środa, 1 czerwca 2016

Opuszczone miejsca i przyroda Wielkopolski, część 8

Po wiesiexowych sielskich klimatach pora na coś z kompletnie innej beczki - opuszczony szpital w Wielkopolsce. Ten bardzo duży obiekt pełen atrakcji jest wart oddzielnego odcinka.






Opuszczony szpital często mi się nie trafia. Robię prawie same niewielkie obiekty, do tego jestem przyzwyczajona. Ale usłyszałam o tym budynku od urbexowych znajomych i postanowiłam spróbować szczęścia. No i udało mi się zwiedzić cały obiekt. Jak się okazało, jest rewelacyjny i zachęcił mnie do zapuszczania się w różne inne opuszczone budynki niż tylko moje ulubione chatki czy pałace. Spędziłam tam ponad godzinę w dziesiątkach kolejnych pomieszczeń. Przed tym szpitalem robiłam tylko porzucony psychiatryk w Gdańsku - dziś już nie istniejący, no i równie słynną, co totalnie ogołoconą ze wszystkiego Zofiówkę. Ten obiekt to zupełnie inna liga.


Zabytkowy szpital jest ciekawy nie tylko z powodu pozostałości - ich ilość zresztą bardzo mnie zaskoczyła - ale też architektonicznie. Zbudowano go w połowie XIX wieku, potem był przerabiany. Okolica słynęła z wód mineralnych o leczniczych właściwościach. Przez miejscowość przewinęli się także sławni kuracjusze, znani politycy i poeci.



Ciekawe są wspomnienia ludzi, którzy leczyli się przed laty w tym budynku. Po pozostałościach bardzo widać, że szpital zajmował się leczeniem dzieci. Wśród wspomnień są dobre i złe pielęgniarki, wyświetlanie filmów, rozrabianie i nielubiany twaróg:> Szpital został zlikwidowany  mniej więcej dziesięć lat temu z powodu trudności finansowych.



W środku wszędzie czają się ciekawe szpitalne fanty. Wózek inwalidzki to jeden z najbardziej cennych rodzajów pozostałości w opuszczonych budynkach. Przed zwiedzaniem tego szpitala natknęłam się na trzy porzucone wózki, w trzech różnych opuszczonych domach na Mazowszu. Ten był czwarty:






Najciekawszy jest parter, co nie znaczy, że nie warto obejrzeć piętra - tam też dużo się zachowało. Chyba największe wrażenie robią te opuszczone sprzęty medyczne:







Łóżko szpitalne, obok porzucona różowa maskotka:




Dziwnie jest chodzić samotnie po wielkim opuszczonym szpitalu. Trzeba uważać, żeby ręka aż tak nie drgała podczas robienia zdjęć.
 

 

Na prawie samym końcu korytarza na parterze - sala zajęć plastycznych dla pacjentów? Sztuczne kwiatki, jakieś plecionki, a na stoliku robione z patyków ludziki z oczami.









Pomieszczeń jest pełno i do każdego warto zajrzeć. Prawie wszędzie są jakieś pozostałości. O co chodziło w tej? Aniołek zrobiony z papieru, jak kolaż:> Pewnie robiły to dzieci, które się tu leczyły.


Opuszczona inhalatornia z jakimiś buteleczkami, starym telefonem, meblami i farbą łuszczącą się na ścianach:










Kompletnym zaskoczeniem była sala gimnastyczna, pewnie do ćwiczeń rehabilitacyjnych. Urządzenia, paletki do kometki, jakieś koło na środku pomieszczenia.








Inne pomieszczenie i zbiór buteleczek:



Na każdym kroku spotykało się malunki dawnych pacjentów. Czasem całe ściany korytarzy były wymalowane, czasem w w dziwne zwierzęta i rośliny, innym razem w słońce i chmury:


Model budynku w gablocie na piętrze. Opuszczonego modelu opuszczonego budynku jeszcze nie widziałam:>



Opuszczony kitel. Wcześniej widziałam taki - też powieszony na ścianie - w pewnym warszawskim porzuconym przedszkolu, w gabinecie pielęgniarek.











W pierwszej chwili to wygląda, jakby leżało jakieś ciało:







Zdjęcia szpitala sprzed lat:





















Próbówki-giganty na postumencie?:>








































Buldog i Matka Boska:>




Święte obrazki można było spotkać w wielu miejscach szpitala. To jak wiadomo żelazna klasyka urbexu i wiesiexu.























Religijne kolorowanki - i nie tylko religijne - wciąż przyczepione do tablicy:








































 

Na koniec ciekawostka. Gdy już wychodziłam ze szpitala po długim zwiedzaniu, wydawało mi się, że wózek sam się porusza. Potem zobaczyłam, że na jednym zdjęciu nawet trochę tak to wygląda;>


c.d.n.

6 komentarzy:

  1. Wow, niesamowite są takie opuszczone miejsca. Ja bym tam sama nie weszła, za wielki tchórz ze mnie :D. Dziękuję za zdjęcia, dzięki którym mogłam tam zajrzeć nie wychodząc z domu;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Najlepszy wpis w całej Pani karierze. Owacje na stojąco! ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda bardzo tej makiety. Oby nikomu nie przyszło do głowy jej zniszczyć...
    Obiekt naprawdę wyjątkowy. Są może jakieś plany ponownego wykorzystania budynku?

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozbawiła mnie wzmianka o kitlu w opuszczonym przedszkolu; też spotkałem ten kitel. Przeżycie było o tyle ciekawsze, że dawno temu to było moje przedszkole. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ależ fajny wpis. To jest prawdziwe oddawanie klimatu i emocji. Tak trzymać!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wpis cudny, ale ja też chciałbym zwrócić uwagę na zdjęcia. Są zawsze świetnym dopełnieniem opowiadanych historii bo jak to się mówi - czasem znaczą więcej niż tysiąc słów. Tu to się też zdecydowanie sprawdza. Gratulacje!

    OdpowiedzUsuń