Dom z figurką bez głowy znalazłam, robiąc objazd po kampinoskich wsiach. Jak zwykle przyglądałam się wszystkim domkom, próbując wyłapać te porzucone. Drewniany budynek w zaroślach od razu wzbudził podejrzenia. Trzeba było znaleźć kawałek pobocza, a potem przedrzeć się przez kompletny gąszcz.
Gdy już dostałam się na ganek, wszystko było proste. Drzwi stały otworem. Za nimi zobaczyłam porzucony pokój, z wiekowym telewizorem, szafą i łóżkiem.
Próbowałam znaleźć jakieś drobne elementy wyposażenia i udało się. W szafce leżała figurka Matki Boskiej bez głowy. Wyjęłam ją na chwilę, żeby móc zrobić zdjęcia, potem położyłam ją na swoje miejsce - zawsze zostawiam wszystko dokładnie w takim stanie, jak przed moim wejściem, a gdy jest to niemożliwe, nie wchodzę w ogóle do domu.
Na ganku były z kolei resztki plakatów z gołymi babami:
Dom z Bolkiem i Lolkiem znalazłam w jeszcze innej części Puszczy Kampinoskiej. Zauważyłam go z drogi, zarośla wzbudziły podejrzenia. Okazało się, że główny budynek jest zamknięty, otwarta była tylko przybudówka.
Skromną eksplorację i fakt, że Bolek i Lolek uparcie rozmazywali się w aparacie, wynagrodziły okoliczne pola:>
Chociaż nie jestem fanką podziemi i ciemności, nie mogłam choćby nie zerknąć na forty położone w okolicy miejscowości Cybulice Małe. Więc postanowiłam rzucić na nie okiem na miarę swoich możliwości. Pierwszy z tych obiektów, według przewodnika L. Herza zwany Fortem Zajączka, jest położony w Kazuńskim Borze. Gdy jedzie się drogą 579 od Kazunia, jeszcze przed zakrętem w lesie na drodze na Grochale trzeba szukać drogi prowadzącej w prawo w las. Jest naprzeciwko przystanku PKS. Na leśnej drodze jest szlaban. Zaparkowałam przed nim i poszłam w las. Po kilkuset metrach po prawej pokaże się charakterystyczna górka. Gdy obejdzie się ją od strony polanki, stanie się jasne, że to właśnie szukany obiekt:
Zobaczyłam też kawałek środka:
Prawie dokładnie po drugiej stronie asfaltówki jest drugi podobny obiekt - Fort VII. Idzie się do niego w zarośla. Najpierw wyszłam na dużą polanę, gdzie była jakaś dziura w ziemi. Chyba wreszcie znalazłam miejsce katastrofy leoncińskiego UFO;> Druga taka sama dziura była w lesie obok. Może zrobili je jacyś poszukiwacze skarbów.
Niedaleko cmentarza stoją w zaroślach jakieś machiny:
Niedaleko Lasek jest w puszczy niesamowite miejsce. Wypatrzyły je Tajemnicze Miejsca w Puszczy Kampinoskiej. To chyba najdziwniejsza kapliczka, jaką widziałam - grzybowa:> W grzyb na drzewie - chyba żółciak siarkowy? - ktoś wetknął obrazek Matki Boskiej. Pozostaje pogratulować fantazji!
Teraz pokażę wycieczkę, na jakiej byłam pod koniec lipca. Trasa: Truskaw-Zaborów Leśny-Mariew-Truskaw Mały-niebieskim szlakiem do Lipkowa i Izabelina-powrót do Truskawia. Na tej trasie, mniej lub bardziej po drodze, też są opuszczone gospodarstwa. Byłam tam już wcześniej. Od tamtej pory trochę się zmieniło. Choćby w tym pierwszym gospodarstwie, pełnym drewnianych szop:
Poprzednim razem wejście do głównego budynku było zamknięte, tym razem ktoś je otworzył, czy raczej niestety wyważył drzwi. W środku, poza ciskającą się od ściany do ściany jaskółką, nie było zbyt wiele:
Drugie gospodarstwo jest jeszcze dalej od niebieskiego szlaku. Poprzednio wypatrzyłam tam w szopie coś, co wydawało mi się spalonymi saniami, a może było starym fotelem:> Tym razem okazało się, że szopę ktoś zburzył. Saniofotel pozostał. W środku brakowało garnka, jaki poprzednio stał w pierwszym pomieszczeniu. Sala kominkowa - bez zmian:>
Teraz powrót na trasę - z dygresjami:> Szłam od Truskawia żółtym szlakiem. Truskaw odwiedzam czasami, gdy akurat pada deszcz, a ja jestem w lesie. Jest tam knajpa Dziupla, gdzie mogę poczekać, aż wyjdzie słońce i będę mogła robić zdjęcia po ulewie.
Na żółtym szlaku do Zaborowa Leśnego jest stary dąb, na którym dopiero za którymś razem wypatrzyłam małą, nadrzewną kapliczkę:
Na rozstaju dróg przed Zaborowem Leśnym trudno teraz wypatrzyć wielkie dęby zza ich własnych liści:>
Potem idzie się szlakiem niebieskim przez Mariew. Trzeba wypatrzyć z lewej strony wejście szlakowe w las na Mały Truskaw.
Po lewej stronie wąskiej ścieżki, jaką biegnie niebieski szlak, będzie jeziorko. Spotkałam tam stworzenie, które ochoczo pozowało do zdjęć:
Przez Mały Truskaw dochodzi się do rozstaju dróg i kapliczki. Za nią i za szlabanem znów wchodzi się w las i idzie prosto do Lipkowa, a stamtąd do Izabelina. Z Izabelina wróciłam do Truskawia autobusem, uciekając przed nadciągającą burzą. Po drodze minęłam kolejne stworzenie, które nie uciekało przed aparatem i dziwne, fajne ogrodzenie w Izabelinie:>
Mchy sa Boskie, kapliczka na pierwszym zdjeciu- swietny pomysl. Na tych wioskach , ktore odwiedzasz spotykasz mieszkancow? Z czego oni zyja ?
OdpowiedzUsuńDziekuje za nastepna wycieczke -Ag
Dzień dobry, Blog Day mnie tu sprowadził, i z przyjemnością zostanę, wszystkiego najlepszego!
OdpowiedzUsuńMam trudności z podpisaniem się, może teraz system łyknie ;-)
Almetyna