środa, 21 grudnia 2016

Opuszczone miejsca Podkarpacia, część 6

Podczas wrześniowej trasy na Lubelszczyznę postanowiłam zahaczyć o Podkarpacie. To kawał drogi z Warszawy, więc żal było nie skorzystać z okazji. Zwłaszcza, że w fejsbukowej rozmowie o tym, co warto zobaczyć w regionie, specjalista od cerkwi, czyli Piotr Durak, zaczął mi przypominać temat. No i już nie dało się tego odpuścić. Przecież zostało mi jeszcze kilka opuszczonych cerkwi, których nie zdążyłam zrobić dwa lata temu jadąc w Bieszczady. Tym razem odwiedziłam pięć takich obiektów, a przy okazji cmentarz greckokatolicki ze zrujnowaną kaplicą. Wszystko pokażę w paru kolejnych odcinkach. Poprzedni odcinek o Podkarpaciu TU. Opuszczone cerkwie to w wielu przypadkach tak zwane grubasy. Mówi się tak na urbexowe i wiesiexowe obiekty, które są bardzo atrakcyjne, dobrze zachowane. Kiedy wchodzi się do środka tych świątyni, wrażenie jest niesamowite. Ilość atrakcji wręcz przytłacza. Większość cerkiewnych grubasów jest pod kluczem, którego trzeba szukać, pukając do rozmaitych drzwi. Klucze są zazwyczaj stare i duże, czasem trzeba się narobić, by przekręciły się w również nie najmłodszym zamku. Ich poszukiwania potrafią być strasznie zawikłane, ale nagroda jest warta wszelkich wysiłków. W tym odcinku pokażę jedną opuszczoną cerkiew i jedną ruinę cerkiewnej dzwonnicy.





Cerkiew z opuszczonymi szatami liturgicznymi to jeden z najlepszych obiektów tego typu, jakie zwiedzałam. Jak zwykle przy wizycie w porzuconej cerkwi miałam wrażenie, że zgromadzonymi w niej atrakcjami można by spokojnie obdzielić pełno różnych miejscówek. Jest tu i kompletne, lekko podniszczone wyposażenie, są zabytkowe ikony, zdezelowane pianinko, zakrystia, a do tego bardzo oryginalna pozostałość - szaty liturgiczne, niektóre chyba bardzo stare oraz stuły.


Jak to zazwyczaj bywa w przypadku opuszczonych cerkwi, nie da się tam wejść tak sobie z marszu, trzeba szukać kluczy i zastać odpowiednie osoby w domu. Na szczęście się udało i po chwili stałam z opiekunką cerkwi na progu. A nad wejściem taki napis:


Cerkiew została zbudowana w połowie XVIII-tego wieku. Zakrystię i chór dobudowano w XIX-tym wieku podczas remontu, polichromia w środku powstała pod koniec tego stulecia, a groby na cmentarzu obok pochodzą z XIX-go i początku XX-go wieku. Po zakończeniu wojny cerkiew pełniła funkcję kościoła filialnego jednej z parafii rzymskokatolickich. Jest opuszczona od 1994 roku.


Drzwi się otwierają no i zaczyna się. Za każdym razem to robi wielkie wrażenie, choć widziałam już trochę takich opuszczonych od ponad dwudziestu lat świątyni, wyglądających na gotowe do mszy.


Nad wejściem wisi XVIII-wieczna ikona:


Opuszczony konfesjonał:


Ołtarz główny:





Opuszczone tabernakulum:


























Wnętrze cerkiewnej kopuły. Na samej górze jest schowana jeszcze jedna ikona.


Tu na zbliżeniu lepiej ją widać, chyba przedstawia Madonnę z dzieciątkiem:



 

Wota dziękczynne:



Droga krzyżowa:









Drzwi po lewej stronie od ołtarza prowadzą na zakrystię. Zawsze warto tam zajrzeć! Tutaj było zdezelowane pianinko, tablica - pewnie pozostałość po salce katechetycznej - no i pewna niepozorna szafa..;>
 







Zajrzałam do szafy, a tam opuszczone szaty liturgiczne! Jeszcze czegoś takiego nie widziałam. Na chwilę rozwiesiłam je na drzwiach od szafy.


Na półkach leżały opuszczone stuły:







Ruiny w Podemszczyźnie stoją za wsią przy drodze. To właściwie pozostałości nie samej cerkwi, tylko cerkiewnej dzwonnicy. Na początku września w pierwszej chwili przegapiłam je w zaroślach i potem trzeba było zawracać w lesie. Naprzeciwko są domy, nie trzeba szukać na bezdrożach, tylko na końcu wsi.


Cerkiew, która się tutaj znajdowała, powstała pod koniec XIX-go wieku i została zniszczona podczas II wojny światowej. Pierwotnie w dzwonnicy były miejsca na trzy dzwony, ocalał tylko jeden łuk. Ciekawe informacje można znaleźć TU. Wygląda na to, że muszę tam przy okazji wrócić i dokładniej obejrzeć to miejsce. Przegapiłam pobliski schron Linii Mołotowa, gdzie wmurowano fragmenty krzyży.


Tuż obok stoi XIX-wieczny kamienny krzyż:




Na ziemi leżą omszałe kamienie, pewnie też pozostałości po podmurówce dawnej (drewnianej) budowli lub może po przycerkiewnym cmentarzu. Takie miejsce po cerkwi nazywa się cerkwisko. Sporo ich także w Bieszczadach, gdzie niszczono całe wsie, wysiedlano ludność prawosławną, równano cerkwie z ziemią.





c.d.n.

1 komentarz: