Słoń na ganku, goła baba bez głowy, tajemnicze pomniki w środku lasu - to wszystko można znaleźć w Puszczy Kampinoskiej. Dziś kolejna porcja opuszczonych miejsc i relacji ze szlaków.
Dom don Juana to
właściwie całe opuszczone gospodarstwo. Stoi w środku lasu na obrzeżach
puszczy. Jego znalezienie - na szlaku! - było kompletnym zaskoczeniem.
Obejście składa się z głównego, drewnianego budynku, stalowej wieży,
stodoły i starego dębu otoczonego resztką ogrodzenia.
Najpierw
weszłam do dawnego budynku gospodarczego. Miał kilka dość ciekawych jak
na taką przybudówkę pomieszczeń, zwłaszcza jedno, gdzie na zamkniętym
okienku stała szczęka jakiegoś zwierzęcia.
Potem
podeszłam do głównego budynku. Drzwi na ganku były zamknięte, ale jedno
z okien miało otwarte okiennice i tamtędy dostałam się do środka. Było
bardzo ciemno. W dalszych pomieszczeniach chodziłam po omacku,
fotografowałam na oślep z fleszem i dopiero na ekranie aparatu
widziałam, co jest wokół mnie. Było niewiele, ale wystarczyło, żeby
zaintrygować. W głównym pokoju na ścianie jest uszkodzone malowidło,
wygląda, jakby przedstawiało gołą kobietę bez głowy. Kiedyś głowa chyba była, ale została zdrapana. W dwóch
pomieszczeniach są lampy z doczepianymi sztucznymi motylami. Pod sufitem wisi jakiś wiecheć, który sam się obraca. Na
ścianie obok jest nieco już pozdzierany cytat z podpisem "don Juan".
Wygooglowałam, że to cytat z filmu "Don Juan De Marco". Na podłodze też
są jakieś wzory:
Cytat ze ściany brzmi:
"Istnieją
kobiety o delikatnych rysach, włosach niezwykłej miękkości i małżowinie
ucha wyrzeźbionej niczym muszla. dłonie tych kobiet dorównują
wrażliwością ich nogom. Opuszki palców u rąk są równie podatne na dotyk,
jak palce u stóp. Kiedy pieścisz miejsca, w których się zginają, wydaje
się, że dotykasz kobiecych kolan. Skóra na dłoniach jest
równie aksamitna i delikatna jak na udach. W końcu..."
Mieszkał tam jakiś erotoman gawędziarz? Ćwiartował
kobiety?;> A może to radosna twórczość młodzieży, która
bywała tu już po opuszczeniu? W każdym razie wygląda na to, że budynek
kiedyś należał do KPN. Pod paroma względami przypomina opuszczoną osadę w
Krzywej Górze - styl drewniaka, ta wieża, do tego tablica na
zewnętrznej ścianie:
Dom ze Słoniem znalazłam w rejonie środkowej puszczy. Stał sobie pośrodku łąki, a droga była zarośnięta, więc zaparkowałam na poboczu i zaczęłam przedzierać się przez czerwcowe chaszcze.
W życiu bym się nie spodziewała, że na ganku tej małej budowli znajdę słonia i ekierkę:
Niestety, główny budynek był zamknięty i niedostępny. Otwarta była tylko przybudówka obok:
Domek otaczała piękna łąka:
Wróciłam też do paru wcześniej odwiedzanych miejsc, żeby zobaczyć, co tam słychać. W domu, gdzie stoi Matka Boska na piecu, znalazłam nowe przedmioty. Byłam tam już w sumie trzy razy, ostatnio w kwietniu i pod koniec maja. Na wiosnę pojawiły się jakieś druty naokoło budowli. Gdy byłam już w środku i zwiedzałam, nadszedł nagle mieszkaniec i zajrzał przez okno. Już się zmartwiłam, że będzie przypał, ale jak zwykle powiedziałam szczerze, że zwiedzam domki i nic nie było poza miłą rozmową. Mieszkaniec (pozdrawiam!) pamiętał pana, który kiedyś tu mieszkał. Podobno nie żyje już od ładnych kilkunastu lat, a teraz rodzina próbuje sprzedać ziemię. Mieszkaniec nawet pomógł mi wypatrzyć jedną Maryjkę leżącą w gruzie na podłodze;> Foty z kwietnia i maja, gdy już pojawił się postawiony na piecu obok figury obraz przedstawiający Ostatnią Wieczerzę (wcześniej już tu chyba leżał sądząc po starych zdjęciach, ale był tak brudny, że go nie zauważyłam) i niestety zniknął obraz Jezusa z drugiego pokoju. Zdjęcia z pierwszej wyprawy do tego domu pokazywałam już TUTAJ.
Teraz jedna z wycieczek szlakami, połączona ze zwiedzaniem dziwnych miejsc w Puszczy. Trasa: Granica-szlak zielony-droga na Zamość obok Pomnika Tereski-Zamość-skrótem do Rzepowej Góry-żółtym powrót do Granicy. Poszłam tam w dzień powszedni, gdy ludzi jest jeszcze mniej niż w weekend. Na kilkunastokilometrowej trasie spotkałam jedną osobę - już pod koniec. Gdy idzie się zielonym z Granicy, można natknąć się na trzy mniej znane, nadrzewne kapliczki.
Mniej więcej w tym miejscu warto skręcić w lewo na nieoznakowaną, prostą drogę prowadzącą do wsi Zamość. Po chwili z lewej strony zobaczy się symboliczny grób Tereski, zamordowanej tutaj w 1962 roku 14-latki. Nie znam szczegółów tej historii, ale TU jest najwyraźniej prawdziwy grób tej dziewczyny, a nawet jej zdjęcie. Potem próbowałam znaleźć go na cmentarzu w Kampinosie, ale mi się nie udało, to jednak spory teren. Ciekawe, co się stało na tej drodze, jednej z bardziej malowniczych w KPN i mającej bardzo miłą atmosferę od początku do końca.
Wieś Zamość jest jedną z piękniejszych w KPN, aż trudno uwierzyć, że tuż pod stolicą są takie miejsca. Gdy weszłam do miejscowości, zobaczyłam jednak coś niewesołego. Wiedziałam o tym już wcześniej. Opisywany TUTAJ Dom z Gazetą został zburzony po wykupie. Nie ma teraz śladu po tej chatce, w której do drzwi przyczepiona była gazeta z sierpnia 1939 roku. Są tam teraz jakieś kołki. Została tylko drewniana furtka.
Jeszcze parę miesięcy temu było tutaj tak:
Kapliczka na rozstaju dróg na szczęście została:
Z Zamościa doszłam zaznaczonym na mapie skrótem do żółtego szlaku z Granicy na Rzepową Górę. O tej porze roku okazało się to dosyć skomplikowane. Mała, zarośnięta dróżka prowadziła przez dzikie ostępy i w końcu się zgubiłam, choć to przecież był tylko kawałek drogi.
W końcu wybrałam właściwą ledwo widoczną ścieżkę i dotarłam nareszcie do wiaty nad Kanałem Łasica. Stamtąd doszłam do Granicy. O tej porze roku szlak jest mocno zarośnięty.
Na koniec odcinka parę wiosennych i letnich zdjęć z okolic Granicy:
Zofio, mam nadzieje, ze podrozujesz w towarzystwie ?!
OdpowiedzUsuńZnow odkrylas wspaniale miejsca.
Podziwiam tą Twoją konsekwencję w odkrywaniu tych terenów - brawo! Zawsze z ciekawością oglądam i czytam kolejne relację - zawsze są bardzo ciekawe. Od dawna nurtuje mnie też pytanie skąd tam tyle opuszczonych budynków - niejednokrotnie wyglądających jakby ktoś wstał i po prostu wyszedł ... Czytając o morderstwie tej 14 letniej dziewczynki przekonałem się, że oprócz sielanki może być tam również niebezpiecznie - przychylam się więc do troskliwego pytania Agni :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńChyba w książce Beaty Pawlikowskiej o Amazonii przeczytałam, że na takie pytania trzeba odpowiadać: "Sama? Ależ skąd! [tu śmiech pełen niedowierzania] Moi przyjaciele czekają na mnie w [tu nazwa jakiejś pobliskiej miejscowości]". A więc moi przyjaciele czekali na mnie w Granicy (musiało im się tam nudzić przez tyle czasu) ;>
OdpowiedzUsuńCo wryło się w mą pamięć? Lampy! ♥
OdpowiedzUsuń