Cmentarz w Lesznie to jeszcze jeden dowód na to, jak potrafią zaskoczyć miejsca w Puszczy Kampinoskiej i blisko niej, które mijałam już setki razy. Tuż obok niego zakręcam na Roztokę, mijam go jadąc do Granicy albo zostawiam samochód pod lesznowskim kościołem czy marketem i stamtąd idę na szlak. Cmentarz wydawał mi się nowy, niezbyt ciekawy, ale ostatnio bardziej zainteresowałam się cmentarzami w ogóle i postanowiłam na wszelki wypadek zerknąć, czy aby nie znajdzie się tam jakaś przedwojenna porcelanka. Bardzo lubię przedwojenne i wojenne portrety nagrobne. Już pierwsza alejka cmentarza pokazała, że będzie co robić. W sumie chodziłam po tym cmentarzu jakieś cztery godziny w ciągu jednego tygodnia w styczniu tego roku. Wydaje mi się, że znalazłam wszystkie ciekawe stare groby i i spojrzałam na każdą alejkę, jaka tam jest.
Główna aleja, od szosy Leszno-Zaborów, prowadzi do grobowca tutejszego proboszcza. Najciekawsze i najstarsze groby są właśnie w rejonie tej alejki, choć oczywiście nie tylko. Jeśli ktoś ma mało czasu, niech wypatruje stamtąd.
Jeden z pierwszych przedwojennych (są też XIX-wieczne) grobów, jakie tam wypatrzyłam, w dodatku z piękną porcelanką. Zawsze wydaje mi się niesamowite, że te nagrobne portrety przetrwały obie wojny światowe i PRL, są na mogiłach tak samo jak kiedyś, a ludzie na tych zdjęciach mają starodawne fryzury, zakręcone wąsy, naszyjniki i kołnierze z niedzisiejszej epoki.
Tutaj grób kobiety zmarłej w 1945 roku:
To jedne z najstarszych nagrobków na tym cmentarzu. Trudno odczytać daty, ale na stronie internetowej lesznowskiej parafii można oglądać mapę tutejszych grobów i poznać niektóre dane. Najwyraźniej grób po lewej, ten z daszkiem, jest najstarszy. Leży tu Myszczyński Franciszek, zmarły 15 grudnia 1834 roku. Grób z herbem, ten węższy i wyższy, jest opisany tak: "Szmytd z domu Płoska. Myszczyński Jan Paweł †21.01.1847". Ale według relacji mieszkańca okolicy: "Tabliczka * z Płoskich Szmytd* dotyczy skradzionego żeliwnego krzyża z grobu Maryanny Szmytt zmarłej w 1877 roku w Łuszczewku. Firma , która opracowywała geo cmentarz nie wiedziała o tym i przypisała tablicę do innego grobu".
'Józef Piotrowski magister prawa' urodził się w 1808 roku, a zmarł według danych ze strony internetowej cmentarza w 1853 roku.
Kompozycja z Jezusków, krzyżyków i tabliczek na grobie Jana Pawła Myszczyńskiego z 1847 roku:
Z przodu pomnika Franciszka Myszczyńskiego, o który oparty jest grób Józefa Piotrowskiego, też zatarły się już daty. Ale jak pisałam wyżej, na stronie parafii podano datę 1834.
Po publikacji tego odcinka napisał do mnie Pan Stanisław Jażdżyk, mieszkaniec Kampinosu, który interesuje się dziejami swojej okolicy. Przysłał mi kilka swoich zdjęć z 2011 roku przedstawiających właśnie te groby i ukradziony później krzyż żeliwny, o którym pisałam wyżej. Są też zdjęcia aktów zgonu Józefa Piotrowskiego i Jana Pawła Myszczyńskiego. Oto te cztery zdjęcia, pokazuję je za zgodą autora, dziękuję i pozdrawiam! Zdjęcie grobu Józefa Piotrowskiego - aż trudno uwierzyć, że to ten sam pomnik, co pokazany wyżej, dziś omszały i ledwo czytelny:
A to już moje, dalsze zdjęcia z cmentarza w Lesznie:
Czasem fotografuję też młodsze groby, a nie tylko wojenne i przedwojenne, gdy są szczególnie ciekawe:
Ciekawe w starych porcelankach bywa to, jak się łuszczą i niszczą, czasem robię też zdjęcie samemu miejscu po porcelance.
Na cmentarzu jest sporo starych drzew. Nagle na jednym z nich...
XIX-wieczny nagrobek z klepsydrą ze skrzydłami. Taki motyw pojawia się czasem na stelach na opuszczonych cmentarzach ewangelickich.
"Długoletni pracownik cukrowni Michałów" - grób z 1934 roku. W Lesznie cukrownia mieściła się przy dzisiejszej ulicy Fabrycznej. Została wybudowana na przełomie lat 40-tych i 50-tych XIX-go wieku. Ciekawe wspomnienia związane z tym zakładem można znaleźć na przykład TU.
Pod figurkę Jezusa jakimś sposobem dostał się liść:
Dwa Jezuski na jednym drewnianym, skromnym krzyżyku, który ostał się w nowszej części cmentarza:
Na cmentarz można dostać się nie tylko od strony ulicy, są też boczne wejścia od lasu. Niedaleko jednego z nich zauważyłam małe groby na uboczu. Okazało się, że wcale nie są same dziecięce. Widocznie z jakichś powodów pochowano te osoby z dala od innych mogił.
Po jednej z wizyt na cmentarzu w Lesznie poszłam na mały spacer w las od miejsce postojowego w Łubcu:
A tutaj inna wycieczka, którą można zrobić będąc w Lesznie. Można zaparkować pod marketem (teraz to Carrefour) blisko kościoła i cmentarza, potem trzeba wejść na niebieski szlak prowadzący do Grabiny. Można iść do Karpat i Zamczyska albo od razu wrócić do Leszna żółtym. Pokazywałam już te rejony na przykład TU i TU i TU. Okolice Leszna rano 31 grudnia zeszłego roku:
Niebieski wchodzi w las i prowadzi na północ w stronę Grabiny:
Niedaleko Julinka - sarenka:
Szlak dochodzi pomału do jednego z moich ulubionych miejsc w Puszczy, czyli grobli przez bagno na niebieskim szlaku. Najpierw pozostałości po dawnych gospodarstwach - droga ze szpalerem wierzb, piwniczka z przedwojenną datą.
No i grobla:
Był wtedy mróz, tutaj rośliny pod lodem na grobli:
Tutaj droga przez Grabinę i pozostałości tutejszych dawnych gospodarstw:
W tej kapliczce wiosną znalazłam... rekina;> Pokazałam go TU. Teraz po rekinie nie było już śladu. Ciekawe, co się z nim stało.
Tabliczka na kapliczce:
To już szlak żółty z Łubca do Leszna. Czy mi się zdaje, czy ten dom z zielonym dachem został niedawno przesunięty?
A tutaj kilka zdjęć z mroźnej wycieczki szlakiem żółtym od Leszna (po tej samej stronie szosy na Roztokę co kościół i market), potem zakręt w niebieski i niebieskim aż do Zaborowa przez tak zwane Klomby. Stamtąd autobusem wracam do parkingu w Lesznie. Trzeba uważać, bo jeżdżą rzadko, w godzinach wczesnopopołudniowych raz na godzinę.
Zdecydowanie chyba za często przeglądam Pani bloga, bo ostatnio śniło mi się, że zwiedzałam opuszczone małe gospodarstwo, później weszłam do opuszczonego domku, znalazłam w nim kilka różańców, były jak nowe, pomyślałam, że wezmę jeden, ale zaraz pojawiła się myśl, że wiesieksowych skarbów nie zabiera się ze sobą i odłożyłam na miejsce :)nawet we śnie o tym pamiętałam :) a co do pochówku na uboczu, to słyszałam, że kiedyś tak robiono z osobami, które same wybrały śmierć od życia, ale z drugiej strony nie pasują mi tu małe groby, więc może to jednak nie do końca o tu chodzi. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFaktycznie,dawniej samobójców,osoby niewierzące,zmarłe bez chrztu niemowlęta etc.,chowano poza murami cmentarza. W takim pogrzebie nie uczestniczył ksiądz. Tzw. "niechrzczeńców" grzebano też na polach,w lesie,na rozstajach dróg,a także pod progami domów.
UsuńObecnie kościół zezwala już na pochówek na cmentarzu zmarłych niemowląt,które nie zostały jeszcze ochrzczone. Z pochówkiem samobójców na cmentarzu,też raczej księża nie robią problemu. Chociaż w przypadku pogrzebu osób,które odebrały sobie życie,zdarzają się przypadki,że ksiądz odmawia wprowadzenia ciała zmarłego do kościoła.
Byłem kilka razy na cmentarzu w Lesznie, ale nie mam tak ciekawego przeglądu. Tabliczkę z nazwiskiem Szmytd zostawił złodziej który ukradł 130 letni krzyż żeliwny. Wpadłem na to porównując zdjęcia. Obok te nieczytelne groby mam gdzieś rozszyfrowane nazwiska i akty zgonu oraz ślubu pochowanych tam osób. Ten cmentarz jest dostępny wirtualnie ze strony parafii lesznowskiej. Pozdrawiam Stanisłąw.
OdpowiedzUsuńDodam jeszcze ,że Józef Piotrowski zmarł 24 marca 1853 roku. Znalazłem jego akt zgonu. Wymieniony jest w tym akcie jako fabrykant cukru. Stanisław
Usuńtak, już widzę na stronie cmentarza - bardzo przydatna. http://37.28.154.108/leszno/
UsuńDomek z zielonym dachem przy żółtym szlaku,chyba nie został przesunięty. Koła oparte są o ścianę domu i nie wyglądają na część platformy,służącej do transportu budynków.
OdpowiedzUsuńAutobusy podmiejskie tak kursują,czasami trzeba ponad 2 godziny na nie czekać. Autobus linii 719 i tak jeździ dosyć często,nie ma co narzekać;)
Porównałam ze starymi zdjęciami i jednak coś jest na rzeczy. Nie ma w starym miejscu tego budynku a w nowym jest coś bardzo podobnego. http://miniwycieczki.blogspot.com/2014/08/opuszczone-miejsca-w-puszczy_20.html
UsuńMiejsce,w którym stoi ten dom na każdym zdjęciu jest inne,teraz widzę różnicę. Myślałem,że chodziło Ci o to,że te koła przy ścianie domu są częścią platformy,służącej do przewożenia budynków. Odcinków o Puszczy Kampinoskiej napisałaś już dużo,przez to nie skojarzyłem poprzedniego zdjęcia z tym domem.
OdpowiedzUsuńWracając jeszcze do tego domu z zielonym dachem,to idąc dziś żółtym szlakiem,zerknąłem na niego. Faktycznie,jest w innym miejscu,niż rok temu. Podszedłem bliżej i jednak okazało się,że te koła są częścią platformy,na której stoi dom. Stalowe ramy tej platformy,wygięły się przy kołach (prawdopodobnie od ciężaru budynku),przechylając koła w stronę ściany. Dlatego na zdjęciu koła wyglądały,jakby były oparte o ścianę. Budynek ten częściowo stoi na platformie - część budynku z drugiej strony jest na ziemi. Jedną stronę podniesiono dlatego,żeby utrzymać poziom budynku.
OdpowiedzUsuńW 56 odcinku o Puszczy Kampinoskiej w komentarzu napisałaś,że w okolicach górki w pobliżu miejsca Parowa Dupne,słyszałaś pojedyncze strzały. Ja także dziś je słyszałem,będąc w pobliżu OOŚ Żurawiowe. Dochodziły ze strony Grochalskich Piachów. Tam wojsko ma swój teren,pewnie jakieś strzelanie żołnierze mieli,lub detonowali ładunki wybuchowe. Możliwe,że wtedy jak tam byłaś,te strzały dobiegały z tamtej strony.