czwartek, 16 marca 2017

Puszcza Białowieska, podlaskie cmentarze i inne miejsca część 11

W przedostatnim już odcinku relacji z jesiennej wycieczki na Podlasie - opuszczony domek, mały cerkiewny cmentarzyk w Orli, ewangelicka część cmentarza w Supraślu i tak zwane różne bezdroża, czyli podlaskie drogi, chatki, pola, lasy i kapliczki spotkane podczas całej trasy.






Opuszczony dom z książeczką wojskową znalazłam przypadkiem na początku mojej trasy. Było rano, lekki przymrozek. Drewniana chatka stała sobie pośrodku małej wsi i wyglądało na to, ze zaprasza do odwiedzin.



W środku panował taki... porządek. Niby opróżnione, mało rzeczy, ale takich, jakby ktoś zostawił ich kilka specjalnie. Miało się wrażenie, że wnętrza są wciąż w jakiś sposób urządzone.







Na jednej z półek taki widok:













Czynna cerkiew św. Michała Archanioła w Orli zamknięta, ale wokół niej - minicmentarz:












Cmentarz ewangelicki w Supraślu jest tuż obok cmentarza katolickiego przy głównej drodze prowadzącej na Supraśl od Białegostoku. Łatwo poznać to miejsce po kaplicy rodziny Buchholtzów, została zbudowana w 1904 roku. Wygląda jak cały kościół, a nie cmentarna kaplica:
























Na koniec różne podlaskie widoki z całej październikowej trasy, z różnych części województwa. W ostatnim odcinku pokażę Świętą Górę Grabarkę.


















































c.d.n.

3 komentarze:

  1. Odnośnie książeczki wojskowej,to moja jest koloru ciemno zielonego i mniejsza. Do WKU musiałem stawić się tak jak każdy mężczyzna po ukończeniu 18 lub 19 lat (nie pamiętam już dokładnie). W PRL-u służba wojskowa trwała 2 lata,później zmniejszono ją do 1,5 roku. Mnie na szczęście ominął zaszczyt pełnienia zasadniczej służby wojskowej. Nigdy nie ciągnęło mnie do wojska. Może dlatego,że jestem indywidualistą i lubię mieć swoje zdanie. A w wojsku jest to niewskazane;). I dobrze się stało,że nie ma już przymusowego poboru do wojska. Bo o ile z niewolnika nie ma dobrego pracownika,to przymusowy poborowy nigdy nie będzie dobrym żołnierzem.

    Natomiast dobrym pomysłem byłoby ponowne wprowadzenie do szkół lekcji przysposobienia obronnego. Należałoby tylko zmienić program nauczania. Znajomość stopni wojskowych,rodzajów broni i strzelanie,nie każdemu są potrzebne. Ale tzw. szkoła przetrwania (czyli umiejętność zbudowania prowizorycznego schronienia,rozpalenia ognia,orientacji w terenie etc.)jak najbardziej przydałaby się każdemu. Zwłaszcza tym,którzy zabłądzą w lesie lub w górach i zmuszeni będą tam spędzić noc.

    OdpowiedzUsuń
  2. W imieniu Galerii 1 im. B. Słomki działającej przy Instytucie Historii Sztuki KUL zapraszam do wzięcia udziału w naborze prac do zbiorowej wystawy "Popiół czy diament? Fotografie zapomnianych miejsc".


    https://www.facebook.com/events/1324420337651382/


    Pozdrawiam serdecznie,
    Paula Krzykowska

    OdpowiedzUsuń
  3. Podziwiam Panią, że nie boi się Pani wchodzić do wnętrz opuszczonych domów. Ja raz zatrzymałam się koło opuszczonego drewnianego domu, który już prawie się zawalił. Postałam może ze 2 minuty, rozejrzałam się dokoła, do środka zajrzałam, ale z dużej odległości, bałam się, że może coś złego zobaczę, sama nie wiem albo raczej wyobraźnia za bardzo rozwinięta :)

    OdpowiedzUsuń