Dom z trzema monidłami stał na obrzeżach małej wsi. W czerwcu, najgorszej porze na eksplorację z powodu wszędobylskich, wielkich krzaczorów, trzeba było się tam przedzierać przez gąszcz.
Na parapecie dobrze zachowana lampa naftowa - dosyć częste znalezisko w opuszczonej chacie. Obok - "świadectwo robotnika wykwalifikowanego" z czasów PRL.
Zerknęłam za szafę i zobaczyłam oparte o nią obrazy. Okazało się, że to trzy piękne monidła.
Było jeszcze drugie pomieszczenie, do którego droga prowadziła przez ciemny przedsionek. Stała tam taka drewniana szafa:
Drugi pokój najwyraźniej pełnił kiedyś funkcję kuchni.
Maryjka, majonez i chochla:
Była jeszcze przybudówka gospodarcza, jeszcze bardziej zarośnięta. Darowałam sobie wchodzenie, ale przez okno widać było ładny kredensik:
Dom szyjącej gospodyni stał na środku pola i oczywiście też był porośnięty, czym się da, chyba nawet barszczem Sosnowskiego. Na tej wycieczce zresztą poparzyłam sobie ręce jakimiś roślinami, możliwe, że tym, na szczęście ślady już zeszły.
W środku duża dewastacja, ale i trochę fajnych fantów.
Dopiero w domu zorientowałam się, jakie walory literackie ma ta przypadkowo sfotografowana powieść;> Chyba nawet jest bardzo stara, sądząc nie tylko po stylu, ale i pisowni. Jakiś "piszczyk" oskarża bohatera o zabicie niejakiej Clelji. "Patrzył na reportera badawczo, jakby ten był pająkiem pod mikroskopem, a myślał nie o swojej krzywdzie, ani o pomiataniu jego godnością ludzką, myślał jeno o swej miłości do Clelji, co była, jako ten kielich na ołtarzu!". Wspaniałe zdanie;>
Zakochana para w dzianinie <3
"Zwracam się z prośbą do obywatela dyrektora...". 1988 rok. Ostatnie chwile na używanie zwrotu "obywatel dyrektor".
A tam jakieś księgi archeologiczne.
Były też oczywiście modlitewnik i tuż obok partyjno-socrealistyczne pozostałości z czasów PRL - bardzo często spotykana w opuszczonych chatach mikstura.
O Domu ze zniczem powiedziała mi okoliczna mieszkanka. Zobaczyła, jak wchodzę do innej, jak się okazało całkowicie spalonej od środka chatki i wywiązała się rozmowa o opuszczonych domach w regionie.
W środku skromne, ale sympatyczne pozostałości, w tym duży, niebieski znicz stojący na szafce. Czasem spotyka się znicze albo przed opuszczonymi domami, albo w środku.
Tarka:> Jak już wiele razy pisałam, to bardzo często spotykany fant, często zostaje jako ostatni w nawet najbardziej zdewastowanej chacie.
Były koszyczki, minichoinka, a ten przedmiot z niebieskim malunkiem na resztkach ściany to chyba wieszak na mały kalendarz z wydzieranymi kartkami.
Niesamowita wyprawa i wspaniała dokumentacja!
OdpowiedzUsuńPatrząc na Twoje zdjęcia to jak powrót do przeszłości, do domów moich dziadków. Pozdrwaim.
OdpowiedzUsuńz czystej ciekawości - była na tej powieści jakaś okładka ukazująca jej tytuł? wygląda bardzo ciekawie
OdpowiedzUsuńsama jestem ciekawa co to było, ale przeczytałam tekst dopiero w domu więc nawet wtedy nie spojrzałam. wygląda na jakąś przedwojenną powieść dla dam;> chyba że ktoś sobie robił jaja
UsuńTekst pochodzi z powieści "Tajemnica bryły lodu". Można powiedzieć, że to biały kruk.
UsuńBardzo dziękuję za Twoje wszystkie wpisy, które dają mi w tym szalonym roku powód do podróży palcem po mapie.
Jestem zachwycona relacjami. Czytam dalej:)
OdpowiedzUsuńTen drewniany przyrząd,który widziałaś,a nie pamiętasz do czego służy,to nosidło do wody. Po dwóch stronach były metalowe haki,na których wieszało się wiadra z wodą,a nosidło zakładało się na plecy i przy jego pomocy niosło się wodę w dwóch wiadrach.
OdpowiedzUsuńSfotografowany fragment tekstu, to strona z powieści pt."Tajemnica bryły lodu". Można powiedzieć, że to biały kruk.
OdpowiedzUsuńDroga Autorko, dziękuję Ci za wszystkie treści, które przygotowałaś przez ostatnie lata. Teraz kiedy jesteśmy zmuszeni do ograniczenia przemieszczania, opowiedziane przez Ciebie historie są najlepszym substytutem.
Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś coś tu napiszesz.