piątek, 24 lipca 2015

Opuszczone miejsca wschodniej części województwa łódzkiego część 4

W ostatniej póki co części relacji z wyprawy na pogranicze Łódzkiego i Mazowsza: różowa chatka z Jezusem, apokaliptyczny domek, budynek z monidłem i portretem dziecka no i mały domek piły:>






Trzy pierwsze domki pokazane w tym odcinku zostały znalezione przez Przemka, ja podążyłam jego śladem po paru miesiącach od wymiany lokalizacji. Było warto. Zwłaszcza w przypadku Domku z napisami na ścianie.



Tak, napisy na ścianach to wandalizm i głupota. Ale muszę szczerze przyznać, że w tym jednym przypadku widok robił wrażenie właśnie z powodu "graffiti", bo pośrodku ściany wciąż wisiała Matka Boska. Widok jakiś taki... apokalityczny;>


W ogóle cała pierwsza izba wyglądała jak po najeździe barbarzyńców z "Mechanicznej Pomarańczy" na spokojny domek. Dobrze zachowany układ mebli, a do tego te napisy i dewastacja.





"Kila słów od Janka. Lot był spokojny. Czuję się dobrze, już się przyzwyczaiłem do zmiany czasu. Pogoda podobna do naszej w Polsce. Bardzo duże przestrzenie... podobnie w mieście. [...] December 7 1990 London Canada"














 






 

Znów znalazłam w opuszczonym domu ręcznie pisany modlitewnik czy też śpiewnik. Może ludzie przepisywali kościelne egzemplarze, bo nie było ich stać na zakup własnego.





W drugiej izbie dewastacja znacznie większa, ale i niezłe fanty. Pod ścianą nagle owinięta sreberkiem gwiazda, jakby z Jasełek. Do tego klasyczna, wyszywana kolorową nicią na białym tle makatka i stary modlitewnik, tym razem drukowany.








 

 Oto znaleziony modlitewnik:






Dwie kolejne chatki miałam znaleźć w malutkiej i ładnej wsi o sympatycznej nazwie, której z wiesiexowych względów podać niestety nie mogę. Najpierw myślałam, że nie dam rady tam dojechać  - droga była tak błotnista i dziurawa, że wycofałam małe autko, zanim stało się coś złego i pojechałam naokoło. Drugi dojazd okazał się jeszcze gorszy, ale szukałam dalej trzecia z kolei droga dała radę. Na koniec trzeba było wjechać w drugi koniec tej pierwszej drogi zresztą, ale już o wiele bardziej wygodny. Pierwsza chatka, Dom z różowymi ścianami, stała na końcu wioski:


Środek był bardzo miły, w ciepłych kolorach.



W kolejnej izbie  - różowe ściany we wzorki:>















Druga chatka, Dziurawy Dom, stała samotnie na środku pola. Okna już nie istniały, drzwi stały otworem. Tym mocniejsze wrażenie robiła cała kolekcja świętych obrazów i makatek pozostawiona w środku mimo pozornego całkowitego wybebeszenia:














Za oknem bez szyby zaorane pole, a tam na ścianie wciąż wisi klasyczny Jezusek:






Ceglany dom z monidłem znalazłam przypadkiem obok pewnej innej ciekawej chatki w regionie. Jest na sprzedaż. Drzwi wyważone, a środek - starannie posprzątany. Ale z wyjątkiem ścian i sufitu.


Ładny żyrandol, widywany już przeze mnie w innych opuszczonych domach, piękne klasyczne monidło, obok na ścianie - nagle portrecik małego dziecka. Czemu nikt tego nie zabrał, skoro wyniesiono prawie wszystko?













W gospodarczej przybudówce - graciarnia, warsztacik i kolejny święty obrazek. Zjawisko wieszania ich w takich miejscach jest częste.



Dom piły został znaleziony przypadkiem w trasie. W środku - ciemna graciarnia i kompletna dewastacja, ale na parapecie - malowniczo ułożona piła z ząbkami:>




Na koniec jak zwykle różne bezdroża:




Tutaj nie opuszczony zameczek w Białej Rawskiej. Dawno temu już go pokazywałam. Tym razem na drzewach też było pełno gawronów czy innych podobnych ptaków, które krakały wniebogłosy.





Trójkątna niebieska kapliczka przy drodze od wsi do wsi:




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz