac w Niegowie pod Wyszkowem. Żeby tam trafić, trzeba jechać na ul. Klonową w Niegowie. Da się zaparkować pod ośrodkiem pomocy społecznej tuż obok, stamtąd można przejść na teren pałacu. Mieszkają tam teraz siostry Samarytanki, stąd dzisiejsza nazwa pałacu - Samaria. Da się bez kłopotu chodzić po sadzie i między żywopłotami. Jest tu kilka ładnych, starych drzew.







Na koniec różne bezdroża, które mijałam podczas wycieczki:







 




ciąg dalszy nastąpi

3 komentarze:

  1. Jest w zdjęciach tych pustych, brudnych, opuszczonych wnętrz jakieś przedziwne piękno. Przypomina mi twórczość amerykańskiego malarza Edwarda Hoppera.

    OdpowiedzUsuń
  2. Możesz powiedzieć gdzie znalazłaś takie opuszczone budynki ?

    OdpowiedzUsuń
  3. ktoś spytał czemu jest to opisane jako północne Mazowsze otóż trzeba było jakoś wyznaczyć granicę tego, co będę tu pokazywac jako północne, co jako południowe itd. Wyznaczyłam granicę po regionach tak, ze akurat ten region znalazł się w granicach tego, co północne. Czasem to jest siłą rzeczy trochę naciągane, może faktycznie powinnam przeredagowac wszystko tak, żeby było po prostu Mazowsze i tyle, może kiedyś to zrobię w sumie to byłoby najlepsze rozwiązanie.

    OdpowiedzUsuń