czwartek, 18 lipca 2013

Opuszczone cmentarze

Cmentarz żydowski w Karczewie wygląda, jakby ktoś go tam zbudował do filmu. Nagle między domami jest piaszczysta wydma ze zrujnowanym cmentarzem. Powstał na przełomie XVIII i XIX wieku, podczas wojny były tam egzekucje. Po wojnie stopniowo zmieniał się w połączenie kopalni piasku, placu zabaw i pijalni piwa. Wszystko zmieniło się 10 lat temu, gdy powstało dzisiejsze ogrodzenie, zupełnie nie pasujące do zaniedbanego cmentarza. Elegancka brama jest wiecznie zamknięta i jedyny sposób na dostanie się do środka to przejście przez płot. Ponieważ znalazłam w necie opis czyjejś miniwycieczki zakończonej jeszcze przed płotem z powodu zainteresowania miejscowych jego przekraczaniem, pierwsza zagadałam do pierwszego miejscowego, jaki się objawił i szczęśliwie to on wyszedł z propozycją przełażenia. Wrażenie jest niesamowite, do tego ta bliskość domów jakby nigdy nic. Podobno nawet piach odsłania kości, ale tego nie znalazłam. 

Żeby tam dojechać, trzeba w Karczewie dojechać do ul. Otwockiej. Gdy jedzie się od ul. Leśnej (Otwocka to jakby jej przedłużenie), warto zaparkować tuż pod ogrodzeniem, gdy tylko po lewej stronie skończy się ogrodzenie cmentarza. Dokładnie tam też wygodnie przejdzie się przez płot.






Cmentarz żydowski w Otwocku to już naprawdę miejsce grozy, przynajmniej dla mnie. Przyznam, że ja się tam trochę bałam, tym bardziej, że trudno niechcący nie chodzić po tych grobach. Nie jest bardzo stary, podobno powstał dopiero na początku XX wieku. Przetrwał wojnę i dopiero po niej się zaczęło. Oto, co można znaleźć na kirkuty.xip.pl: "Po wyzwoleniu opuszczona nekropolia powoli popadała w zapomnienie i niszczała. Rozwijająca się roślinność pochłaniała kolejne partie cmentarza, znikały też nagrobki, wykorzystywane jako materiał budowlany czy tarcze ścierne w szlifierkach. Niektórzy mieszkańcy twierdzą, że część macew skradziono i po zeszlifowaniu wykorzystano jako płyty nagrobne na miejscowym cmentarzu katolickim. Wiele grobów zostało rozkopanych w poszukiwaniu kości, odsprzedawanych później studentom medycyny, praktykującym w otwockich szpitalach". Porządkowaniem cmentarza zajmował się swojego czasu m.in. słynny od niedawna ksiądz Lemański. 

Żeby dotrzeć do tego miejsca, trzeba jechać ul. Czerwona Droga w Otwocku i gdy będzie rozwidlenie dróg na gruntową do lasu i asfaltową, skręcić w gruntową. Na kolejnym skrzyżowaniu zostawiłam autko, bo można się zakopać w piachu. Trzeba iść w kierunku słupa energetycznego, cmentarz jest tuż obok. Nie ma zadnego ogrodzenia.

Po zwiedzeniu tego miejsca warto pojechać jeszcze na Torfy. Jedzie się dalej Czerwoną Drogą, a gdy dojedzie się do skrzyżowania z ulica Anielin, skręca sie w prawo i już wtedy dojeżdża się prosto do Leśniczówki Torfy. Po prawej stronie jest parking leśny. W lesniczówce jest małe muzeum z wycinankami kołbielskimi i oczywiście wypchaną zwierzyną, a nawet nie tylko wypchaną, ale wilk się chował.  Na prawo od leśniczówki zaczyna się szlak Rezerwatu Torfy, którego kawałek zwiedziłam.
















Cmentarz ewangelicko-augsburski w Górze Kalwarii z XIX/XX wieku. Gęstwina, choć oko wykol! Naprawde żałuję, że nie miałam jakiegoś narzędzia do wycinania tunelu w tych wszystkich lianach. Do każdego grobu o tej porze roku trzeba się przedzierać przez stawiające opór chaszcze. Poza tym gnieżdżą się tam bażanty, jednego niechcący wypłoszyłam z uwitego pod grobem gniazda.

Żeby tam dotrzeć, najlepiej zaparkować na szerokim i wygodnym poboczu tuż przy samym cmentarzu, na skrzyzowaniu ulic Rybie i Budowlanych.














 

 

3 komentarze:

  1. O, to jest to, co lubię (naj)bardziej. Moja pierwsza wyprawa na cmentarz skończyła się guzem na czole za sprawą żeliwnego krzyża.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy dobrze widzę, że ktoś zerwał to co było na tablicy informującej o cmentarzu emwangelickim ?! Nie, to niemożliwe ! To musiał być wiatr (od góry wiejący) albo uchodźcy bo przecież nikt z naszych rodaków, prawdziwych Polaków, soli tej ziemi.

    Dziękuję Autorce za kolejne ciekawe zdjęcia i opisy.

    OdpowiedzUsuń