Wielki Opuszczony pałac ze spisem instrumentów stoi na sporym zarośniętym terenie. Można tam wejść bez przeszkód, przy obiekcie brak ogrodzenia, a drzwi stoją otworem. Mnie oszczędziło to starań, ale jednak szkoda, że obiekt nie jest w żaden sposób zabezpieczony. Mimo ogromnej dewastacji jeszcze trochę w nim zostało, a widać, że nie wszyscy przychodzą tam po to, żeby się pozachwycać i porobić zdjęcia.
Pałac powstał w drugiej połowie XIX wieku dla rodu von K. Po wojnie były tu biura PGR i wiejska sala do zabaw, następnie szkoła, potem budowlę kupił prywatny właściciel. W komentarzach pod różnymi tekstami na temat pałacu można wyczytać ciekawe historie. Ponoć nabywcą był jakiś kompozytor (co by się zgadzało z pozostałościami muzycznymi), który rozpił się i w końcu kilka lat temu umarł, nie zrobiwszy żadnego remontu, tylko same długi. Pałac automatycznie przejęła gmina z braku innych spadkobierców. Był to dla niej tylko kłopot, bo pojawił się komornik. Chyba wciąż budynek należy do gminy, proszę mnie poprawić, jeśli się mylę. Podobno pod otaczającym pałac parkiem jest sieć korytarzy, ale wypełnionych jakimiś trującymi gazami.
Tutaj herb rodu von K.:
Już od wejścia widzi się, że to będzie coś fajnego. Drewniane drzwi, jakimś cudem nie porąbane na opał no i drewniany piękny sufit.
Najpierw obeszłam pomieszczenia na parterze. Tak to wygląda:
Na piętrze, w nielicznych papierach, które można znaleźć na podłodze, wierszyk i spis instrumentów muzycznych:
Ruiny Pałacu z mozaiką stoją w zarośniętych resztkach parku pośrodku małej wioski. Budowla powstała pod koniec XIX wieku, potem był tu PGR - chyba żaden pałac w regionie nie uniknął takiego losu. W budynku mieściła się też wiejska świetlica, coś w rodzaju sali koncertowej. Podobno nawet występowali tu Skaldowie;>
Jeszcze co najmniej pod koniec lat 90-tych w oknach były szyby. Ale najbardziej zaszokowały mnie znalezione w necie zdjęcia tego miejsca z 2007 (!) roku. Na suficie wisiał żyrandol, były jeszcze całe drzwi, niektóre pięknie zdobione, schody w o wiele lepszym stanie, z poręczami. Nie wiedziałam, że dewastacja postępowała tutaj tak szybko, pałac wyglądał na od dawna porzucony i rozkradziony razem z futrynami. A tymczasem jeszcze niedawno było inaczej.
W środku zaskoczyły mnie resztki czegoś w rodzaju mozaiki na ścianie. To jedyna już pozostałość.
Resztki schodów. Nie warto ryzykować i wchodzić na górę, nie ma tam już żadnych pozostałości.
Krzywy Las właściwie nie znajduje się w Gryfinie, choć często tak się pisze, tylko w pobliskim Nowym Czarnowie. O dziwo, nieco pobłądziłam próbując tam dojechać. Wpisałam w nawigację "Nowe Czarnowo" i ruszyłam z Gryfina, a na miejscu nie mogłam znaleźć charakterystycznego bloku i "bramy" z rurociągu, które są charakterystycznym znakiem pomagającym znaleźć Krzywy Las. Okazuje się, że na rozstaju dróg za Gryfinem trzeba nadal kierować się ulicą Łużycką, czyli wybrać rozgałęzienie prawe, a nie, jak ja na początku zrobiłam, lewe. Bo co prawda tam też dojedzie się do tego Nowego Czarnowa, ale nie do tej części, o którą chodzi. Gdy po prawej stronie szosy będzie widać duży blok, trzeba przy nim zaparkować i przejść pod "bramą" z rurociągu w las. Krzywe drzewa nie są daleko, skręca się w lewo według napisów i po chwili się tam jest. Rzeczywiście wygląda to niesamowicie.
Skąd coś takiego się wzięło? Nie wiadomo. Są różne teorie, w tym mniej lub bardziej psychodeliczne. Jak głosi jedna z nich, drzewa zostały specjalnie wyhodowane w taki sposób przez Niemców, by po ścięciu robiły za niemal gotowe meble gięte lub płozy do sań. Inna, że hitlerowcy testowali tu różne dziwne bronie. Kolejna teoria oczywiście mówi o UFO, które przyleciało i pokrzywiło las sobie tylko wiadomym sposobem. Według bardziej "naukowej" hipotezy to śnieg przysypywał młode drzewka, powodując ich krzywy wzrost. Ale czemu przysypał w taki sposób akurat ten niewielki obszar?
Na koniec trochę zdjęć ze Świnoujścia i okolic. Pierwszy raz pojechałam do tego miasta własnym autem i dzięki temu poznałam uroki przeprawy promowej. Można z tym oszaleć. Nie wiem, co tam się dzieje w sezonie turystycznym. Czemu nie da się zbudować normalnego mostu? Nie-mieszkańcy muszą wszyscy korzystać z przeprawy przy ulicy Karsiborskiej, na obrzeżach miasta. Czekałam godzinę w wielkim korku, żeby wjechać na prom. Potem korzystałam z tego jeszcze trzy razy i miałam trochę więcej szczęścia, czego nie można powiedzieć o podróżujących wtedy w drugą stronę - korki są czasem nawet kilkukilometrowe. Warto zdawać sobie z tego sprawę, planując cokolwiek w tym miejscu.
Tak było w Świnoujściu:
Rezerwat ptaków Karsiborska Kępa zwiedzałam w tym roku przy pochmurnym niebie. Parę lat temu, jeszcze ze starym aparatem, miałam więcej szczęścia, więc pokażę też trochę starych zdjęć. Żeby tam dojechać, trzeba kierować się na ulicę 1 Maja w Świnoujściu i jechać nią, dopóki nie zobaczy się drogowskazu prowadzącego w lewo do rezerwatu. Tam zostawiłam samochód pod ostatnią posesją.
Cały szlak ma około siedem kilometrów, przeszłam tylko część. Idzie się przez wysokie trzciny do wieży widokowej, a potem w prawo między jeziorami i łąkami. W tym roku pasło się tam kilka koni i bardzo ciekawskich krów wraz z byczkami, które wpatrywały się we mnie, a niekiedy nawet brykały w moją stronę, na szczęście za ogrodzeniem, choć dość niskim i wątłym. Przyznam, że tego rodzaju emocji się tam nie spodziewałam.
W rezerwacie żyje około 140 gatunków ptaków, w tym rzadko występujących lub zagrożonych. Przy odrobinie szczęścia da się wypatrzyć jakiegoś ptaka nawet gołym okiem. Parę lat temu upolowałam tu prastarym aparacikiem takie coś i zastanawiałam się, czy to nie wodniczka, bo trochę chyba tak wygląda. Ktoś się zna?
Tak było wtedy, w kwietniu:
Kiedy parę lat temu nie miałam jeszcze samochodu i jeździłam do Świnoujścia pociągiem, zawsze chodziłam plażą do Ahlbeck, Heringsdorf i Bansin. Bardzo lubię niemieckie nadmorskie kurorty, oczywiście gdy nie ma tam tłumów. Jeszcze nigdy nie przekraczałam własnym autem granicy kraju i tym razem postanowiłam spróbować pojechać chociaż na parking w centrum Ahlbeck, no więc pierwsze koty za płoty;>
Hotele, wille w charakterystycznym stylu (zauważyłam, że po polskiej stronie zaczynają je podrabiać), widoczne nawet ze Świnoujścia kosze plażowe, łódki. Wszystko było po staremu.
Potem poszłam plażą w kierunku Heringsdorf. Bardzo lubię Niemcy, nawet po takiej króciutkiej wizycie zatęskniłam za tym krajem, nie tylko za okolicami Świnoujścia, ale za Rugią i Saksonią też, może kiedyś tam też powiesiexuję, jeśli się odważę.
W Ahlbeck weszłam jeszcze na molo:
Na koniec różne zachodniopomorskie bezdroża:
Ja odnośnie tych krzywych drzew.. gdzies juz o tym lesie czytałam.. podobno właściciel lasu robil sanie i tak je wyginał kiedy były młode zeby potem bez problemu wycinac z nich płozy do sań .. ot i cała tajemnica.
OdpowiedzUsuńNie wiem jakiej nawigacji używasz,ale w mojej (Yanosik) jeżeli tworzą się korki,trasa aktualizuje się i kieruje mnie szybszym objazdem. Chociaż w Świnoujściu przy przeprawie promowej raczej ta opcja nie byłaby za bardzo przydatna.
OdpowiedzUsuńA dlaczego mój poprzedni komentarz jest dodany o godz. 22.13? Przecież opublikowałem go dziś 5.01.2017.,kilka minut po godz. 7-ej rano. Obecny piszę o godz. 15.40,ciekawe o której godz. będzie opublikowany.
OdpowiedzUsuńrzeczywiście coś jest tu przestawione z godzinami:>nie wiem dlaczego tak jest
OdpowiedzUsuńo ja np pisze ten komentarz o 16 coś a tu polazuje że 7:21
OdpowiedzUsuńWygląda to tak,jakby komentarze były publikowane 9 godz. przed realnym czasem ich dodania. Godzina opublikowania komentarza jest taka sama jak np. w Los Angeles w USA. Może akurat tam znajduje się serwer tego bloga,bo nic innego nie przychodzi mi do głowy.
Usuń