wtorek, 12 kwietnia 2016

Opuszczone miejsca w Puszczy Kampinoskiej i nie tylko, część 46

Opuszczony domek z samochodzikami, dinozaurem i plastikową Matką Boską, kampinoska kapliczka z niebieskim rekinem w środku, wiosenna wycieczka do Grabiny i rezerwatu Karpaty od strony Leszna.







Dom z autkami i dinozaurem to drugi obiekt, który stał na podwórku obok Domu Baranków, pokazanego w poprzednim odcinku, TU. Najwyraźniej w gospodarstwie były dwa mieszkalne budynki. Na szczęście to one zachowały się w najlepszym stanie po pożarze, jaki wybuchł tutaj w zeszłym roku.


Podobnie jak Dom Baranków, obiekt jest już bardzo zdewastowany i rozszabrowany. Ruinki stoją przy jednym ze szlaków turystycznych i od czasu do czasu ktoś z ciekawości zagląda do środka, ale ocalało sporo fantów. Czasem ktoś mnie pyta, czy nie korci mnie, żeby coś zabrać z opuszczonych miejsc. Nie, nawet przez chwilę. Te rzeczy są ciekawe przez to, że są właśnie tam. Zabrane do domu i wsadzone do szafy przypominałyby wypchane zwierzęta. Poza tym nigdy nie wiadomo, może jacyś dawni mieszkańcy czy spadkobiercy zechcą jednak wrócić i zabrać niektóre pamiątki?


To chyba okularki do nurkowania? Leżały na progu.


Niebieska Maryjka, możliwe, że pojemnik na wodę święconą z odkręcaną koroną, ale może zwykła figurka.




Na kuchennej szafce leżał mały, plastikowy tyranozaurus, obok niego walały się różne lekarstwa.


Przy dinozaurze - święte obrazki i korkociąg.




Nad kuchnią wisiał lep na muchy oblepiony muchami. Pierwszy raz spotkałam coś takiego w opuszczonym domu.



Na parapecie i przy nim leżało kilka małych, zabawkowych samochodzików, w tym jeden pomarańczowy;>














Drugie pomieszczenie było chyba pokojem dziecięcym. W szufladzie wciąż leżały dziecinne skarpetki. Na parapecie stał ludzik Lego bez głowy, z plastikowym zajączkiem wielkości naparstka u boku.











Na początku kwietnia wybrałam się na wycieczkę do Karpat i Grabiny. Wyruszyłam z Leszna niebieskim szlakiem.Trasa: Leszno-niebieski szlak-Grabina-Karpaty-powrót do Grabiny-żółty szlak-Leszno. Przy wejściu na teren KPN kwitły już drzewa owocowe.



Szlak prowadzi cały czas przez las blisko terenu dawnej szkoły cyrkowej w Julinku i stadniny koni.






Spotkane po drodze stworzenie. Takie owady zawsze bardzo cierpliwie pozują mi do zdjęć.











Potem przez las dochodzi się do okolic tak zwanego Szymanówka, wsi składającej się już chyba tylko z jednego zamieszkałego gospodarstwa.



Tam szlak niebieski zakręca w prawo i jest się już na terenie dawnej wsi Grabina.






Rozstaje dróg z krzyżem i ławeczką. Jakieś dwa czy trzy lata temu zakopałam się w tym miejscu samochodem w piachu - od strony Grabiny można legalnie dojechać autem aż tutaj, a potem dalej do Szymanówka i okolic Leszna. Dziś tam, gdzie wtedy było pełno piachu, są położone płyty jomb i zakopanie kierowcom nie grozi.




Widok z tego miejsca na drogę w kierunku Szymanówka:


Poszłam w lewo, kierując się w stronę pięknej grobli prowadzącej do rezerwatu Karpaty. Po drodze mija się resztki gospodarstw. Jednego wcześniej nie zauważyłam, drugie pokazywałam już TU, podobnie jak groblę i Grabinę. Oto gospodarstwo zauważone dopiero tym razem:





A tutaj już dawne gospodarstwo pokazywane w tamtym starym odcinku. Na piwniczce zachowała się data: 1936 rok.


Wcześniej można było wejść do środka piwniczki, dziś jest już przerobiona na schronienie dla nietoperzy. W ogóle ostatnio sporo od dawna opuszczonych piwnic jest zamykanych i przeznaczanych dla nietoperzy. Wiem, dzieje się tak od dawna, ale mam wrażenie, że ostatnio jest tego więcej. Zamknięto też znane piwniczki, takie jak ta na polanie z kolumnami w Ławach czy w Łosiówce.





No i weszłam na groblę prowadzącą przez bagno w stronę rezerwatu Karpaty. To jedno z najpiękniejszych miejsc w Puszczy. W niektórych innych bagiennych miejscach też są takie groble, na przykład w okolicy Młyniska i bagna Cichowąż. Przejście tego odcinka, mającego około kilometra, za każdym razem zajmuje mi sporo czasu przez ciągłe robienie zdjęć.


Było już dużo zawilców:







Szłam, mając słońce za plecami, a gdy się odwracałam, widziałam groblę "zamgloną" na końcu przez światło.





Gdy byłam mniej więcej w połowie grobli, nagle usłyszałam głośne szelesty i tupanie. Kilka metrów ode mnie przebiegły dwa duże jelenie, a może bardzo dorodne łanie? Mogły to być chyba byki świeżo po zrzuceniu poroża. Nie zdążyłam zrobić zdjęcia, ale co zobaczyłam, to moje;>









Już blisko brzegu jest mała drewniana kładka. Posiedziałam sobie na niej w ciszy i spokoju. Oczywiście przez całą wycieczkę nie spotkałam nikogo, nie licząc paru osób w Łubcu, przez który prowadził potem żółty szlak. Tutaj jak zwykle nie było żywego ducha.






Tutaj już wyjście na "drugi brzeg", blisko rezerwatu Karpaty. Szlak niebieski zakręca w tym miejscu w lewo.



Nie doszłam do samego Zamczyska, porobiłam tylko jeszcze raz zdjęcia wielkim dębom w Karpatach.













Potem wróciłam tą samą drogą do skrzyżowania między Szymanówkiem a Grabiną.





Ruszyłam w stronę Grabiny i Łubca. To bardzo ciekawa droga, pełna resztek dawnych gospodarstw. Znów znajdowałam dawno opuszczone podwórka, które można poznać po piwniczkach, świerkach, drzewkach owocowych, czasami słupach energetycznych i widocznych podmurówkach. Te ostatnie świadczy o tym, że dom został zburzony już dawno temu, bo dziś po wykupie gruntu pod zalesienie po budynkach nie zostaje nawet ślad - poza piaskowym placem i piwniczką, z czasem przeznaczaną dla nietoperzy.





Wierzba po lewej wygląda, jakby miała oczy:>










Najładniejsze miejsce w wyludnionej części Grabiny - miejsce po zburzonym parę lat temu domu obok ogromnego dębu. Koniecznie trzeba obejrzeć go z drugiej strony, żeby zobaczyć dziuplę. Pokazywałam już to bajkowe drzewo TU.








Doszłam do charakterystycznej, starej kapliczki w Grabinie. Obok jest już pierwszy zamieszkały dom. Niedawno dostawiono tutaj drugą, drewnianą kapliczkę z datą 1911 - ktoś wie, skąd została przeniesiona?




Zajrzałam do środka białej kapliczki, a tam...


Tak, to mała Maryjka i niebieski rekin, zgodnie zamieszkujący jedną kampinoską kapliczkę:> To już się naprawdę robi ciekawe - w trzeciej z kolei puszczańskiej kapliczce znajduję jakieś nieświęte przedmioty:> Jak pokazywałam TU, wcześniej trafił się ludzik w Bielinach i smok z jajka niespodzianki w Łazach Leśnych.






Od kapliczki poszłam dalej w stronę Łubca, aż do skrzyżowania ze szlakiem żółtym.






Przez pola od Łubca zaczęłam wracać żółtym szlakiem do Leszna. Mija się dziwne budowle, chyba z płyt paździerzowych? Zajrzałam do dwóch przez szybki, były puste. Może służą do przechowywania siana.





Minęłam krzyż, na którym poprzednio było pełno małych medalików, teraz już ich nie ma.








Już bliżej Leszna po prawej stronie mija się dużą polanę. Posiedziałam chwilę pod jednym z drzew, a potem zobaczyłam, jak nadjeżdża wóz ciągnięty przez dwa białe konie. Pani siedząca na wozie zatrzymała się i chyba robiła zdjęcia.










c.d.n.

3 komentarze:

  1. Będąc w Lesznie pojechałem przez Łubiec specjalnie do kapliczki w Grabinie. Rekinek był w głębi pod kwiatami. Obok kapliczki nowo dostawiona jest część starego krzyża z 1911 roku. Dopiero, jak dojechałem do krzyża przy niebieskim szlaku, to zrozumiałem , że postawiono tam nowy krzyż też z datą 1911, a zapewne starą część (oryginalną) przeniesiono obok kapliczki w Grabinie ??
    Stamtąd pojechałem pełen niepewności, ale na szczęście wyjechałem w Marianowie w znanym miejscu :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    To nie korkociąg a "szpatułka" do miksera Predom.
    Cudowny blog, czuję, że Pani realizuje moje marzenia za mnie. Dziękuję.
    As.

    OdpowiedzUsuń
  3. Te budynki z płyt paździerzowych (wiórowych) przy żółtym szlaku,psują estetykę krajobrazu otuliny Puszczy Kampinoskiej. Brzydko wyglądają i nie pasują do otoczenia parku narodowego. Chyba nawet był o tym artykuł w lokalnej gazecie,ale już nie pamiętam jakiej.

    OdpowiedzUsuń