czwartek, 6 kwietnia 2017

Mazowieckie cmentarze ewangelickie i nie tylko, czyli wzdłuż Wisły do Płocka i z powrotem część 4

Opuszczony domek pełen figurek, cmentarz olenderski, przy którym kiedyś był najstarszy zachowany budynek po kolonistach na Mazowszu, a do tego inny cmentarzyk i parę krajobrazów z trasy.






Opuszczony dom z młodą parą stał na środku pola na niewielkiej górce. Ale nie jest budynkiem olenderskim, tylko późniejszym. No i opuszczonym.


Podeszłam do mocno już zdewastowanego budynku i pod wybitym oknem zauważyłam leżący na ziemi dziwny wiesiexowy skarb. Ustawiłam go na chwilę na parapecie. Okręt połączony z zegarem;> Był nieco nadgryziony zębem czasu, okręt ledwo trzymał się zegara. Może jacyś wandale go ukradli ze środka, a podczas odwrotu porzucili, gdy się zepsuł. Chwilę pozował, po czym wrócił na miejsce:


W środku było dość czysto, to znaczy podłogi nie pokrywała nie kończąca się warstwa szmat i papierów. Na półkach nielicznych mebli stały różne ozdoby, zbierane kiedyś przez nieobecnych już właścicieli. Wśród tych pamiątek była ozdobna młoda para:>




Regał rozmaitości, a tam przedziwne figurki, sztuczne kury, a nawet zagadkowe stworzenie z muszelek.








Pamiątki ze znanych miejsc to żelazny repertuar opuszczonych domów. Przoduje Licheń, są też inne sanktuaria, a tutaj rzadziej spotykany, świecki Ciechocinek:


 Dewocjonalia jednak też tam były:






Cmentarz olenderski S. odwiedziłam późnym popołudniem, jadąc wąską, krętą asfaltówką przez wieś o dobrze zachowanym tak zwanym krajobrazie kulturowym. Miejscowość została założona właśnie przez Olendrów pod koniec XVIII wieku i zawsze miała charakter rozproszony, domy już wtedy były w znacznej odległości od siebie. Mieszkańcy trudnili się m.in. sadownictwem i produkcją serów holenderskich. Dziś został po nich cmentarz, położony tuż przy drodze i zamieszkałym, współczesnym gospodarstwie. Do niedawna stał tutaj najstarszy zachowany olenderski budynek na Mazowszu, dawny zbór z początku XIX wieku. Niestety już go nie ma. Teoretycznie spłonął sześć lat temu,ale chodzą słuchy, że został zwyczajnie zburzony. Dla desek, ot tak sobie, bo i tak nikt nie zareaguje i nic nikomu nie udowodni? Nie wiadomo. Rzeczywiście śladów pożaru na miejscu brak. W każdym razie po zborze nic nie zostało poza paroma kamieniami. Cmentarz pozostał. Jest stosunkowo nieźle zachowany, to znaczy przetrwały całe pomniki, w tym oryginalna kolumna z kulą na szczycie. Groby pochodzą głównie z czasów międzywojennych.



 Niby jest porcelanka, ale rozbita. Takie się właśnie spotyka na tych cmentarzach, jakby ktoś je rozmyślnie niszczył.




 








 











W poprzednich odcinkach tego cyklu pokazałam cmentarz olenderski Z. ze świetnie zachowaną bramą wejściową z napisem. Na opuszczonym cmentarzu Ł. nie ma aż takich pozostałości, ale części bramy ewidentnie są. Cmentarz powstał w połowie XIX wieku, koloniści osiedlili się tutaj pod koniec XVIII wieku.



 Większość grobów to dziś "omszałe prostokąty", ale jest też parę lepiej zachowanych.

















 Alejka cmentarna prowadząca od bramy, groby są po jej obu stronach:










Na koniec nieco widoków z trasy:










c.d.n.

3 komentarze:

  1. Jakieś diody widzę w okręcie,który jest połączony z zegarem. Może te diody świeciły się,jak na zegarze pojawiały się pełne godziny. Nawet jeśli ten zegar jest zepsuty,to kolekcjonerzy staroci zapłaciliby za niego sporo. Pod warunkiem,że to oryginał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten zegar był plastikowy z tego co pamiętam, więc chyba nie :)Pewnie to była taka "pamiątka z kwiaciarni"

      Usuń
  2. A na zdjęciu wygląda jakby był z mosiądzu. Wzrok czasami potrafi płatać figle;)

    OdpowiedzUsuń