Weszłam do środka przez rozgniecioną część. Na ścianach zachowały się tapety, w środku są meble i wydaje mi się, że przynajmniej część zachowanego w zaskakująco dobrym stanie wyposażenia nie została tu wniesiona przez bezdomnych, ale przez tajemniczego Wł. G. Zielińskiego:
Ciekawe, kim był, kiedy umarł i w jaki sposób.
Podczas wycieczki północnymi obrzeżami puszczy trzeba koniecznie zwiedzić Secymin, a raczej jego kilka wersji. Jest i Secymin Polski, i Nowy, i Secymin Nowiny. W Polskim zachował się dawny zbór mennonitów, czyli wspominanych tu już Olędrów,osadników holenderskich i niemieckich przybywających do Polski od XVI do XIX wieku i wysiedlonych w czasach wojny lub tuż po niej. Zbór pochodzi z 1923 roku, niestety nie udało mi się wejść do środka.
Gdy pojedzie się szosą dalej wzdłuż Wisły, natrafi się na wjazd na wał. Warto przejechać na jego drugą stronę, pod samą przeprawę promową, nieczynną przynajmniej o tej porze roku.
Jeszcze na skrzyżowaniu z drogą 575, mniej więcej na pograniczu Secymina Polskiego i wsi Nowiny, stoi sanktuarium o ciekawej nazwie - Matki Boskiej Radosnej Opiekunki Przyrody. Niestety jest zamknięte, a przyrodę reprezentują tam dwa bardzo zestresowane psy, które na widok wysiadającego z samochodu pielgrzyma reagują warczeniem i rzucaniem się na ogrodzenie. Ale potem wyczytałam, że można zadzwonić do księdza, który wpuści do środka, więc w końcu to zrobię.
Opuszczone tory kolejowe w Piaskach Królewskich też znalazłam przypadkowo. Żeby do nich trafić, trzeba jechać na leśny parking połączony z polaną wypoczynkową o takiej właśnie nazwie. Na skrzyżowaniu w Nowinach trzeba kierować się w stronę lasu drogą gruntową. Da się spokojnie przejechać.
Od tego miejsca prowadzą leśne szlaki, w tym żółty na Krzywą Górę. Tym razem tylko rozejrzałam się po okolicy.
... gdy nagle po obu stronach drogi zobaczyłam to:
Lechosław Herz pisze w swoim kampinoskim przewodniku, że tory powstały prawie 100 lat temu. Zbudowali je Niemcy, żeby wycinać lasy okupowanych krajów, pociągi transportowały drewno. Po wojnie Polacy wykorzystywali tę infrastrukturę. Tworzenie parku narodowego w tych rejonach było w sferze marzeń i planów przyrodników, małymi krokami zmieniano je dopiero w rzeczywistość. Przed II wojną istniały w puszczy tylko dwa obszary ochrony ścisłej - Granica i Sieraków. W Piaskach Królewskich był tartak i stacja przeładunkowa, a tory łączyły to miejsce nie tylko z Sochaczewem i Secyminem, ale i Zamczyskiem. Niemcy wrócili tutaj w czasach II wojny. Wtedy podczas akcji oddziału AK z Wierszy tartak został zniszczony, a pracujący tu esemani zabici. Po wojnie miejsce straciło swoje znaczenie. Po utworzeniu KPN w 1959 roku pociągi kursowały tu tylko w dni targowe w Sochaczewie. Stopniowo dawny ważny węzeł kolejowy zaczął wyglądać tak, jak teraz.
Na drugim końcu tej trasy na obrzeżach, niedaleko kilku miejscowości z "Grochale" w nazwie, są Grochalskie Piachy, zwane Kampinoską Pustynią. To spory obszar bez drzew, za to z wydmami niczym pod Łebą. Drzewa podobno wycięto tu jeszcze w czasach I wojny dla jakichś celów militarnych. Niestety, teraz to miejsce należące do wojska i niedostępne dla turystów, bo mieści się tam poligon, gdzie saperzy wykonują próbne detonacje, jest też chyba strzelnica. Poza tym pustynia grała w filmach i reklamach, ponoć m.in. w "Operacji Samum" i "W pustyni i w puszczy". Jeden ze zjazdów do niej jest wzdłuż drogi odchodzącej od 575 w lewo (gdy jedzie się od Kazunia) przy przystanku. Trzeba patrzeć na lewo, w lasku pojawi się ten oto szlaban:
Z wojskiem nie ma żartów, jeśli chodzi o dziwne i opuszczone miejsca. Więc weszłam tylko parę malutkich kroków za ten szlaban, żeby pokazał się widok ;) Pokazał się:
Nie wiem, może to przypadek, ale po minucie podziwiania widoków po prawej stronie rozległ się jakiś alarm, choć wokół nie było żywego ducha, a je nie weszłam na samą pustynię. Od razu się stamtąd zwinęłam.
Na północnej trasie zatrzymywałam się przy kapliczkach i kościołach. Na zdjęciach kolejno: Kazuń-Grochale-Wincentówek-Leoncin-Nowy Wilków-Nowiny. Przy kościele w Kazuniu na trawie kwitły styczniowe stokrotki:
Na cmentarzu w Leoncinie natknęłam się na ciekawą budowlę - XVIII-wieczną drewnianą kaplicę, która od razu przypomniała mi... meczet w Bohonikach :) Była zamknięta, ale zrobiłam zdjęcie przez dziurkę od klucza.
Ciąg dalszy nastąpi. W następnym odcinku wieś Ławy i Atomowa Kwatera Dowodzenia.
Ciekawe że ludzie odkrywają te miejsca które ja poznawałem 20-30 lat temu.Wtedy było jeszcze ciekawiej,zupełnie inaczej.I komunikacja zupełnie inna ,dużo lepsza jak teraz, pomimo że drogi gorsze...
OdpowiedzUsuńByłoby super gdybyś opowiedział coś więcej :> Zwłaszcza o opuszczonych wsiach w Kampinosie typu Ławy, bo tu informacje ogólnodostępne są zaskakująco skąpe
UsuńByłoby czymś niesamowitym zobaczyć zdjęcia z tamtego okresu (20-30 lat wstecz) z puszczańskiej wsi Ławy.
OdpowiedzUsuńMoże są w posiadaniu u kogoś z byłych mieszkańców lub kogoś kto odwiedzał tą wieś jako turysta.
Może nie przepadły bo na pewno ktoś kiedyś takowe wykonał...
Żałuję, że odkrywam Puszczę dopiero teraz, kiedy domy, które tam zostały są często zdewastowane. Mimo wszystko puszcza kampinoska zachęca do spacerów. Bardzo fajne zdjęcia, będę tam wracać na pewno, aby odnaleźć to, co jeszcze się zachowało.
OdpowiedzUsuńZapraszam na relacje z mojego pierwszego spaceru: http://jakwyszlamzamaz.blogspot.com/2014/09/opuszczone-domy-w-puszczy-kampinoskiej.html
Fajnie byłoby,gdyby na nieczynnym odcinku wąskotorówki w Puszczy Kampinoskiej udało się przywrócić kursowanie pociągów do celów turystycznych. Myślę,że znalazłoby się dużo chętnych,żeby przejechać się kolejką wąskotorową do Piask Królewskich. Ale zważywszy na to w jakim stanie jest nieużywana wąskotorówka,a i na wielu odcinkach brakuje torów,koszty remontu byłyby zbyt duże. I pewnie KPN nie wyraziłby na to zgody.
OdpowiedzUsuńCzytając fragment w tym odcinku o "Grochalskich Piachach",przypomniało mi się,że na zielonym szlaku,prowadzącym do Modlina,między Grochalami a Kazuniem,widziałem opuszczony domek. Byłaś tam? Łatwo tam trafić,bo znajduje się on przy zamieszkałym domu,a znakiem rozpoznawczym jest duża ilość śmieci na poboczu zielonego szlaku. Dziwię się,że ktoś tam w ogóle mieszkał,bo to są tereny zalewowe,a domy znajdują się przed wałem przeciwpowodziowym.