Dom z Gitarą wygląda jak prawdziwy dom zły:> Stoi na małej górce pośrodku pola, trochę schowany w zaroślach. Jest nietypowo duży jak na drewniany opuszczony dom w okolicach Puszczy, ale zdarzały się już takie obiekty. To zdecydowanie jedna z najlepiej zachowanych miejscówek w regionie. Do każdej z izb wchodziłam z wiesiexowym zachwytem. Prawie nie ma tam śladów działania szabrowników. Zachował się pierwotny układ pokoi, rzeczy i dziwne ołtarzyki stoją na półkach jak przedtem. Jest nietknięta "łazienka" za parawanem i kuchnia pokryta ogromnymi pajęczynami, ale poza tym wyglądająca tak, jakby dopiero ktoś od niej odszedł.
Pierwsza izba to dawne połączenie kuchni i łazienki. Szafka, obrazek, kuchenka.
Zza drzwi wyłaniała się już druga izba, chyba najlepsza ze wszystkich. Na oszklonej szafce jakiś ołtarzyk z kolorowych dewocjonaliów, muszelek, pudełek po perfumach i okularów. Na suficie rozwalony żyrandol.
W kolejnej izbie było z kolei dziwnie pusto. Rzeczy powkładano do pudeł.
Potem otworzyłam drzwi do izby po drugiej stronie przedsionka. Wszystko zostało po staremu - stół, telewizor, obrazy, zatrzymany zegar.
Tak wygląda kuchnia, pokryta wielką pajęczyną, którą niestety średnio widać na zdjęciach, a jednak dobrze zachowana.
Plany były inne. Miałam dojść od Nowej Dąbrowy ścieżką z powrotem na Nowe Budy. Gdy szedł tamtędy Kampinos Fotograficznie, było to możliwe, ale to była inna pora roku. Zaryzykowałam i w rezultacie musiałam nieźle nadrobić drogi, bo skróty okazały się kompletnie zalane. Oczywiście jeszcze spróbuję tej trasy, ale gdy znikną rozlewiska.
Nowe Budy i okolice to prawdziwa kampinoska dzicz;> Zachowały się tylko piwniczki, dawne słupki ogrodzeniowe, resztki bram i fundamenty, w porywach kawałeczek muru czy jakaś zapomniana łopata. Czasem można natrafić na wielkie, złamane na pół drzewo, kapliczkę lub krzyż pośrodku bagien.
Zaczynają się bagna, rozlewiska i połamane drzewa.
W pewnym momencie dochodzi się do najbardziej okazałej piwniczki w okolicy;> Wygląda jak cały budynek. Tuż obok są bagna i kolejne wielkie złamane drzewo. Obok resztek gospodarstwa stoi krzyż ze sztucznymi kwiatkami, które się tu ostały w różnych zakamarkach.
Za tą piwniczką Trakt Napoleoński skręca nieco w lewo. Idzie się jeszcze spory kawałek między bagnami, po drodze spotykając nadrzewną kapliczkę. Aż dziwne, że nie widziałam żadnego zwierzęcia. W domu myślę sobie, że chciałabym znowu spotkać z bliska łosia (przebiegały blisko mnie cztery razy, raz widziałam z daleka), ale jak przychodzi co do czego, to klaszczę w ręce, żeby wiedziały, że nadchodzę;> Wiem z doświadczenia, że łosie nie zawsze lubią ludzi z aparatami. W każdym razie choć okolica wyglądała jak raj łosi, ale żadnego akurat nie było;>
Gdy droga zakręciła w prawo, pojawiły się oznaki zimowej wiosny:
Potem po prawej widać najładniejszy fragment Żurawiowego, czyli otwarte rozlewiska:
Doszłam do mostku na Łasicy.
W Nowej Dąbrowie skręciłam za krzyżami w lewo i kierowałam się na zachód, w stronę pozostałości po Domu Agnieszki i dalej. Tam miał być skrót z powrotem na Nowe Budy. Miał.. Ale na razie szłam sobie optymistycznie końcówką Nowej Dąbrowy wśród piwniczek, fundamentów i tym podobnych:
Droga wyszła na otwarte pola. Najpierw szło się nieźle, potem ścieżka zniknęła w bagnie i trawach. Próbowałam tam kluczyć, ale nic to nie dało i było trochę zbyt ryzykowne.
Wróciłam więc do bocznej ścieżki, prowadzącej nie na Nowe Budy, a na Starą Dąbrowę. Przekicałam przez rozlewiska, przeszłam przez mostek nad kanałem Ł-9.
No i niestety, kolejne rozlewisko było nie do przebycia, przynajmniej bez woderów i pontonów.
c.d.n.
Dom z gitarą wywiera pozytywe wrażenie nawet na mnie, osoby zerkając we wnętrze jego opuszczonego ducha przez pryzmat ekranu. Dior, Adidas, bajki dla dzieci rodem z lat 90. - cuda nad cudami w takim miejscu! ♥
OdpowiedzUsuńDobra robota...jak zwykle :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam Pani zapał i formę. Ja mam już wpół do sześćdziesiątki i po przejsciu 10 km wymiękam. Czytam i oglądam z wielką ciekawością rezultaty Pani pracy i nie mogę się nadziwić jak piękna jest ta okolica. Dzięki tym albumom mogę tam "być" i oglądać choć sama nigdy bym się nie wybrała. Mam nutę sympatii do tych terenów bo mój tata pochodził z Augustówka a jego przodkowie z Nowych Bud. Dziękuję serdecznie i życzę sił i wytrwałości, wspaniałe to co Pani robi dla potomnych.
OdpowiedzUsuń