Warszawa rzadko się tu pojawia, chociaż mieszkam w tym mieście od urodzenia. Niewiele miejsc mnie tutaj ciekawi, wolę las i wieś, ale oczywiście są wyjątki. Jednym z nich są Stare Powązki. Wielki cmentarny teren położony jest niedaleko Ronda Radosława i Arkadii, między ulicami Powązkowską, Tatarską i Młynarską. To nie tylko cmentarz katolicki, są też przylegające do Powązek części żydowska czy ewangelicko-augsburska, a przy Tatarskiej znajduje się cmentarz muzułmański.
W tych trzech kolejnych odcinkach skupię się na Starych Powązkach. Najlepiej zwiedzać je, wchodząc przez jedną z bram od strony ul. Powązkowskiej.
Cmentarz powstał pod koniec XVIII wieku i pochowano tu podobno ponad dwa miliony osób. Jest wielki i naprawdę trudno obejrzeć każdy grób. Mi się to oczywiście nie udało podczas tych kilku parogodzinnych wizyt.
Można by rozpisywać się o różnych pochowanych tu osobistościach, ale wolę pochodzić po prostu po alejkach i oglądać groby tak zwanych zwykłych ludzi. Większość z nich nie była zapewne taka zwykła, nie każdego stać było na okazałe nagrobki, będące często dziełami sztuki.
Jak zwykle najbardziej ciekawiły mnie przedwojenne porcelanki, czy nagrobne portrety. Przedwojenne, czasem XIX-wieczne suknie, fryzury, okulary. Do tego omszałe figury, czasem połamane. Przypomina to odnajdywanie zdjęć w opuszczonych domach.
Ogrom Powązek sprawia, że pewnie niezbyt wiele osób oglądało z bliska niektóre z tych porcelanek. Zwłaszcza, że do niektórych trzeba się trochę wspiąć po śliskich pomnikach, żeby móc spojrzeć w oczy komuś, kto umarł ponad sto lat temu. Ciekawe, ile razy sfotografowano przede mną niektóre z tych portretów?
Właśnie one są dla mnie ciekawe na cmentarzach. Spotkałam się z opinią, że to trochę, hmmm upiorne, że zwiedzam cmentarze. Może to się komuś wyda zaskakujące, ale dla mnie to w ogóle takie nie jest. Nie lubię specjalnie pogrążać się w smutnych nastrojach, to nie o to chodzi. Cmentarze są dla mnie jak zabytek, muzeum, a trochę jak opuszczony dom.
c.d.n.
Fotografie bardzo klimatyczne, wprowadzają wręcz taką nostalgię.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne.