Opuszczony dom z gipsowymi zwierzętami znalazłam przypadkowo, idąc wiejską drogą na pewien cmentarz. Chatka stała daleko od wsi, chociaż podobno dawno temu właśnie w tym miejscu był sam środek miejscowości. Połuszczony, odrapany, bez żadnych ogrodzeń, domek wzbudził podejrzenia.
Drzwi otwarte, uchylone. Od progu widać, że dom jest opuszczony. W przedsionku powitało mnie ustawione na stoliku gipsowe zwierzęce towarzystwo, które pokażę na końcu. Szybko zobaczyłam, ze domek jest wiesiexowo wartościowy. To znaczy przypomina taki zamieszkały, a jednak ma ewidentne cechy opuszczenia.
W pokoju, do którego wejście widać na zdjęciu wyżej, zobaczyłam dawne portrety - typ rodzinnego zbiorowego monidła, rzadko spotykany. Pojedyncze portrety przypominające "pojedyncze monidło" występują znacznie częściej. Czasami wiszą dwa obok siebie, pewnie małżeńskie. Tutaj była osobna kobieta i rodzinka w sąsiedztwie:
Matka Boska choinkowa:
Motyl w opuszczonej chatce. Ciekawe, że kiedy już jakieś spotykam w takich obiektach, to zawsze dokładnie takie:
Kiedy zwiedzałam ten dom, nagle usłyszałam, jak coś dużego tupie i jakby sapie na zewnątrz, okrążając budynek. Jakby jakieś zwierzę. Pierwsza myśl - pewnie psy. Ale skąd psy przy osamotnionym domku? Może dzik? Wyszłam, wyjrzałam na zewnątrz i nic nie zobaczyłam, a w środku znów te odgłosy. Wyglądam, a tam nic nie biega, nikt nie idzie. Nie wiem, co to mogło być. W takich niespodziewanych sytuacjach przede wszystkim chce się jak najszybciej sprawdzić, co się dzieje i wychodzi się przed obiekt, nawet nie zdążając się dobrze wystraszyć. No a tam nagle nic nie widać, przynajmniej w tym przypadku.
W przedsionku, jak wspomniałam, powitało mnie od razu gipsowe stadko:
Opuszczony baranek, czasami spotykany w opuszczonych domach.
Zajączki też się trafiają, koty i wiewiórki bardzo rzadko.Tutaj były wszystkie.
Opuszczona chatka z kamizelką stała w pewnej wsi na wschodzie, gdzie dosłownie co drugi dom był opuszczony. Nie każdy dawało się zwiedzić, ale ten tak. A według sąsiadów akurat on był najstarszy, chociaż nie wiadomo, ile ma lat, może i sto.
W środku był klasyczny zestaw domu średnio zachowanego. Drewniane łóżko z makatką na ścianie, szafa i nieliczne inne fanty - w tym takie oryginalne.
Na przykład elegancka kamizelka zawieszona na szafie jakby nigdy nic:
Buty zdrowotne od przedstawicielstwa "Runo":
Tutaj widać ciekawą konstrukcję ściany:
Szlak prowadzący przez rezerwat "Czartowe Pole" posłużył mi jako poranna rozgrzewka. Piszę to będąc w kolejnej trasie i nie muszę już wstawać o piątej, żeby złapać wschód słońca, teraz właściwie wystarczy wyjść przed siódmą, ale wtedy, na początku września, o szóstej trzeba było już być na szlaku, jeśli chciało się korzystać z ładnego wczesnego światła. Szlak zaczyna się przy parkingu leśnym przy szosie prowadzącej z Hamerni na południe. Są dwa warianty - ścieżka górna i dolna, oba są krótkie i trzeba spróbować jednego i drugiego.
Na początku ścieżki są wojenne pomniki i symboliczne mogiły partyzantów walczących z Niemcami:
Nazwa "Czartowe Pole" wzięła się z legendy o czartach, które tu sobie grasowały. Winę za wszelkie klęski przyrodnicze zrzucano właśnie na nie. W rezerwacie jest trochę jak w tatrzańskiej dolinie dzięki rzece o nazwie Sopot i małym wodospadom na niej, do tego kładki, powalone drzewa i kamienie. Podobno nawet żyją tam pstrągi.
Część szlaku prowadzi przez las gruntową drogą, jeszcze nie obok Sopotu:
Piana, która naturalnie zbiera się na potoku - to nie żadne zanieczyszczenia:
"Czartowe Pole" jest znane z pewnego opuszczonego miejsca. To ruiny dawnej papierni Zamojskich, działającej w XVIII i XIX wieku.
W kamieniołomie wydobywano wapień, pracowali tu więźniowie podczas wojny.
"Smutny Żuk", nazywany tak z powodu wyglądu swojej samochodowej "twarzy". Ten wygląda jednak na zadowolonego z powodu godnej emerytury;>
Żuczek z tak zwanym wózkiem wężowym:
Zobaczyłam wyjście na podwórko i postanowiłam zerknąć, czy coś tam się nie ukrywa. No i proszę - kolejny strażacki Star 25! Pogadałam z panią pracującą w muzeum. Okazuje się, że nie remontują tego Stara, bo mają już w ekspozycji identyczny model. Chętnie jednak wymienią się z inną jednostką na pojazd, jakiego jeszcze nie mają lub sprzedadzą auto komuś, kto zechce je remontować. Czy ktoś chce uratować Stara 25? TUTAJ link do strony muzeum w Oseredku, a tam namiary kontaktowe. Mam nadzieję, ze ktoś przygarnie tego pięknego Stara.
Muzeum ma też kolekcję modeli strażackich pojazdów, w tym Tatrę, Poloneza, Stary:
Przy okazji zapytałam panią z muzeum, co sądzi o odwiecznym sporze o to, czy pierwsze Syreny "miały silnik od strażackiej motopompy". Jej zdaniem coś było na rzeczy i chodziło o tę oto motopompę:
Marzy mi się taki opuszczony dom znaleźć...:) Jak zawsze piękne zdjęcia i cudowne miejsca - pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń