czwartek, 25 czerwca 2015

Opuszczone miejsca północnego Mazowsza, część 9

Podczas tej wiosennej wyprawy zwiedzałam tylko opuszczone domki. Szukałam ich metodą "na chybił trafił", czyli w domu spisałam z mapy Google nazwy kilkunastu wsi, tak, żeby zatoczyć samochodem pętlę przez kilka gmin, a na miejscu wpisywałam kolejno wsie do nawigacji i jeździłam przez cały dzień.






Wiosną wyjątkowo mi się darzyło podczas tych wypraw. Gdzie nie pojechałam, przez parę godzin znajdowałam kilka domów, także dużej wiesiexowej klasy. Tak było też podczas objazdu okolic Płocka w kwietniu, szczęście znów dopisało, bo to jest w ogromnej mierze kwestia szczęścia. Na przykład jeden ze świetnych obiektów znalazłam, bo zagapiłam się na kapliczkę i nie zauważyłam, że nawigacja każe zakręcać. Pojechałam prosto i po kilkuset metrach natrafiłam na ten obiekt. Był to Dom z pamiętnikiem.



Przed domem stały ogórki, drzwi otwarte. Ostrożnie zajrzałam - no i na szczęście domek był opuszczony.





W pierwszej izbie po lewej - pusto, ale ładne niebieskie ściany i przedziwne liczydło czy inny kalendarz z jakimiś kotami, mniejszym i większym:>







Już miałam iść do następnego pokoju, ale na parapecie zauważyłam zakurzone zdjęcie legitymacyjne jakiejś kobiety i dwa święte obrazy. Schyliłam się, a przy samej ścianie leżały pozwijane kolejne zdjęcia rodzinne.
 











W przedpokoju stał kredens. Na nim - dwie pary okularów z "rączkami" (jak to się nazywa?;>) w górze. Porobiłam im zdjęcia w różnych konfiguracjach, a odchodząc, postawiłam znów rączki tak, jak były. Trzeba tak robić, żeby obiekty zachowały naturalność no i żeby zostawiać tylko przysłowiowe ślady stóp, zbierając tylko zdjęcia;>







Okulary leżały na jakimś notatniku. Otworzyłam go i zobaczyłam szkolny pamiętnik z 1977 roku:> Też taki miałam w podstawówce. Dla młodszych czytelników - to był taki zeszycik, gdzie znajomi się "wpisywali", czyli robili różne rysunki, dodawali do tego wierszyki. Nie to samo, co "Złote myśli" lub "ABC", bo bez pytań, na które trzeba było odpowiadać (typu "Twój ulubiony piosenkarz?"). Miał być koniecznie wierszyk, a do tego zrobiony flamastrami rysunek, naklejka czy coś wyciętego z gazety.


Oto wpisy:



 "Ku pamięci niech ci diabeł łep ukręci. Na pamiątkę bardzo miłej koleżance" ;>>









 "Na maleńkiej łodzi kochają się młodzi, a wrona im kracze: Za wcześnie, smarkacze"



 "Na górze pies, na dole kotek / A my dwie myszki skore do psotek"





"Wszyscy się wpisują, lecz tego nie wiedzą, że ten pamiętniczek kiedyś myszki zjedzą" - no prawie się sprawdziło. Ciekawe, że i w pamiętniku, i w różnych innych miejscach domu przewijała się nazwa Gdynia. Tak, jakby ktoś przeprowadził się z Gdyni do tej małej wsi pod Płockiem.


 "Kiedy Beatka się ożeni, pamiętniczek żuci w kąt :>>


"Ku pamięci!!! Upłyną szybko chwile, jak potok płynie czas [? może miało być "w las"?],  za miesiąc, dzień, za chwilę razem nie będzie nas"


Obok pamiętnika - zdjęcie ślubne. Ciekawe, co stało się z mieszkańcami, czemu zostawili otwarty na oścież dom, bez ogrodzenia i z pamiątkami w środku.





 




Fant, który znalazłam na końcu, był chyba jednym z lepszych odkrytych w ogóle w chatkach. Legitymacja członka PZPR, w której ktoś wstydliwie schował święty obrazek;>





 Była jeszcze jedna izba, ze świętym obrazem, makatką i starannie rozpisanymi w tabeli danymi na temat "pokrycia loch w roku gospodarczym 1987-1988":














Dom z kolorową lampką znalazłam zupełnie gdzie indziej. Wyglądał na kompletną ruinę, ale w środku dało się znaleźć kilka fajnych fantów.



Dorodne grzyby pośrodku kuchni:
















Najlepsza była lampka z kolorowych szkiełek. Podobne znajdowałam w kilku opuszczonych domach w Puszczy Kampinoskiej. Jeden z nich, domek we wsi Zamość, niestety już nie istnieje.









Na koniec odcinka różne płockie bezdroża:













c.d.n.