poniedziałek, 5 lutego 2018

Mazowieckie cmentarze ewangelickie i nie tylko, czyli wzdłuż Wisły do Gostynina i z powrotem część 1

W pierwszej połowie stycznia wybrałam się w minitrasę śladem mazowieckich cmentarzy ewangelickich. Zwiedziłam ich kilka, a poza tym trafiłam na świetną pogodę, co sprzyjało zdjęciom przyrodniczym. Trasa zimowa pokazana w poprzednich dwóch odcinkach odbyła się dwa tygodnie później. Zwiedzałam okolice Gostynina, Łącka i Płocka, wróciłam też do odwiedzonego wcześniej Wiączemina.




Ta trasa była w zamierzeniu kontynuacją tej sprzed roku. Wtedy też szukałam cmentarzy niemieckich osadników, czyli Olendrów, jadąc w okolicach Wisły od Puszczy Kampinoskiej do Płocka. Pierwszy odcinek o tej minitrasie TU, tam też napisałam więcej o tym, kim byli ci osadnicy. A TU i TU pokazana poprzednio minitrasa do Gostynina w wydaniu zimowo-przyrodniczym:>


Cmentarz ewangelicki P. trudno jest znaleźć. Zaplanowałam dojazd z podglądami map Google, inaczej trudno byłoby zjechać we właściwym miejscu z ruchliwej trasy i trafić na tę boczną drogę gdzieś w okolic stacji paliw. Miejsce nie jest w żaden sposób oznaczone ani ogrodzone, trzeba wiedzieć, gdzie wejść w krzaki. Później w Gostyninie zagadałam do mieszanki, pytając o drogę na cmentarz ewangelicki w tym mieście, a ona, choć jak się okazało też lubi takie miejsca, nie wiedziała o cmentarzu P. Mówiła, że chodziła w tej wsi na potańcówki za młodu i myślała, że zna tam każdy kąt, a jednak zakamuflowana pamiątka po Olendrach pozostała jej do zwiedzenia. Po wejściu w krzaczory kierowałam się w stronę grupy starych drzew, to jeden ze znaków charakterystycznych podczas szukania cmentarzy olenderskich. Inne oznaki to gęste krzaki lilaków i małe pagórki w lesie.  W tym przypadku było tylko skupisko starych drzew.


Na cmentarzykach ewangelickich w tym regionie, nie licząc samego Gostynina, często zachowało się niewiele, parę ziemnych mogił, omszałych prostokątów, których przy leżącym śniegu w ogóle nie dałoby się zauważyć. Tutaj było najbardziej malowniczo:




Sama ręka Jezusa:



"Ruhe Sanft", czyli "Spoczywaj w pokoju":






Polskie nazwisko na płycie:











Cmentarz ewangelicki C. też nie jest łatwo znaleźć. Pytałam o lokalizację jakąś dziewczynkę na rowerze, to była jedyna osoba spotkana na tamtejszej "ulicy". Do C. prowadzi tylko gruntowa droga.


Najpierw niesłusznie powędrowałam dalej, niż było trzeba, ale okolica jest tak ładna, że trudno tego żałować:



Cmentarz okazał się położony tuż za gospodarstwem agroturystycznym. Pogadałam z panem z tego gospodarstwa. Opowiadał, jak bez skutku próbował zainteresować miejscem władze lokalne. W gminie urzędnik nawet nie wiedział o istnieniu takiego zabytku. W rezultacie mieszkańcy na własną rękę sprzątają cmentarz i dbają o niego. Podobno jeszcze nie tak dawno było tu o wiele więcej, ale niektórzy nie widzieli nic złego w rozkradaniu na przykład metalowych okuć i łańcuchów okalających mogiły, bo przecież można oddać je na złom.


Ta tablica jest chyba współczesna, to grób w najlepszym stanie:


Większość innych to już niewielkie omszałe pozostałości:



"Dbamy o cmentarz, żeby nas nie straszyli" - powiedział pan z gospodarstwa;>


Najbardziej okazale wyglądają kamienne słupy z dawnej bramy:




Drewniany wysoki krzyż pośrodku cmentarza. Czasem znajduje się je już wywrócone lub nie ma już po nich śladu, ten został postawiony do pionu, bo wcześniej się wywrócił.






Kolejny lepiej zachowany grób:









Teraz parę widoków z minitrasy, trwającej od piątku do niedzieli. Tylko sobotę przeznaczyłam na jeżdżenie po cmentarzykach, w pozostałe dwa dni byłam w Puszczy Kampinoskiej. Dawno nie pojawiała się na blogu, ale regularnie ją zwiedzam i dodaję jej zdjęcia na Facebooka. Jadąc od Granicy, wstąpiłam do parku w Żelazowej Woli. Bilet do samego parku kosztuje tylko parę złotych, a można i pospacerować, i posłuchać muzyki Chopina dobiegającej z zakamuflowanych w parku głośników. Głównie z tego powodu lubię tam jeździć. W sklepiku przy muzeum kupiłam potem dwie płyty Chopina.



A to poranne widoki z okolic Wyszogrodu i z gminy Słubice. Nocowałam w Wyszogrodzie, potem zrobiłam objazd do Gostynina i z powrotem.















c.d.n.

3 komentarze:

  1. Do parku w Żelazowej Woli warto pojechać w niedzielę,między majem a wrześniem. Odbywają się tam koncerty,podczas których pianiści z Polski i z zagranicy grają na żywo utwory Fryderyka Chopina. A to wszystko w cenie biletu wstępu do parku,którego cena wynosi tylko 7 zł.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo podobają mi się uchwycenia tych chwil przez Twój obiektyw. Niby zdjęcia, ale jakże olbrzymi potencjał przeszłości....
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczne zdjęcia, miło spacerować z Tobą.

    OdpowiedzUsuń