Opuszczony kościół ewangelicki z pierwszych lat XX wieku według legendy powstał w miejscu, gdzie zginął w pewnym wypadku nastoletni syn fundatora. Na pierwszy rzut oka zostały tam już same mury, ale w środku można znaleźć ciekawe szczegóły, takie jak malowidła i resztki ozdób. Kiedyś była tam nawet podobno ambona wysadzana kamieniami szlachetnymi. Jak pozostałe porzucone obiekty ewangelickie, kościół przestał być używany po 1945 roku. Już wtedy został splądrowany przez złodziei.
W pozornie pustym wnętrzu warto wypatrywać pozostałości, zwłaszcza malowideł:
Cmentarz Sobowtórów znajduje się przy kolejnym opuszczonym kościele. Nie udało mi się go zwiedzić od środka. Ale przyjechałam tam nie dla kościoła, w którym zresztą nie ma już podobno wielu pozostałości, ale właśnie dla grobów. O co chodzi z tymi sobowtórami? Bardzo chciałabym to wiedzieć. Na trop całej zagadki wpadła dr Joanna Minksztym, kurator wystawy "[Nie] Święte" w poznańskim Muzeum Etnograficznym. Jak pisałam w poprzednich odcinkach, moje zdjęcie znalazło się na tej wystawie i dlatego zaczęłyśmy pisać do siebie na temat różnych ciekawostek regionu. Dr Minksztym napisała mi, że właśnie na tym małym, przykościelnym cmentarzu natrafiła na dwa groby najwyraźniej należące do jednej i tej samej osoby. Już samo to brzmiało bardzo ciekawie.
Nawiasem mówiąc, to jest nagrobek powstały przez "przerobienie" dawnego pomnika, wtórne wykorzystanie cudzego grobu. "Tu spoczywają zwłoki" faktycznie nie jest wyrażeniem pasującym do lat 70-tych ubiegłego wieku:
Ale kiedy już dojechałam na przykościelny cmentarz, okazało się, że nie jest on aż tak mały, bym była w stanie szybko namierzyć "podwójną" mogiłę. Na szczęście tak mi na tym zależało, że zrobiłam zdjęcia chyba wszystkim (?) grobom i postanowiłam przeanalizować sprawę w domu, już po podłączeniu aparatu do laptopa. Gdy wróciłam do Warszawy, zaczęłam przyglądać się tabliczkom nagrobnym no i znalazłam "podwójną" osobę, o czym napisałam dr Joannie Minksztym. Jakie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że... to nie ta osoba, o której ona mi pisała! Ku naszemu zaskoczeniu były więc dwie różne "podwójne" mogiły. Zaczęłam spisywać dane ze sfotografowanych tabliczek i porównywać je. Tym sposobem odkryłam, że na tym cmentarzu nie dwie, a aż pięć różnych osób ma po dwa groby. Są to same kobiety, najprawdopodobniej pensjonariuszki domu opieki, gdzie przebywali podobno głównie chorzy psychicznie. O czym to wszystko może świadczyć? Część cmentarza dla pensjonariuszy wyraźnie różni się od starszej części. Jednakowe, proste krzyże, takie same tabliczki. Jednocześnie parę kroków dalej można znaleźć groby, na których widnieją te same nazwiska, co na niektórych "seryjnych" mogiłach:
Może w którymś momencie postanowiono stworzyć tę specjalną część, na chybił trafił stawiając krzyże wszystkim zmarłym pensjonariuszom, nie sprawdzając, kto ma już swój oznakowany lub wciąż istniejący grób? Co ciekawe, niektóre z "drugich wersji" były całkiem solidne. Tym bardziej jest to zagadkowe. Zdarzają się też różnice w pisowni lub dacie, ale nieznaczne. Oto podwójne mogiły:
1. Marianna Jerzyk zmarła 1981, żyła lat 86 / Marianna Jeżyk 14.10.1895-28.12.1981
2. Chorąży Maria ur. 13 6 1882, zm. 27 1 1971 / Maria Chorąży 1881-27 1 1971
3 Łucja Breuer 1903-75 / ..ja ..euer 1903-1978 (Akurat kwiaty mi zasłoniły, ale chyba nie ma raczej wątpliwości, o co chodzi)
4 Kukuła Wiktoria 17 12 -1887 - 1 6 1972 / Wiktoria Kukuła 17 12 1887 -1 6 1972 (sama tabliczka leżąca pod drzewem w czymś w rodzaju minilapidarium)
5. Józefa Banach 20 1 1899 - 8 8 1987. To była właśnie "podwójna" osoba znaleziona przez panią kurator. Widziałam też wykonane przez nią zdjęcie drugiej, nie odnalezionej przeze mnie na tym cmentarzu tabliczki z nazwiskiem "Józefa Banach". Najwyraźniej albo od czasu zrobienia tego zdjęcia druga tabliczka zaginęła, albo akurat przeoczyłam ją na cmentarzu. W każdym razie Józefę Banach można uznać za piątego "sobowtóra".
To już inne groby, ze starszej części cmentarza:
Dość niedaleko znajduje się opuszczony szpital, który udało mi się obejrzeć tylko od zewnątrz:
Opuszczony dwór z nogami z początku XIX wieku to kolejne miejsce niedostępne od środka. Próbowałam szukać jakiegoś opiekuna w okolicy, kogoś kto ma klucze, ale się nie dało. Pozostało więc chodzenie po parku i zaglądanie przez szyby. Wiele tam nie przetrwało, ale z racji ostatniego wykorzystania obiektu jako przychodni można było wypatrzyć plakat z jakimiś nogami, chyba przestrzegający przed płaskostopiem;>
Niedaleko jest ciekawy kościół szachulcowy, otoczony starymi nagrobkami. W sam raz na nagrodę pocieszenia po odbiciu się od kolejnych drzwi, desek i cegieł;>
Wszystkie litery "S" odwrotnie. Zresztą pochowany tu generał to całkiem ciekawa postać.
Na koniec - bliskie okolice Wielkopolskiego Parku Narodowego, pokazywanego już w poprzednich odcinkach. Pałac i park w Rogalinie trzeba odwiedzić koniecznie. Uwielbiam parki pałacowe, także te nie opuszczone, jak w tym przypadku. Nie byłam w środku pałacu, ale park jest świetny. Płynnie przechodzi w dzikie, nadrzeczne tereny zwane łęgami, jest w nim pełno starych drzew, w tym kilka tak zwanych Rogalińskich Dębów. Te drzewa wyglądają jak scenografia do filmu. Tuż za pałacem jest dla odmiany ogród francuski.
Z alejki prowadzącej pomału do Rogalińskich Dębów, największej atrakcji parku, jest piękny widok na łęgi. Ten park to jedno z takich miejsc, które od razu chciałoby się widzieć i fotografować w różnych innych porach roku i dnia. Ja trafiłam na późny kwiecień, słońce i środek dnia. Można sobie wyobrazić, jak wyglądałoby to miejsce jesienią i na przykład we mgle. Trzeba więc wrócić;>
Drogowskazy kierują do Rogalińskich Dębów. Zaczynają się wyłaniać, ale to jeszcze nie te najlepsze. W Rogalinie i okolicach podobno doliczono się prawie półtora tysiąca dębów o obwodzie przekraczającym dwa metry.
Dęby Lech, Czech i Rus mają od 6,3 do ponad 9 metrów obwodu i około 500 lat:
Od dębów zeszłam do doliny Warty i wróciłam w okolice pałacu idąc najpierw wzdłuż jej starorzecza.
Po wejściu na górę skarpy zwiedziłam ogród francuski za pałacem:
Na koniec różne okolice Wielkopolskiego Parku Narodowego, w tym dąbrowa świetlista i pobliski Głaz Leśników, niedaleko miejscowości Jeziory:
c.d.n.
Groby widać, że są zadbane i odwiedzane. Może ktoś z mieszkańców zna historię podwójnych grobów?
OdpowiedzUsuń