Dom z monidłem i telewizorem znalazł Przemek, który podobnie jak ja zwiedza mazowieckie opuszczone domki, stodółki i tym podobne, czasem wymieniamy się lokalizacjami :>
Trochę się go naszukałam, ale się udało;> Pierwsza izba była praktycznie pusta, zostały tam tylko dwa stołki czy inne stojaki, a na nich sztuczne róże. Na podłodze - mapy. W drugiej izbie stał pierwszy fant, który mnie tam sprowadził - niesamowity stary telewizor w bardzo dobrym stanie. Jak muzealny eksponat. Na szczęście jakimś cudem nikt go nie ukradł. Prawdopodobnie to model "Szafir" i pewnie pochodzi z lat 50-tych lub najwyżej 60-tych, ale mogę się mylić - niech mnie ktoś poprawi, jeśli się zna. Obok - święty obraz na ścianie i stare łóżko. Została też ładna drewniana szafa, a w niej jedyna marynarka z jedynym krawatem.
Na stole - sztuczne grzyby:>
Na stole leżały też modlitewnik z 1931 roku i różne święte obrazki.
W drugiej izbie - zielona ściana i monidło, a także ścienny niby-ręczny zegarek gigant, widziany już raz przeze mnie w innym opuszczonym domu.
Drewniany dwór ze świnką grozy namierzyłam przed trasą. Przygotowując się do mazowieckiej objazdówki, zawsze sprawdzam, czy w okolicy nie ma opuszczonych dworów. Wtedy to moje jedyne planowane cele między wsiami znanymi tylko z nazwy, chyba, że ktoś da mi cynk na domek jak w tym przypadku powyżej. Podjechałam i zauważyłam niewygodną siatkę z każdej strony. Okrążając spory teren, wjechałam na jakieś podwórko z małym blokiem, a tam fajny widok:
Zaparkowałam gdzieś na brzeżku od mniej zaludnionej strony, a tam wciąż ta siatka. Ale jako że do dorodnych nie należę, znalazłam stosowne miniprzejście.
W środku nie było nic, gołe ściany, podpórki. No, prawie nic, bo w gruzach leżała sobie pojedyncza świnka grozy ;>
W okolicy znalazłam jeszcze pomniejszy Domek z widokiem:
Dom z tulipanami stał przy wąskiej asfaltówce na skraju wsi. Bez ogrodzenia, stary, od razu wydawał się podejrzany. Zajrzałam przez szybkę i zobaczyłam, że miejsce jest ewidentnie opuszczone.
Drzwi były otwarte. potem prowizorycznie zamknęłam je na jakiś drucik czy sznurek. Najpierw zwiedziłam kuchniopokój:
W pokoju - obrazy, w tym jeden nietypowy, jakiś "japoński", do tego waliza i jaskrawozielony zegar.
Różne okołogrójeckie pochmurne bezdroża:
Jeśli chodzi o ten znaleziony przypadkiem obiekt przemysłowy poniżej, ostrzegam przed trzema agresywnymi psami. Na szczęście zauważyły mnie na tyle wcześniej, że zdążyłam uciec do samochodu, a one zaczęły go obskakiwać, gdy tylko się w nim zamknęłam. Na szczęście autku nic się nie stało i mi też.
To opuszczony dwór, też są psy w tym jeden duży. Lokalizacji nie podaję, bo nie zdążyłam stuprocentowo sprawdzić opcji wejścia (wstępnie-nie ma):
A to już nadrzewne dewocjonalia zauważone w trasie:
c.d.n.
Jak tak zerkam na te zdjęcia to zaczynam się obawiać, iż moja gonitwa za pięknym mieszkaniem, ładnymi ubraniami i całą resztą jest bezcelowa - bo po mej śmierci może zostać to, co widzę na zdjęciach tutaj.
OdpowiedzUsuńno wiadomo. ale gonitwy za chatkami i tym podobnymi to nie dotyczy;>
UsuńPewnie, że nie, bo to wspaniałe przeżycie, którego nikt i nic nie odbierze. :)
Usuń