niedziela, 2 marca 2014

Opuszczone miejsca w Puszczy Kampinoskiej i nie tylko, część 7

Trudno uwierzyć, że w opuszczonych domkach Puszczy Kampinoskiej tak wiele się zachowało. W styczniu opisywałam budynek, w którym na drzwiach wciąż wisiała gazeta z końcówki sierpnia 1939 roku. Niestety podobno już niedługo to miejsce przejdzie do historii. Nie wiadomo, jak długo przetrwa kolejnych parę domków, które opiszę dziś. Udało mi się znaleźć jedną wieś, w której są co najmniej trzy opuszczone gospodarstwa o dużej wartości dla zwiedzacza. Podobnie jak w niektórych wcześniejszych przypadkach, nie podam dokładnej lokalizacji z nadzieją, że znajdą je w ten sposób tylko ci zainteresowani wyłącznie podziwianiem. Nie zabierajmy nic z takich miejsc, nawet jeśli wydaje nam się, że ratujemy pamiątki. To chyba mniejsze zło, niż niszczenie oryginalnego obrazu tych miejsc, prawdziwych, nie układanych sztucznie skansenów dawnego życia puszczy.





Wieś, o której chcę napisać, wcale nie jest położona głęboko w lesie. Prowadzi tam zwykła asfaltówka, stoi sporo nowych domów. Są też budynki opuszczone. Trafiłam tam po dostaniu informacji, że w jednym z domów jest dobrze zachowany święty obraz. Szczegółowe wskazówki okazały się zupełnie nietrafione, więc zdałam się na własną obserwację poczynioną z samochodu. Przy pierwszym budynku miałam wątpliwości, czy na pewno nie jest zamieszkały.


Drewniane drzwi z przodu były jednak uchylone, płotu brak. Ostrożnie podeszłam. Za drewnianymi drzwiami mieściła się chyba kiedyś jakaś obora czy chlewik. Właściwe wejście było z tyłu budynku. Czego jak czego, ale tego, co zobaczyłam na ścianach w dużym pokoju, nijak nie spodziewałam się w opuszczonej kampinoskiej chacie:



W tym samym pomieszczeniu nie brakowało zgoła innych obrazów:




W pozostałych pokojach leżał jeszcze różaniec, ale zdjęcie wyszło nieostre. Poza tym zdemolowana łazienka i coś w rodzaju meblościanki. Widocznie komuś było tego mało, bo stworzył jeszcze artystyczną wizję drugiej, wiszącej meblościanki.





Drugi opuszczony domek w tej wsi to część całego gospodarstwa na placu ze studnią i zabawkowym autobusem pośrodku. Drzwi do głównego budynku były zamknięte, więc porobiłam zdjęcia przez okno.







Trzeci domek był najlepszy. Drzwi brak, z okna powiewa wciąż firanka jak w chacie pod Górkami. Środek niby mocno zdewastowany, np zarwana lub pozrywana podłoga, ale na roztrzaskanym piecu wciąż stoją talerze, a na ścianach wiszą święte obrazy. Można też poznać tam sekrety dobrej kiszonki i obory dzięki zachowanym poradnikom rolnika.
























W najbardziej jak dotychczas wiosenny dzień tego roku wybrałam się na wyprawę z Granicy w kierunku Zamczyska. Zaledwie tydzień po budowaniu mostu na rozlewiskach pod Truskawiem spodziewałam się jeszcze śniegu, tymczasem poza bardzo nielicznymi płatami nie było go wcale. Widziałam nawet pierwszego motyla. Szło się wspaniale - najpierw niebieskim, a w drugą stronę kawałek żółtym szlakiem, w sumie około 15 kilometrów m.in. przez obszar ochrony ścisłej Nart oraz Pożary. Najpierw przy drodze z Kampinosu do Granicy znalazłam charakterystyczne rozlewiska na polach. Od "Chaty Kampinoskiej" przy aktualnym parkingu poszłam na niebieski szlak. Spotkałam po drodze pełno hub i mchów.













Gdy wejdzie się na obrzeża obszaru ochrony ścisłej Pożary od strony szosy, po lewej stronie ma się las, po drugiej bagienny, przyziemny kolorowy gąszcz.



Potem droga robi się szersza i wchodzi się na odcinek prowadzący już do Zamczyska. Droga prowadzi wzdłuż coraz większych kampinoskich gór, m.in. Tartacznej Góry, w końcu trzeba się nawet wspiąć na jedną z nich. Już bliżej Zamczyska przy drodze leżą tajemnicze zielone kubełki z numerkami, to pewnie sprawka leśników.






Gdy dojdzie się do wiaty i tablicy z informacjami o Zamczysku, położonych w samym środku puszczy, trzeba skręcić w bok według drogowskazu. Pokaże się wtedy właściwe obronne grodzisko, według różnych źródeł z XI-XII wieku. Na górę wchodzi się po drewnianych schodkach. Widok na drugą stronę grodziska robi wrażenie - na dole rozpościera się wielkie bagno, rezerwat, do którego nie prowadzą szlaki, położone na północ od Korfowego. Nawiasem mówiąc, pod wiatą aż roi się od podpisów wesołych drwali i bocianów-grzybiarzy.








W drodze powrotnej trochę zmieniłam trasę i poszłam szosą przez Józefów, żeby zerknąć na torfowe jeziorka. Poza tym odkryłam, że okolica wiąże się z ponurą historią, był tu wojenny obóz pracy dla Żydów. Od szosy prowadzi drogowskaz do zbiorowej mogiły. W tym jednym miejscu był cały płat śniegu. Gdy wejdzie się na wydmę za mogiłą, pojawia się piękny widok na torfowe jeziorka z brzozami stojącymi w wodzie. Warto przedrzeć się przez krzaczory i podejść ostrożnie do samego bagna.






Potem wróciłam do Granicy żółtym szlakiem, odchodzącym od szosy w Józefowie.



Przyszło wam kiedyś do głowy, że Puszcza jest jak oddzielny świat, osobne państwo? Kiedyś jej część była takim państwem. Nie na papierze, ale praktycznie tak. Państwo nazywało się - również nieformalnie - Niepodległa Rzeczpospolita Kampinoska. Trwało przez dwa letnie miesiące 1944 roku, gdy partyzanci zajęli część terenów Puszczy i okolic. Znalazły się tam m.in. takie wsie, jak Wiersze, Aleksandrów, Janówek czy Brzozówka. Był to teren wolny od okupanta. Jak w wierszyku na tablicy w okolicy Zaborowa Leśnego: "Hej rodacy, kto u wroga nie chce szukać losu, komu święta wolność droga, spiesz do Kampinosu". Teraz można powspominać te czasy na cmentarzu w Wierszach.



Jak widać, byłam tam jeszcze na początku roztopów. Szlak był zamieniony w dwie rzeki utworzone w koleinach.



Część partyzancka jest za współczesną. Obok niej zauroczył mnie śmietnik pełen pozostałości po Bożym Narodzeniu ;>





W tym dniu (10.2) wybrałam się też do Roztoki. Na parkingu stał jeszcze bałwan, w lesie na zielonym szlaku do wsi Ławy był śnieg, a obok woda i zielone rośliny wyglądające z ziemi.









Ten łoś ma ten sam numer buta, co ja!










Ciąg dalszy nastąpi

1 komentarz:

  1. Plakaty w pierwszym domku... rzeczywiście niespodzianka.
    "Artystyczna wizja meblościanki", hi hi ;)
    Ta pobielana chatka z żurawiem, przemijający świat...
    Piękny ten drewniany krzyż w lesie :)

    OdpowiedzUsuń