czwartek, 10 września 2015

Opuszczone miejsca w Puszczy Kampinoskiej i nie tylko, część 34

Opuszczona stodółka z kolumną grecką i starymi zdjęciami, historia utraty radiodbiornika "Jola", wyprawa do zachodnich części Puszczy Kampinoskiej i tamtejsze chatki w lesie oraz dom zły z czaszką i pouczającym socrealistycznym kalendarzem dla przodowników pracy.






Opuszczona stodółka z kolumienką stoi na odludziu, na dość bliskich obrzeżach Puszczy Kampinoskiej. Niby skromny obiekt w porównaniu z niektórymi innymi, jakie ostatnio miałam okazję zwiedzić, ale bardzo miło go wspominam;> Zobaczyłam ten budynek jeszcze wczesną wiosną, idąc drogą. Malutki domek stojący obok stodółki był zamknięty, a przed jego drzwiami stały znicze. Czasem zastaje się tak widok w opuszczonych domach. Niekiedy znicze stoją też w środku budynku, niektóre leżą nawet na łóżku.



Stodółka nie miała drzwi ani jednej całej ściany. A w środku...


Kolumna firmy Rukarbud wyposażeniem każdej szanującej się stodoły!


W sianie leżały stare obrazki zrobione z powsadzanych w ramki zdjęć rodzinnych.





Najwyraźniej w 1975 roku było włamanie do domku. Oto, co się stało: "Stwierdziłem brak następujących przedmiotów: radioodbiornik Jola wartości 2500 zł, garnitur z elany koloru czarnego wartości 3000 zł"













Dom Zły z Czaszką, znaleziony przez Przemka, wygląda jak dekoracja do horroru ustawiona na środku pustego pola. Latem pewnie łatwo przegapić ten obiekt przez krzaczory. Zimą i wczesną wiosną jest widoczny. Kompletnie nie pasuje do okolicznych zabudowań. Ceglany, spory, otoczony starymi drzewami jak jakiś stary dworek.




W środku już bardzo mało się zachowało. Ciekawy fant odkryłam dopiero na strychu.




Jakieś zagadkowe przetwory sprzed lat:


A na strychu leżała sobie gruba księga, już chyba nawet bez okładek. Otworzyłam ją i zobaczyłam stary kalendarz.Nie udało mi się znaleźć dat,  dziwo. Jakieś takie  połączenie kalendarza, który kiedyś stanowił źródło mądrości dla tak zwanego ludu z socrealistycznymi motywami. Są wiersze o złych dziedzicach i dziarskich przodownikach. Nie  zabrakło doniesień z podboju kosmosu przez Związek Radziecki.




To ciekawe - rysunek według podpisu ma przedstawiać robotnika (zapewne radzieckiego) "pracującego przy montażu sztucznego satelity":>


Tutaj z kolei wierszyk o tym, że jak podrywać, to tylko na przodownika pracy:












Przed samymi drzwiami do domu leżała czaszka jakiegoś zwierzęcia:






Tego lata zabrałam się za dokładniejsze zwiedzanie północno-zachodnich części Puszczy Kampinoskiej. To inny świat niż część wschodnia lasu. Tam co prawda też nie ma tłumów, ale na zachodzie lasu jest kompletnie pusto. Sporadycznie można tam kogokolwiek spotkać. W połowie sierpnia zaparkowałam w Piaskach Królewskich i ruszyłam trasą Piaski-niebieskim szlakiem do Śladowa-skrótami do nieczynnych torów kolejowych-powrót żółtym szlakiem rowerowym. Przy okazji chciałam zerknąć na niesprawdzone jeszcze przeze mnie miejsca, zaznaczone na mapie brązowymi kwadracikami w środku lasu, a więc potencjalne opuszczone gospodarstwa, ale równie dobrze same piwniczki i fundamenty. Jest tego sporo, a znajdowanie każdego miejsca po kolei nie pozwala się nudzić. Rezultaty poszukiwań nie były może wiesiexowo powalające, ale na pewno i tak urokliwe. Droga najpierw jest prosta i prowadzi wzdłuż dawnych torów kolejowych, ciągnących się do Tułowic. Jeżeli ktoś chce urządzić sobie wycieczkę śladem tych torów, może spokojnie to zrobić, choć nie da się iść po samych szynach i nasypie, czasem nawet z resztkami podkładów - rosną tam już drzewa. Ale wzdłuż torów prowadzą drogi i da się je cały czas obserwować.




 Po drodze natknęłam się na opuszczony wagon towarowy letniskowy:>


 Droga częściowo prowadzi przez pola, obok drzewek owocowych.






 Tak wyglądają tory przecięte przez leśną drogę. Na sporej części torowiska brakuje już szyn.





 Mogiła żołnierza przy krzyżu w Kromnowie.







Szlak w pewnym momencie zakręca w prawo i wychodzi z lasu. Idzie się przez mostek i dalej według mapy droga powinna prowadzić czymś w rodzaju wału nad Kanałem Kromnowskim. No i tutaj zaczęły się kłopoty. Najpierw nie było jeszcze tak źle.


 Ale droga bardzo szybko zrobiła się ledwo widoczna w krzaczorach.


W oddali za polami stały zabudowania Kromnowa. Znalazłam m.in. wierzbę, na którą prowadziła drabina:> Dla widoków warto było brnąć w zaroślach.











Zauważyłam coś biało-czarnego na końcu jednego z pól. Mały budyneczek, krowa? Gdy trochę się zbliżyłam, zorientowałam się, że to strach na wróble (?) zrobiony z ogromnego pluszaka. Dobrnęłam do niego przez pole. Wielki, sztuczny kot pośrodku niczego:>




Dalej szło się coraz gorzej. Drogi nie było nigdzie. Na szczycie wału krzaki, na dole zarośla. Gdy zobaczyłam coś, co chyba było barszczem Sosnowskiego, nie miałam już wątpliwości, że pora się z żalem poddać. Spróbuję jeszcze przejść tym odcinkiem niebieskiego szlaku w porze bez krzaczorów.



Póki co postanowiłam przedostać się do lasu jednym z kilku zaznaczonych na mapie mostków. Wdrapałam się na wal i zobaczyłam taką kładkę:


Ledwo się to trzymało, ale przeszłam:>



Za mostkiem też nie było drogi, więc musiałam iść przez las bez niej, ale to tylko kawałeczek. Szybko wyszłam na szeroką drogę prowadzącą w kierunku szosy na Tułowice. Wśród zaznaczonych na mapie gospodarstw były i same miejsca po nich, i jedno zamieszkałe domostwo. Spotkałam tuż przy drodze dwie sarenki - dużą i małą. Były tak zajęte obgryzaniem jakichś roślin, że chyba mnie nie zauważyły zza drzew. W końcu mała sarenka przysiadła sobie w trawie, a duża dalej szukała jedzenia.



Chciałam kierować się zgodnie z mapą na południe różnymi skrótami - tak, by dotrzeć do skrzyżowania dróg z krzyżem czy kapliczką. Ale mapowa rzeczywistość okazała się być nieco inna niż leśna. W końcu doszłam do tego rozstaju dróg - z krzyżem, jak się okazało - innym skrótem, niż zamierzałam, błądząc i trafiając na ślepe dróżki.







W tym momencie wszystko było już jasne. Pozostawało iść za krzyżem dobrze już widoczną drogą dalej na południe, aż do trasy prowadzącej wzdłuż dawnych torów kolejowych. Stamtąd szłam już prostą drogą na Piaski Królewskie.









Po drodze pojawiały się kolejne pozostałości gospodarstw. Trzeba było schodzić z drogi w małe przecznice i szukać dawnych posesji.









O dziwo, poza tymi składającymi się już tylko z piwniczek i resztek murów, trafiło się parę domów w całości, chociaż już zupełnie pustych.














Na koniec jeszcze jedno opuszczone gospodarstwo, znalezione tego dnia. Domek ładny od zewnątrz, w środku praktycznie pusty. Został jednak jeden ciekawy fant - pozostałości białej szafeczki, choć już bez drzwi.









 



c.d.n.

4 komentarze:

  1. jaki fajny jest ten Twój blog! Zaglądam czasami poniewaz ciekawe rzeczy dodajesz :) powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Niebieski szlak na wale przeciwpowodziowym wzdłuż Kanału Kromnowskiego,jest ciężki do przejścia na odcinku ok. 2 km. Potem dalej można iść po samym wale,bo są wycięte krzewy. Widocznie sami rolnicy zadbali o to,żeby ułatwić sobie przejazd na swoje pola. Zresztą na samym wale widoczne są ślady po przejeździe pojazdów rolniczych,głównie traktorów.

    OdpowiedzUsuń