Pozbierałam domy zwiedzane podczas paru wycieczek wschodnimi obrzeżami Łódzkiego. Tym razem: inwazja jeleni na makatce, komunijny chłopiec z trucizną, odklejona twarz na świętym obrazie i nie tylko:> Będzie jeszcze jeden odcinek z tych zwiedzonych do tej pory obrzeży.
Dom z makatką z jeleniami znalazł Przemek. Gdy zobaczyłam jego zdjęcie tej zwierzyny, stwierdziłam, że każda ilość kilometrów jest warta zobaczenia fantu na własne oczy;> Tyle jeleni na jednej makatce? Było wiele wyszywanek, ale aż takich nie. Chatka stała sobie pośrodku pewnej wsi, przy głównej drodze.
Hyc! I już byłam przy jeleniach:
Domek był w miarę dobrze zachowany. Nie brakowało świętych obrazów, a nawet naklejek z postaciami z "Dynastii".
Jelenie wisiały nad łóżkiem z brudną pościelą. Niestety, ale coś takiego bywa łożem śmierci ostatniego właściciela. Nie wiem, jak było z tą chatą. W każdym razie wyglądała na opuszczoną od dość dawna.
W przedsionku - kolejne święte obrazy.
Druga, większa izba była zupełnie ciemna - okna zabite deskami. Dzięki latarce i fleszowi w aparacie dało się jednak wszystko obejrzeć. Pokazały się kolejne piękne obrazy.
Dom z komunijnym chłopcem i trucizną stoi sobie pośrodku pewnej wsi na pograniczu Łódzkiego i Mazowsza. Drzwi brak, a w środku mało co zostało, ale te pojedyncze fanty okazały się bardzo ciekawe.
Pierwsza izba - klasyczny pokój z papieżem, krzyżem, kanapą i tak dalej:
W drugiej izbie na ścianie wisiał ponury obraz z komunijnym chłopcem:
Na kredensie leżał portret z małym góralem:
A na parapecie.. trucizna:
Dom z lusterkiem kwiatowym zauważyłam z samochodu. Budynek stał bardzo blisko zamieszkałych posesji. Na podwórku obok byli sąsiedzi - w takiej sytuacji często warto zagadać i wyjaśnić, o co chodzi, żeby nie wyjść na złodzieja czy jakiegoś innego podejrzanego typa. Tak też zrobiłam. Okazało się, że wbrew moim obawom nowy dom obok to inna działka, a nie siedziba aktualnych właścicieli. Sąsiedzi nie protestowali przeciwko zwiedzaniu. Pozostawało dość trudne, ale możliwe wejście do środka bez niszczenia niczego - co jest warunkiem wiesiexowania.
W środku - biały kredensik, święte obrazy, półeczki druciane na kwiaty i pralka:>
Bardzo spodobał mi się ten święty obraz Matki Boskiej. Twarz postaci odpadła od całości, co stwarza wiesiexowy klimat, że tak powiem.
Nad drzwiami, poza krzyżem, logo Polonii1;> Wiadomo - Yattaman, Bia czarodziejskie wyzwanie, Sally Czarodziejka, Syrenka Mako...
Dom z pułapką na myszy też zauważyłam przypadkiem z samochodu, już pomału wracając do domu. Samotne gospodarstwo stało na środku pola, na obrzeżach wsi.
Wejście do środka - przez urwany przez kogoś kawałek drzwi.
No i tutaj pewna ciekawostka. Jak będę w okolicy, na pewno wrócę do tego budynku i sprawdzę, co to mogło być. Na początku nic nie zauważyłam, po prostu fotografowałam dzbanek i kubki na meblościance. Gdy w domu otwierałam kolejne pliki, pierwsze, co mi się rzuciło w oczy, to odbicie jakiejś postaci do góry nogami na dzbanku. Pierwsza myśl - że to ja. Ale robiąc zdjęcia takich detali, zawsze trzymam ręce blisko reszty ciała, żeby jak najmniej się trzęsły. No i to nie wygląda jak ja. Coś zwisało z sufitu albo było za mną? Nie zauważyłabym tego? Ciekawe:>
Na koniec różne bezdroża na pograniczu województw - z czerwca i z wczesnej wiosny.
c.d.n.
Po raz kolejny świetne zdjęcia :) Bardzo ciekawy motyw z tym dzbankiem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Michał