piątek, 9 lutego 2018

Mazowieckie cmentarze ewangelickie i nie tylko, czyli wzdłuż Wisły do Gostynina i z powrotem część 2

Gostynińskie minigóry, czyli rezerwat Dybanka i wzniesienie Łyska, a do tego stary cmentarz ewangelicko-augsburski w Gostyninie.





Cmentarz ewangelicko-augsburski w Gostyninie jest zadbany, ogrodzony i jak się okazało, ma swojego opiekuna. Najpierw nie mogłam znaleźć tego miejsca, bo ulica, przy której on się znajduje, ma różne boczne odnogi i wszystkie nazywają się tak samo. Ale dzięki temu zawędrowałam w jakieś blokowe zaułki i zaczęłam rozmawiać z panią z Gostynina, która też lubi zwiedzać stare cmentarze, więc było o czym pogadać. No i wyjaśniła mi, jak dojechać do celu. Okazało się to banalnie proste, zaparkowanie też nie przedstawia trudności.




Cmentarz powstał w pierwszej połowie XIX wieku, jest duży i dobrze zachowany, choć oczywiście spora część grobów to omszałe, zniszczone pozostałości. Ale ktoś dba o to miejsce - pewien starszy pan, który podszedł do mnie i zaczął mi opowiadać o poszczególnych grobach. Już teraz wszystkiego dokładnie nie pamiętam, ale pamiętał, kim były konkretne osoby. Jak mi się wydawało, miał niemiecki akcent, pewnie jest w jakiś rodzinny sposób związany z tym miejscem. Od lat opiekuje się cmentarzem, sprząta go, grabi liście. Naprawdę kawał dobrej roboty, a przy rozmiarach tego pięknego miejsca na pewno niełatwej. Polecił mi też stronę, zainteresowanym cmentarzami niemieckich i holenderskich osadników na pewno się spodoba.






























Ten odnowiony kilka lat temu obelisk upamiętnia pochowanych tutaj w czasie I wojny światowej 99 żołnierzy niemieckich z korpusu rezerwowego.
































































Pomnik ustawiony 16 lat temu:



Jadąc w stronę innego cmentarza, przypadkiem zauważyłam w Gostyninie taką bramę i postanowiłam zobaczyć, co to za miejsce. Okazało się, że w środku Gostynina są góry i to nad jeziorem:> Oczywiście takie minigóry, ale to i tak zaskoczenie. Minigóry to właściwie tak zwany Oz Gostyniński, czyli długa na 14 kilometrów, wijąca się góra polodowcowa. Tutejszy szlak prowadzi właśnie grzbietem tego ozu na wzniesienie zwane Łyską. Od parkingu przy bramie to tylko kawałek, w sam raz na mały spacer. Szlaki prowadzą dalej, ja poszłam wtedy na Łyskę i z powrotem.



Z minigór widać jezioro Bratoszewo:









Miejsce ma swoją legendę o ukrytych tunelach:> W różnych częściach Polski bywają podobne legendy - o podziemiach, skarbach, zatopionych w jeziorach samolotach wojennych. Tutaj jest opowieść o lochach, w dodatku podobno jest w tym ziarno prawdy:




Góra Łyska:












Niedaleko pokazanej wyżej drewnianej bramy jest mała plaża nad jeziorem:


A tu to samo jezioro widziane od drugiej strony, podczas bezskutecznych poszukiwań pozostałości cmentarza żydowskiego. Według wspomnianej wyżej mieszkanki w miejscu, gdzie były macewy (!), zbudowano bloki i nic już nie zostało. 


c.d.n.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz