poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Opuszczone miejsca w Puszczy Kampinoskiej i nie tylko, część 13

Było tyle zwiedzania w trasie, że Puszcza Kampinoska przez dłuższy czas nie pojawiała się na tym blogu. Ale zupełnie, ale to zupełnie nie oznacza to, że przestałam ją zwiedzać! Wręcz przeciwnie, prawie każdy wolny dzień spędzam właśnie w puszczy i w rezultacie zwiedziłam już prawie wszystkie odcinki szlaków. Do pokazania mam pełno materiału, zbieranego jeszcze od wiosny. 

A czy odkryłam wszystkie opuszczone domki? Zdecydowanie nie! :> Okazało się wręcz, że wszystko, co najlepsze, było jeszcze przede mną. Znalazłam nowe obiekty, a dwa z nich chyba biją na głowę wszystkie poprzednie. Ilość i jakość wyposażenia powala. Pierwszy z nich pokażę już dziś. Uprzedzając zrozumiałe wątpliwości - tak, ten pierwszy dom naprawdę jest opuszczony! Chyba, że ktoś mieszka z wybitymi oknami w głównych pokojach i z tynkiem łuszczącym się na suficie.





Pierwszy dom, który chcę pokazać, znalazłam wczoraj. Wybrałam się na objazd bocznych dróg puszczańskich wsi, żeby szukać opuszczonych chatek. Było jak zwykle - wypatrywanie, zatrzymywanie się na poboczu, ostrożne brnięcie przez chaszcze i oglądanie, próby wejścia i czasem sukces. Niekiedy okazywało się, że dom jest pusty lub zamknięty. Parę razy było inaczej. Zwłaszcza, wtedy, gdy zobaczyłam ten budynek.

Wyglądał porządnie, więc podchodziłam pomalutku, dopóki nie zobaczyłam zbitych szyb. W środku wszystko wyglądało tak, jakby ktoś wyszedł pięć minut temu do sklepu i miał zaraz wrócić. To była kuchnia połączona z czymś w rodzaju pokoju dziennego z przedpotopowym telewizorem. Garnki stały na kuchence, fartuch wisiał na kołku.













                                        









                                 


W szafce pod telewizorem leżało trochę papierów. Prawdopodobnie właścicielka tego domu urodziła się w 1921 roku.










Jeszcze lepszy był drugi pokój. Tam też wisiały święte obrazy, a na regałach stało wszystko tak, jak dawniej - szklanki, kieliszki, patera, mały budzik. Na półkach została poukładana bielizna, w szafie wisiały palta i sztuczne futra. Najlepsze było wiszące na ścianie monidło.
























Drugi z domów znalazłam tydzień temu. Jeździłam po rejonie środkowej puszczy i zauważyłam drewniany budynek z oknami zabitymi deskami. Wcześniej ktoś z okolicznych mieszkańców powiedział mi, że jest we wsi drewniak, którego ktoś kupił, a potem umarł. Weszłam więc na podwórko od tyłu, gdzie nie było ogrodzenia.







                                  


Główny budynek był zamknięty. Ale gdy tak chodziłam, na kompletnie dotychczas pustej ulicy prowadzącej przez wieś ktoś się pojawił. Podszedł do ogrodzenia i się przywitał, więc powiedziałam szczerze, że zwiedzam opuszczone domki i zastanawiam się, czy ten nie ma już żadnego właściciela, czy może gdzieś jakiś jest. Wtedy mieszkaniec powiedział, że właścicielem jest jego syn:> Mogłoby się zdawać, że sytuacja nieco przypałowa, ale okazała się być zupełnie inna. Namówiłam mieszkańca (pozdrawiam!), by przyniósł klucz. Powiedział, że do jednej z części domu nikt nie wchodził od 15 lat. Wcześniej mieszkała tu jakaś kobieta, która nie była z tych stron. Sąsiedzi jej dokuczali i w końcu się wyprowadziła, ktoś wtedy faktycznie kupił dom i umarł, ale kolejny właściciel jak najbardziej żyje, tyle że nie remontuje domu. Budynek ma podobno około 50 lat. Po chwili weszliśmy przez te drzwi do środka:


Jest część lewa i część prawa budynku. Najpierw weszliśmy do prawej, gdzie jeszcze troszkę światła wpadało przez zabite deskami okna.

                                 





Potem zwiedziliśmy przedsionek, przez który zapewne wchodziło się do domu w czasach jego świetności. Akurat tam nieco światła też wpadało przez deski. Gdy drzwi się otworzyły, pojawiło się to najlepsze uczucie, dla którego zwiedza się opuszczone miejsca. Na drewnianym, pięknym kredensie stała Matka Boska bez głowy.



                               


Potem poszliśmy do lewego skrzydła domu. Początkowo drzwi wydawały się zamknięte, ale mocniejsze popchnięcie otworzyło je. W środku była kompletna ciemność. Weszłam tam po omacku i poczułam, jak coś obkleja mnie od stóp do głów. To była ogromna pajęczyna. Właśnie tam nikt nie wchodził od 15 lat. Szczotką usunęliśmy pajęczyny, ale w środku pomieszczenia i w przejściach do dalszych pokoi były kolejne. Też trzeba było je usunąć. Znalazła się nawet żywa ćma. Po wyjściu stamtąd wyglądałam jak człowiek-pająk. W mroku nie widziałam, co fotografuję. Celowałam aparatem w głąb pokoju, włączałam flesz i pstrykałam. Dopiero na ekranie aparatu widziałam, co jest wokół mnie. Wyglądało to tak, jakby ktoś wyszedł na chwilę, a nie 15 lat temu.












Na strychu podłoga była już mocno niepewna, ale udało się tam wdrapać i znaleźć coś ciekawego. Wisiał jakiś iglasty wieniec (w ogóle cmentarne pozostałości świadczą podobno o tym, że przed kompletnym opuszczeniem dawna właścicielka przyjeżdżała tu niekiedy na 1 listopada) i stała metalowa skrzynka pełna ciuchów. Zdaniem ojca właściciela skrzynka pochodzi z czasów II wojny światowej i służyła do przechowywania amunicji.



Kolejny dom już wcześniej mijałam. Jest poza szlakiem, w wymarłej wsi Zalasek.



Wtedy wydawało mi się, że ten budynek jako jedyny w tej miejscowości nie jest opuszczony. Zwłaszcza dlatego:



Ale tym razem przyjrzałam mu się bliżej i zauważyłam, że z tyłu brakuje ogrodzenia. Podchodziłam ostrożnie, aż weszłam na podwórko, zachowując oczywiście ciszę i "nie zakłócając spokoju swą osobą" :> Drzwi były otwarte. Jednak tutaj też nikt już nie mieszka.








W środku były resztki wyposażenia:







Tego dnia, idąc przez puszczę drogami poza szlakiem, zwiedziłam też inne opuszczone miejsca, wcześniej namierzone na mapie jako podejrzane;> W tej opuszczonej wsi poprzednio zwiedzałam inny domek, w środku wisiał obraz z Matką Boską jako jedyny skarb i jedyna pozostałość po wyposażeniu. Niestety, obraz już zniknął.








Idąc drogą na Łazy Leśne i Izabelin Leśny, dochodzi się do malutkiego domku.


Na okolicznym rozstaju pozaszlakowych dróg jest wielki świerk, a pod nim kapliczka:



Poszłam dalej poza znakowaną trasą, na Izabelin Leśny. Można tym sposobem dojść do szlaku zielonego, który prowadzi do jednego z moich ulubionych miejsc w Puszczy Kampinoskiej - wielkiej polany za Dębem Powstańców. Póki co wciąż szłam dróżką prowadzącą do jednej z na wpół, tym razem, wymarłych wsi.










W Łazach Leśnych po gospodarstwie zamieszkałym zauważyłam kolejne, położone po lewej stronie drogi. Było na pierwszy rzut oka okazałe i tylko zastanawiałam się, czy nie wyskoczą na mnie stamtąd żadne psy. Ale gdy podeszłam trochę bliżej, zorientowałam się, że na murowanym domu nie ma dachu. Tak, jakby zerwała go trąba powietrzna. Byłam pewna, że to jakiś niedokończony budynek w stanie surowym, ale gdy weszłam do środka, przekonałam się, że było inaczej. Przez Puszczę 10 lat temu faktycznie przeszła trąba powietrzna. Może faktycznie o to tutaj chodziło?



















W piwnicy wisiały sztuczne kwiaty:



Izabelin Leśny, położony tuż obok zielonego szlaku, to wyjątkowe, dzikie miejsce w Puszczy. Są tutaj bardzo charakterystyczne, stare dęby. Kiedyś była też leśniczówka, dziś już nic po niej nie zostało.






W tym miejscu jest wejście na szlak zielony. Poszłam nim do Dębu Powstańców, a potem z powrotem do Granicy. Po drodze mija się wielką wieżę obserwacyjną na jednej z gór. Obok leży opuszczona mapa Puszczy Kampinoskiej:>




Potem dochodzi się do Dębu Świętej Teresy, jednego z najciekawszych drzew w Puszczy. Jest na nim kapliczka z obrazkiem Świętej Teresy, samo drzewo też robi wrażenie:





Po przejściu obok dębu trochę się zgubiłam, ale dzięki mapie udało mi się wrócić na zielony szlak, którym już bez przeszkód doszłam do polany za Dębem Powstańców, gdzie parę miesięcy temu spotkałam lisa.







ciąg dalszy nastąpi za kilka dni:>

17 komentarzy:

  1. Niezwykłe, szczególnie te pokoje, jakby ktoś dopiero co z nich wyszedł....

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo interesujace reportaze! az ciezko sie nadziwic, ze to sa opuszczone domki, szczegolnie w pierwszym czuc czyjas obecnosc..;)

    OdpowiedzUsuń
  3. w jednym z domów wrażenie robi zawieszona jakby przed chwilą podomka pani domu... nasuwa się pytanie kim była, jak przeżyła swoje życie, czy była z niego mniej czy bardziej zadowolona niż dzisiejsze jej rówieśniczki "zatrute" medialnym jadem lejącym się z ekranów TV...

    co uderza z tych zdjęć to jakiś taki ład i spokój... zupełnie odmienny od naszej "wściekłej" codzienności...

    ONI,
    Ci Nieobecni, zdają się trwać w tych pozostawionych po sobie rzeczach... mieli szczęście żyć w świecie bardziej przyjaznym człowiekowi - mimo iż system za większości ich życia był nieludzki - niż ten w którym nam jest dane przemijać... po nas nie będzie ani monideł, gdyż zastąpiły je tysiące "fot" robionych na prędce i równie szybko kasowanych, po nas nie będzie 40 letnich telewizorów, gdyż te tracą swoją użyteczność po góra 10 latach, nie będzie 70 letnich modlitewników z okresu Iwszej Komunii... nie będzie niczego, wszystko czym się otaczamy jest coraz mniej trwałe coraz bardziej ulotne, pozorne, chwilowe, miałkie, byle-jakie...
    i nie mówię tu tylko o rzeczach, ale również o emocjach...

    dzisiaj nawet grobowce mamy klejone na silikonie... Cheops miał szczęście, że nie żyje w naszych byle-jakich czasach...

    Świetny reportaż, zmuszający do refleksji nad przemijaniem i ulotnością naszego życia.

    Pozdrawiam. Z Panem Bogiem, Autorze

    OdpowiedzUsuń
  4. jestem zachwycona pani blogiem. podzielam pasje do opuszczonych tajemniczych miejsc i pozdrawiam gorąco z Hurghady gdzie mieszkam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niesłychane, a ja kiedyś czytałam Pani bloga o gwiazdach:> Kiedyś coś tam nawet podesłałąm i opublikowaliście, o Marcinie Millerze, chyba że był sobowtórem faceta Britney Spears haha Pozdrawiam

      Usuń
  5. Też lubimy z małżem takie wycieczki, ostatnio zwiedzaliśmy poniemiecki opuszczony 150 letni dom pod czeską granicą.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawe, że już w tamtych czasach i tak daleko dotarła św.Tereska od Dzieciątka Jezus (z Lisieux). Jedno jej zdjęcie jest w pierwszym domu (to ta co trzyma w dłoniach krzyż i róże), a drugie wisi na drzewie w lesie. Taka tam moja obserwacja :) Super foty.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem pod wrażeniem! Zwłaszcza pierwszego domu. Uwielbiam wszystko to, co opuszczone. Niestety, sama w swym uwielbieniu tkwię, ponieważ moi najbliżsi nie pojmują moich zachwytów. Na razie ograniczam się do zwiedzania cmentarzy. :) Zerkając na wszystko to, co nam w tym wpisie przedstawiłaś, nasuwa mi się myśl, iż tak często gonimy za dobrami materialnymi - rewelacyjną kuchnią, markowymi ubraniami, niektórzy za białymi krukami, a i tak czy siak może zostać po nas właśnie to, co zobaczyłam na zdjęciach.

    OdpowiedzUsuń
  8. Pięknie melancholijne zdjęcia. Oby więcej takich !

    OdpowiedzUsuń
  9. Czuje się klimat tej wspaniałej puszczy oraz wycieczki dzięki pięknym zdjęciom.Dziękujemy !.

    OdpowiedzUsuń
  10. Niesamowite miejsce. Zzdjęcia wnętrza tego domku i fakt, że Pani tam mieszkającej już "nie ma" wzbudza trudne do opisania odczucia.
    Bardzo smutne wydaje mi się to, że ta Pani mogła być samotna. Może jednak rodzina już nie potrzebowała tych rzeczy i dlatego wszystko tak zostało.
    Z drugiej strony jednak taki spokój tam panuje jaki rzadko teraz się spotyka.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ogladalam i czytalam z zapartym tchem... Wybieramy sie z mezem na 2 miesieczna podroz po Polsce, podlasie to nasz numer jeden. Te domy...! Jakie skarby, jaka historia i ta tajemniczisc! Niesamowite...

    OdpowiedzUsuń
  12. Niedawno opuszczony dom na Zalasku to nasz dom... A dokładnie moich dziadków. Piękne wspomnienia z dzieciństwa,spędzaliśmy tam wakacje i każdą wolną chwilę.Kiedyś ta wies wyglądała zupełnie inaczej. Dziękuję pani za tak piękne zdjęcia które w pełni oddają klimat tego miejsca, nieraz próbowałam fotografować to miejsce , ale pani udało się uchwycić jego duszę... Jeszcze raz dziękuję...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam :> Chodzi o ten domek z tabliczkami "proszę nie zakłócać spokoju"? Jakże rozumiałam ich autora, gdy je znalazłam :> Dzięki za miłe słowa.

      Usuń