poniedziałek, 23 stycznia 2017

Opuszczone miejsca w Puszczy Kampinoskiej i nie tylko, część 57

Dwa opuszczone domki pełne świętych obrazów znalezione na dalszych obrzeżach Puszczy Kampinoskiej, a do tego nie opuszczony, jak najbardziej czynny, ale nie pozbawiony zabytkowych grobów z moimi ulubionymi porcelankami cmentarz w Leoncinie. W "części przyrodniczej" dwie zimowe wyprawy od Leoncina do północno-wschodniej części puszczy, w tym do rezerwatu Rybitew i leśnego cmentarzyka wojennego.





 

Domek ze słoikiem znalazłam już jakiś rok temu w pewnej wsi na dalszych obrzeżach puszczy. To zresztą ciekawa wieś, z co najmniej czterema opuszczonymi domami. Jeden już tu kiedyś był, tym razem dwa następne:> Chatka stała tuż obok innego opuszczonego obiektu.


 Klasyczny poczciwy domek z kompozycjami świętych obrazków. Wciąż je lubię, choć już tyle ich widziałam:>








 2003 - czyżby data opuszczenia?






Na kolorowej półce - tajemniczy słoiczek z czymś w środku. Nie otwierałam:>




Biały domek z ramką jest w tej samej miejscowości, tylko kawałek dalej. Tam zachował się zestaw dewocjonaliów, kubeczków i oczywiście słoików:>


Typowa opuszczona zbieranina okienna z obowiązkowym stojącym krzyżykiem:




 Ramka, lusterko w ramce? Już trudno powiedzieć.


 


Bez opuszczonego słoika się nie obejdzie:



Ostatnio bardzo zainteresowałam się cmentarzami. To znaczy bardziej niż dotychczas, bo zwiedzam je od dość dawna. Szczególnie zaciekawiły mnie przedwojenne i wojenne portrety nagrobne, tak zwane porcelanki. Okazuje się, że nie brakuje ich także na czynnych cmentarzach. Naprawdę warto je zwiedzać. Nie wszystkie mają długie tradycje, ale czasami można znaleźć starsze groby, niż można by się spodziewać. Z cmentarza w Lesznie, o tradycjach z pierwszej połowy XIX-go wieku, mam tyle materiału, że nie zdążyłam go uporządkować jeszcze na ten odcinek - będzie na kolejny. A w Warszawie, gdzie mieszkam od urodzenia, mam jeszcze pełno do zwiedzenia. Niedawno zafascynowałam się cmentarzem Wolskim, którego spora część jest wcale nie gorsza od Powązek, jeśli chodzi o piękne przedwojenne groby i porcelanki! Pod tym samym kątem zwiedziłam niedawno cmentarz w Leoncinie. Jak najbardziej natrafiłam tam na wojenne i przedwojenne zdjęcia i na zabytkowe nagrobki. Zrobiłam też wyjątek dla paru późniejszych, ale z różnych względów także ciekawych grobów.


Drewniana, bardzo ładna kaplica cmentarna. Zbudowana aż w XVIII wieku(!), przeniesiona tutaj z Głuska pod koniec XIX-go wieku. Niestety zamknięta. Pokazywałam ją już kiedyś (w tym widok przez dziurkę od klucza) TU.



Chyba najstarszy grób na cmentarzu, tuż przy kaplicy.


Niestety starta data śmierci. Ale jeśli wierzyć informacjom STĄD, generał saperów Wincenty Chrystowski zmarł w 1897 roku.






















Bardzo nietypowa porcelanka - nie portret zmarłego, a kościół Mariacki w Krakowie:





Z Leoncina warto wyruszać na wycieczki po mało uczęszczanych północnych częściach puszczy. Bardzo lubię pobliski obszar ochrony ścisłej Rybitew. Niedaleko jest też mało znany cały wojenny cmentarzyk nieznanych żołnierzy poległych w 1939 roku. Pokazywałam już te rejony TU. Tam też opisałam historię o rzekomych zaburzeniach czasoprzestrzeni w ich pobliżu i to, jak próbowałam sprawdzić te informacje na własnej skórze:> Jedno jest pewne - miejsca mają szczególną atmosferę, może właśnie dzięki temu nagromadzeniu żołnierskich mogił. Do tego OOŚ Rybitew to taki gęsty, specyficzny las, sprawiający faktycznie wrażenie jakiejś zamkniętej, oddzielnej przestrzeni. Ale - odpukać - nigdy się tam nie zgubiłam i czuję się tam dobrze:> Pokażę tu zdjęcia z dwóch wycieczek, z końcówki listopada i z połowy stycznia tego roku, a do tego pod koniec jeszcze kilka sprzed mniej więcej roku. Szłam od wsi Gać (pod Leoncinem) zielonym rowerowym do wiaty przy Jakubowszczyźnie, potem niebieskim do ośrodka harcerskiego w Starej Dąbrowie i z powrotem do Gaci i Leoncina.


W styczniu parę razy chodziłam po puszczy przy kilkunastostopniowym mrozie. Przez pierwsze 2-3 kilometry trzeba było jeszcze się trochę pomęczyć przez chłód, ale potem już tak tego nie czułam. Zwłaszcza dłonie rozgrzewają się przy takim marszu i po jakimś czasie robienie zdjęć nie jest już aż tak trudne. Wynalazłam sobie zaimprowizowaną osłonę na nogi z drugiego polaru i pierwszy raz wzięłam ze sobą termos z herbatą, co przydaje się bardziej, niż sądziłam. Nie jest ciężej, bo nie bierze się już butelki z wodą i na jedno wychodzi.


Po drodze minęłam opuszczony drewniany domek, chyba dawną leśniczówkę. Sporo się tu zmieniło od mojej poprzedniej wizyty. Budynek świeci już pustkami, ale nadal jest piękny od zewnątrz. Mam nadzieję, ze nie zniknie.


Na ścianie stara mapa puszczy:


No a teraz już zielony rowerowy i OOŚ Rybitew. Lechosław Herz tak opisuje to miejsce w swoim słynnym przewoniku: "Rezerwat utworzony na obszarze wydmowym z międzywydmowymi zagłębieniami, do których docierały wody powodziowe Wisły, pozostawiając osady żyznych i wilgotnych mad. Dzięki temu znaczne partie tutejszych borów mają charakter niespotykany nigdzie indziej w Puszczy". Faktycznie jest więc coś wyjątkowego;>




































No i dochodzi się do miejsca z mogiłami żołnierzy z 1939 roku:




Zastanawiałam się, co to jest to zębate coś. Niedawno zobaczyłam dokładnie takie obramowanie tabliczki na krzyżu nagrobnym, to znaczy zrobione dokładnie z czegoś takiego. To chyba po prostu fragment dawnej dekoracji?






Kapliczka na drzewie, dalszy ciąg zielonego rowerowego:







Odpoczynek pod wiatą:







Za tymi drzewami jest miejsce oznaczone na mapie jako Urokowa Łąka. Jeszcze rok temu była tam stara, wysoka, drewniana i zdezelowana ambona, teraz została chyba zlikwidowana.








Krzyż i kapliczka przy niebieskim szlaku do Starej Dąbrowy:




Krzyż ktoś musiał ustawić na nowo, w listopadzie był przewrócony:



A tu ciekawostka sprzed mniej więcej roku. Na głowie Jezusa znalazłam wtedy pewne urządzenie:>





























Tu taj już Kościelna Droga, w tym charakterystyczne skupisko olszy czarnej za parkingiem w Starej Dąbrowie.













Powrót do Leoncina, Kościelną, fragmentami ścieżki przyrodniczej Wokół Bieli i żółtym, trasy te częściowo się pokrywają:
















Na koniec odcinek niebieskiego szlaku biegnący od pokazanej wyżej wiaty przy Jakubowszczyźnie do Cybulic, odwiedzony mniej więcej rok temu:












Pozostałości po gospodarstwach:













Na koniec zwierzyna z Cybulic:>




c.d.n.

6 komentarzy:

  1. W domku ze słoikiem,w dłoni trzymasz słoik do wekowania przetworów. W środku jest gumka i metalowy klips. Gumkę nakładało się na wierzch słoika,potem na nią kładło się szklaną przykrywkę,a na pokrywkę zakładało się klips. Wekowanie to taki rodzaj pasteryzowania.
    W tej dawnej leśniczówce,na której jest stara mapa puszczy,wcześniej było chyba też schronisko turystyczne.
    Na początku stycznia tak mocno mroźno nie było (przynajmniej dla mnie). Jestem mrozoodpory,chodziłem po puszczy bez rękawiczek i nawet nic ciepłego nie miałem do picia. Gorzką czekoladą się posilałem,bardzo rozgrzewa i dodaje energii:)
    Ta zębata osłona,która jest na zdjęciu przy mogile nieznanych żołnierzy,często bywa przymocowana na przydrożnych krzyżach,nad figurą Jezusa. Nie wiem dlaczego:/
    A SIGMA na głowie figurki Jezusa,wygląda jak część zegarka,lub urządzenia wielofunkcyjnego dla sportowców.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja słyszalam wersję że w tym drewnanym domku były jakieś pokazy filmów. Kiedyś była tam namalowana goła baba na ścianie i jakieś cytaty o Don Juanie, pokazywalam to kiedyś:> Teraz to zamalowali albo się samo starło?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kilka lat temu czytałem artykuł o tej części puszczy,a ktoś z komentujących napisał,że w tym budynku dawniej była leśniczówka,której część była przeznaczona dla turystów. W necie na innych stronach nic o tym nie pisało,dlatego w pierwszym komentarzu napisałem,że chyba to było też schronisko.

      A filmy w tym drewnianym domu mogły być wyświetlane,gdyż dawniej na wieś przyjeżdżało kino objazdowe. Nawet w mojej miejscowości,w której się wychowałem,odbywały się seanse filmowe (najczęściej w sali,gdzie były zabawy i wesela). Pamiętam też,że w mojej miejscowości był wiejski dom kultury,który nazywaliśmy "Klubem". Można tam było spędzić wolny czas, poczytać na miejscu gazety i czasopisma,pograć w szachy oraz warcaby etc. Chodziłem tam głównie po to,żeby poczytać komiksy: "Tytus,Romek i Atomek",oraz "Kajko i Kokosz". Ciężko było je wtedy kupić,gdyż drukowano je w ograniczonej ilości,a tu można było je przeczytać na miejscu.
      Mój wujek,który mieszkał w innej wsi,prowadził w swoim domu bibliotekę,która była filią biblioteki gminnej. Jak byłem u niego podczas wakacji lub ferii,czytałem te książki. A niektóre tak mnie zaciekawiły,że przez cały dzień nie wychodziłem z domu. A wujek śmiał się,że w czasie roku szkolnego mniej czasu poświęcałem na czytanie:)
      Po zmianie ustrojowej,większość wiejskich domów kultury i bibliotek upadła,a młodzież wiejska wolny czas spędzała przeważnie na przystankach autobusowych,a obecnie przeważnie przed komputerem.

      Usuń
  3. Bardzo często zaglądam na Twojego bloga, choć muszę przyznać, że te opuszczone domy przerażają mnie. Myślę o ludzkich historiach, bo domy co niekiedy wyglądają, jakby ktoś poszedł po zakupy i nie wrócił. A więc gdzie jest? Dlaczego nie wrócił? Co się z nim stało? .... Dokucza mi takie myślenie, gdy oglądam Twoje zdjęcia. To kawałki czyjejś historii...

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdjęcia puszczy są piękne. A cmentarze bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  5. "Ramka, lusterko w ramce? Już trudno powiedzieć." - to jest na 99% ramka od obrazka, kiedyś była taka seria obrazków, o ile pamiętam zawierała Matkę Boską z małym Jezusem.

    2. tajemnicy słoik, to oczywiście słoik od weków - stosowany do dnia dzisiejszego, można kupić normalnie w skepie

    OdpowiedzUsuń